search
REKLAMA
Zestawienie

ŚWIETNE brytyjskie SERIALE, których NIE ZNASZ, a POWINIENEŚ

Gracja Grzegorczyk-Tokarska

18 czerwca 2019

REKLAMA

Księgarnia Black Books

Moja miłość do dzieła Dylana Morana była miłością trudną. Bo choć śmiechu jest tu co niemiara, to z biegiem czasu zaczynamy zdawać sobie sprawę, że śmiejemy się tak naprawdę sami z siebie i powinien być to śmiech przez łzy. Twórcy bowiem w bezlitosny sposób wyśmiewają styl bycia typowego Irlandczyka, dodając do tego satyrę na naród brytyjski; całość sprowadzają jednak do wymiaru uniwersalnego.

Tytułowy Bernard Black jest zblazowanym pesymistą, którego życie polega na piciu, paleniu i czytaniu książek. Nasz bohater ma dwójkę najbliższych znajomych, którzy notorycznie towarzyszą mu w pijackich eskapadach. I pamiętajcie, drogie dzieci: nigdy nie jest za wcześnie, by otworzyć butelkę zacnego chardonnay za 12 złotych.

Książki to jedyny sposób naszego bohatera na to, by mieć kontakt ze światem zewnętrznym. Mimo iż posiada on księgarnię, nienawidzi sprzedawać książek ludziom. On po prostu kocha się nimi otaczać i to one są całym jego światem. Warto zauważyć, że choć świat zewnętrzny co i rusz wkrada się do życia Bernarda, to jest to świat bardzo nieprzyjemny. Dlatego w niektórych momentach trudno nie popierać decyzji głównego bohatera dotyczącej totalnego odcięcia się od przynależności do ludzkiego gatunku.

Twórca serii, Graham Linehan, bez wątpienia miał nosa do aktorów obsadzonych w głównych rolach (genialny Dylan Moran, późniejszy twórca kolejnych serii), ale również duży talent scenopisarski. Specyficzne poczucie humoru sprawia, że ta produkcja uzależnia, a scena, w której Bernard robi lodowe lizaki z wina, stała się już wręcz kultowa (nawiasem mówiąc, przepis sprawdzony – polecam na gorące letnie wieczory). Żałowałam tylko, że serial zakończył się po trzech sezonach i nie poznałam dalszych losów bohaterów.

Psychoville

Nikogo nie powinno chyba dziwić, że wrzucam do zestawienia kolejną propozycję od duetu Pemberton i Shearsmith, o której wspominałam w kontekście serialu Pod numerem 9. Można pokusić się o stwierdzenie, że wszystko, czego ta dwójka dotknie, zamienia się w przysłowiowe złoto. Również tym razem produkcja, którą sygnują oni własnymi nazwiskami, pełna jest czarnego niczym smoła humoru, absurdów oraz zupełnie nieprzewidzianych zwrotów akcji.

W tym przypadku fabuła koncentruje się wokół grupy totalnych dziwadeł i prawdziwych ewenementów w skali światowej, którzy otrzymują pewnego dnia tajemniczy list. Oczywiście twórcy nie byliby sobą, gdyby nie korzystali z klasycznych nawiązań oraz nie kreowali postaci tak dobrze znanych widzom, że nie pozostaje nic innego, jak tylko bawić się tym konceptem i wykorzystać go do granic możliwości. Mamy więc miejsce na hołd dla samego mistrza suspensu – Hitchcocka, a także dla klasycznych horrorów, a to wszystko polane jest gęstym sosem zrobionym z angielskiego humoru. Dodatkowo pojawiają się elementy kryminału typowego dla Agathy Christie czy momenty musicalowe, które na pierwszy rzut oka pasują do całości jak pięść do nosa.

Be wątpienia jest to produkcja mroczna, dziwaczna, groteskowa, a niekiedy nawet szalona na wszystkie możliwe sposoby, gdyż twórcy wcielający się w poszczególne postacie dają z siebie absolutnie wszystko. Oczywiście nie jest to serial dla każdego – docenią go bez wątpienia fani humoru rodem z Ligi Dżentelmenów oraz wielbiciele talentu duetu, który ośmielił się to dzieło stworzyć. Należy przy tym nadmienić, iż drugi sezon jest niestety dużo słabszy od pierwszego.

Gracja Grzegorczyk-Tokarska

Gracja Grzegorczyk-Tokarska

Chociaż docenia żelazny kanon kina, bardziej interesuje ją poszukiwanie takich filmów, które są już niepopularne i zapomniane. Wielka fanka kina klasy Z oraz Sherlocka Holmesa. Na co dzień uczestniczka seminarium doktoranckiego (Kulturoznawstwo), która marzy by zostać żoną Davida Lyncha.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA