search
REKLAMA
Artykuł

STAR WARS – TRYLOGIA SEQUELI. Co się UDAŁO, a co NIE WYSZŁO

Mikołaj Lewalski

25 grudnia 2019

REKLAMA

Stało się. Na ekranach kin zagościł ostatni epizod gwiezdnej sagi – domknięcie zapoczątkowanej cztery lata temu trylogii i zwieńczenie ponad 40-letniej serii. Trudno przecenić kulturowe znaczenie fenomenu podarowanego światu przez George’a Lucasa, który w najśmielszych snach nie mógł spodziewać się, jak wielki będzie sukces jego dziwnego i wyśmiewanego przez wielu przedsięwzięcia. Gwiezdne wojny od początku swojego istnienia wywoływały intensywne i nierzadko skrajne emocje, co widać szczególnie w ostatnich latach (rozwój internetu i mediów społecznościowych zrobiły swoje). Disney podjął się niezwykle ambitnego zadania, a kontynuowanie hołubionej przez fanów oryginalnej trylogii było skazane na niezadowolenie przynajmniej części fanów – nie sposób dogodzić wszystkim, nie w przypadku Gwiezdnych wojen, na które każdy ma swoją własną wizję.

Tak zwana trylogia sequeli dla niektórych okazała się wspaniałą przygodą, a dla innych koszmarnym rozczarowaniem. Nie ulega wątpliwości, że kreatywne przepychanki i brak wyraźnie zarysowanego planu na przebieg wydarzeń wszystkich trzech filmów zaszkodziły spójności całej trylogii i wprowadziły do niej niepożądany chaos. Z jednej strony mamy świetne występy aktorskie, fascynujące pomysły inscenizacyjne i udaną rozbudowę konceptu Mocy, z drugiej niezgrabnie poucinane wątki, ścierające się wizje różnych twórców i wpływ koncertu życzeń fanów. Zbierzmy więc to wszystko w jedną całość i przedyskutujmy – co wyszło jak należy, a co nie? I czy ta trylogia w ogóle była potrzebna?

Zacznijmy od podstaw: o czym tak naprawdę są te filmy? Wbrew temu, co twierdzą niektórzy, opowiadają one historię ważną dla uniwersum, a pojawiające się w nich motywy w interesujący sposób rozwijają wątki poprzednich części. Sam miałem duże wątpliwości co do tego, co właściwie chcieli przekazać twórcy tych filmów, ale pomimo braku przemyślanego planu i pewnych sprzeczności fabuła całej trylogii dość umiejętnie kontynuuje wątek walki dobra ze złem zapoczątkowany przez Lucasa w Nowej nadziei/Mrocznym widmie. Przebudzenie Mocy pokazuje nam, że zło nie musi umrzeć razem z jego liderem – Imperator Palpatine został pokonany, a symbole jego siły (druga Gwiazda Śmierci, Darth Vader jako prawa ręka, trzon floty) uległy zniszczeniu, ale Imperium przetrwało. Resztki reżimu znalazły natomiast schronienie gdzieś na marginesie i powoli rosły w siłę, czekając na odpowiedni moment, by uderzyć w słaby, ledwo formujący się rząd Nowej Republiki, tym samym rozpoczynając próbę odzyskania kontroli nad galaktyką. Na czele formacji stoi tajemniczy Snoke, którego uczniem jest nie kto inny, jak Kylo Ren – dawny Ben Solo, czyli syn Hana i Lei, najmłodszy członek rodu Skywalkerów. Ben został zwiedziony przez Snoke’a oraz zawiedziony zarówno przez ojca, jak i swojego dawnego mistrza, Luke’a. Luke zapoczątkował nową generację rycerzy Jedi, ale wszystko to zostało zniweczone, kiedy w momencie słabości dopełnił przemiany Bena w Kylo. Kosztowało to życie adeptów Jedi i doprowadziło do tego, że pożerany przez wyrzuty sumienia i gorycz porażki Skywalker zaszył się na odległej planecie, na której postanowił umrzeć. Nie potrafiąc całkowicie odciąć się od swoich bliskich i losów galaktyki, zostawił ślad, dzięki któremu można było go odnaleźć. Na ten ślad trafia Rey, młoda dziewczyna porzucona na pustynnej planecie Jakku. Wędrówka Rey prowadzi ją do poznania szturmowca-dezertera o imieniu Finn (nadanym mu przez narwanego pilota, Poe Damerona), a także Hana Solo i Chewiego. Utrata syna na rzecz ciemnej strony poróżniła rodziców Bena, w efekcie czego Han zajmuje się przemytem, podczas gdy księżniczka/generał Leia przewodzi Ruchem Oporu – jedyną siłą, która stoi na drodze resztek Imperium, czyli Najwyższego Porządku.

Dzięki wysiłkom bohaterów największa broń nowego reżimu – baza Starkiller/Gwiazda Śmierci 3 – zostaje zniszczona, co daje buntownikom jakąkolwiek szansę na przetrwanie wojny. Trudno jednak o optymizm, kiedy Kylo, próbujący udowodnić swoje oddanie ciemnej stronie, morduje swojego ojca, a Najwyższy Porządek niszczy bazę Ruchu Oporu i rusza w pościg za niedobitkami. Życie ostatnich walczących buntowników wisi na włosku, Kylo jest jeszcze bardziej rozdarty niż wcześniej (zabicie Hana wytrąca go z równowagi i jeszcze bardziej podkopuje jego pewność siebie), a tajemnicza i potężna Mocą Rey próbuje odkryć, kim jest, pobierając nauki u Luke’a. Skywalker jest nastawiony pesymistycznie do roli, jaką Jedi odgrywali w galaktycznych wydarzeniach, podczas gdy idealistyczna Rey postanawia nawrócić Kylo, z którym nawiązała specyficzną więź. Ten zabija swojego mistrza i decyduje się zająć jego miejsce jako lider resztek Imperium. Nie udaje mu się jednak zniszczyć ostatnich rebeliantów, a to dzięki poświęceniu rozumiejącego swój błąd Luke’a i wysiłkom Rey. Ruch Oporu inspiruje kolejnych bojowników i poszerza swoje szeregi, a niedługo potem na jaw wychodzi straszna prawda: Imperator Palpatine nie jest martwy, a w rzeczywistości odzyskuje siły i kryjąc się w cieniu, pociąga za sznurki całego konfliktu. Snoke był jego marionetką, bezpiecznym pośrednikiem, który pomógł mu przeciągnąć Bena na swoją stronę, a na koniec okazał się ostatecznym sprawdzianem dla młodego Solo/Skywalkera (zamordowanie mistrza jest najważniejszym momentem w życiu adepta ciemnej strony, obowiązkowym rytuałem przejścia). Najwyższy Porządek to zaledwie przetarcie szlaków i zrobienie miejsca dla budowanej w tajemnicy nowej armii Palpatine’a, która zmiażdży resztki jakiegokolwiek oporu. Do osiągnięcia własnych celów Darth Sidious potrzebuje jednak pełni swojej siły i nowego ciała. Tu pojawia się Kylo i Rey – Palpatine rozkazuje Renowi zabicie dziewczyny, ale tak naprawdę wystarczy mu śmierć któregokolwiek z tej dwójki. Ren i Rey są bowiem obiema stronami tej samej monety, to potomkowie największych rodów utożsamianych z potęgą Mocy; ucieleśnienia Światła i Ciemności. Co ciekawe jednak, zdeprawowany Kylo wywodzi się z bohaterskiego rodu Skywalkerów, podczas gdy dobroduszna Rey w rzeczywistości jest wnuczką samego Palpatine’a. Imperator wie, że oboje stanowią dla niego zagrożenie, dlatego zależy mu na śmierci jednego i zmanipulowaniu drugiego. Wszystko po to, aby odzyskać część siebie, którą utracił w wyniku ataku Dartha Vadera/Anakina Skywalkera, odbudować i na zawsze umocnić swoją władzę nad galaktyką.

Nie można udawać, że Palpatine od początku miał być głównym antagonistą całej trylogii, a jego brak w dwóch poprzednich filmach jest trudny do zignorowania. Z drugiej strony – jak najbardziej kupuję Snoke’a jako wykonawcę jego woli i swoistą przykrywkę (od początku miałem takie teorie, głównie dlatego, że motyw muzyczny Snoke’a przypomina muzykę towarzyszącą scenie, w której Palpatine mówił o ciemnej stronie pozwalającej oszukać śmierć) w okresie, w którym pokonany Imperator był zbyt słaby i podatny na ataki, by ryzykować pokazanie się komukolwiek. Nie zaszkodziłoby kilka słów wyjaśnienia w filmie, z drugiej strony naprawdę nie wszystko trzeba łopatologicznie tłumaczyć jak w prequelach, niektórych rzeczy łatwo można się domyślić. I jak już wcześniej pisałem – o ile chętnie zobaczę nowych antagonistów w innych filmach/serialach mających miejsce w uniwersum, tak główna saga Gwiezdnych wojen powinna skupiać się na walce ze złem skupionym w osobie Dartha Sidiousa, mistrza spiskowania, manipulacji i oszustwa. Szkoda więc, że niezdecydowanie Lucasfilmu i skrajnie odmienne wizje reżyserów nie pozwoliły przedstawić tego w lepszy i bardziej spójny sposób. Nie są to też jedyne problemy ostatnich trzech epizodów. Jak więc wygląda ciemna strona trylogii sequeli?

REKLAMA