SOUNDTRACKI 2016, CZYLI CO SŁYCHAĆ, MUZYKO?
Sześć miesięcy za nami, sezon wakacyjny osiąga apogeum – to dobry moment, by leżąc bykiem, nadrobić kulturowe zaległości, także muzyczne. Nic tak bowiem nie rozluźnia, jak odpowiednio sączące się z głośników dźwięki, które umilają inne czynności wchodzące w poczet zabijania letniego lenistwa. Wzorem tego artykułu, zapraszam zatem na absolutnie luzackie zestawienie nie tyle najlepszych (bo to zawsze kwestia gustu i osobistych preferencji), co najciekawszych propozycji soundtrackowych ostatniego półrocza. Będzie krótko, bez spinania pośladów i oczywiście alfabetycznie. Słuchawki na uszy i graj, muzyko!
Bang Gang (A Modern Love Story)
Czyje: White Sea (Morgan Kibby)
Jakie: przyjemne „ciepłe kluchy” z dużą dozą ulotnego mistycyzmu i unoszącego się w powietrzu klimatu erotyzmu, plus parę nieco żywszych piosenek różnego sortu dla równowagi.
Dla: hipsterów oczywiście, poza tym artystów (lub sądzących, że nimi są), eksplorerów nowych horyzontów, samotnych romantyków, zakoffanych.
Dobre na: chandrę, depresję, dół, ale i romantyczny wieczór we dwoje, troje lub czworo; zarówno do poduszki, jak i do książki oraz kolacji, w końcu też uprzyjemni korkociąg na drodze.
Cena: 10 dolarów to nie 10 złotych, ale i tak przyzwoicie – portfel nie powinien płakać (ani też z radości skakać).
BFG: Bardzo Fajny Gigant
Czyje: Janusz Williams
Jakie: tradycyjna ilustracja filmowa oparta na nieśmiertelnej Americanie, czyli sporo chwytliwej, ładnej muzyki z solidnymi tematami.
Dla: wszystkich, ze szczególnym uwzględnieniem tak zwanych niedzielnych słuchaczy „filmówki” oraz fanów mainstreamu i studentów muzykologii.
Dobre na: wszystko prócz seksu, brutalnych tortur, szalonych imprez.
Cena: w Polszy nie wydano, z importu w przeliczeniu około jeden niebieski Kazimierz Wielki.
https://www.youtube.com/watch?v=Xcftgtx4gog
Bogowie Egiptu
Czyje: Marek Beltrami
Jakie: rozbuchana, potężna, lekko egzotyczna muzyka do (w teorii) równie wielkiego widowiska przygodowego.
Dla: śmiertelnych miłośników orkiestrowych zrywów, patosu i głośnej symfoniki, jakiej w dzisiejszym Hollywood nie za wiele.
Dobre na: wakacje w Afryce północnej, potańcówkę nerdów, trening karate albo wyścig furmanek.
Cena: w zależności od sposobu wydania waha się od 10 do 14 srebrników amerykańskich; w Lechistanie można liczyć jedynie na wymianę z drugiej ręki.
https://soundcloud.com/user-990244484/sets/epic-music-gods-of-egypt-soundtrack
Cloverfield Lane 10
Czyje: Niedźwiedź McCreary
Jakie: wypełniona zaskakująco dużą dawką liryki i fajnych niuansów, nieszablonowa ilustracja do sequela-niespodzianki.
Dla: osób po świeżych przejściach miłosnych, niewychodzących z domu dziwaków oraz poszukiwaczy muzycznych skarbów.
Dobre na: ménage à trois, wieczór bez pomysłu, nocne spacery, gry planszowe i chwile z własnymi myślami.
Cena: nie więcej jak kopa złotówek.
https://soundcloud.com/montieeofficial/10-cloverfield-lane-theme-soundtrack
Eddie zwany Orłem
Czyje: Mateusz Margeson
Jakie: skoczne, elektroniczne retro z obowiązkową, choć krótką, piosenką zagrzewającą do zwycięstwa lub przynajmniej próby takowegoż.
Dla: mentalnie obecnych dalej w latach 80.; dozgonnych fanów Vangelisa, Faltermeyera lub Fiedela; górskich urlopowiczów i ekstremalnych sportsmanów oraz kierowców ciężarówek.
Dobre na: montaż ćwiczeń, ekstremalny seks, jazdę rowerem, deską, nartami (czyli dwoma deskami), końmi, polską, po pijaku oraz wspomnień czar.
Cena: W PL do nabycia (za 30 złociszy) jedynie album filmem zainspirowany, w USA za tuzin dolców dostaniecie jedyne słuszne wydanie (żadna z cen nie obejmuje importu).
Gdzie jest Dory
Czyje: Tomek Nowyman
Jakie: równie czarująca, co oryginał, ale pozbawiona zarówno jego świeżości, jak i polotu ścieżka o ekscentrycznych dźwiękach i sporym uroku.
Dla: rodziców bardziej niż ich dzieci, Nemofanów, wszystkich, którzy usłyszeli w filmie coś więcej niż tylko przeróbkę Unforgettable, entuzjastów wody wszelkiego sortu, leniwców.
Dobre na: wesołe lato, przygnębiającą jesień, szarą zimę, nierówną wiosnę, puzzle z pięciu tysięcy elementów i zamiast kołysanki.
Cena: dokładnie pół setki waluty polskiej, czyli koszt dwóch połówek lub jednego, solidnego 0,7 l.
https://www.youtube.com/watch?v=fMVlYk6uNB0
Gra o Tron – sezon 6
Czyje: Ramin Djawadi
Jakie: w końcu dobre i emocjonujące przygrywki, a przy tym jakże inne od wcześniejszych odsłon serialu.
Dla: czcicieli Nowych i Starych Bogów, (p)oddanych magii HBO, przeciwników twórczości Djawadiego, zbieraczy nowości, trendowników, maturzystów.
Dobre na: oczekiwanie na kolejny sezon, snucie planów przejęcia władzy, szczyt NATO, szczyt EURO, szczyt sezonu, szczyt góry, szczyt wszystkiego.
Cena: 40 polskich dukatów z groszami.
High-Rise
Czyje: Clint Mansell
Jakie: stylowe, wysmakowane, wytworne brzmienie z lekką nutką dekadencji.
Dla: sympatyków Phillipa Glassa, desperatów z klasy średniej, ambitnych melomanów.
Dobre na: chwile zadumy, powody do dumy, uprzedzenie do reszty twórczości Mansella, wystawne kolacje w doborowym towarzystwie, jazdę zgodną z ograniczeniami prędkości.
Cena: dycha funciaków za zwykłe cd, trzy razy tyle w dolarach amerykańskich za winyl.
A Hologram for the King
Czyje: Janeczek Klimeczek i Tomek Tykwerek
Jakie: jak zawsze nieszablonowa pozycja od tych panów (tym razem bez trzeciego w ekipie), łącząca w sobie piękno Pachnidła, artyzm Atlasu chmur i nerw The International; elektronikę i egzotykę.
Dla: znudzonych bogaczy, sympatyków symbiozy nowoczesności z tradycją, autostopowiczów, przyjaciół uchodźców, niedzielnych żeglarzy.
Dobre na: wędrowanie bez celu, samotność długodystansowca, połów łososi w Jemenie, safari i podniebne wojaże.
Cena: pomiędzy 10 a 15$, czyli zdecydowanie taniej od prawdziwych hologramów.
Iluzja 2
Czyje: Brajan Tajler
Jakie: bardziej efektowne, niż magiczne; z werwą kontynuuje założenia oryginału, potęgując jego siłę i zarazem nic nie tracąc na przebojowości.
Dla: ciekawskich wpadki z gwoździem, zwolenników Davida Copperfielda, wielbicieli powera i pumpinu na poziomie, improwizujących tancerzy oraz kierowców ciężarówek.
Dobre na: urodzinowe show dla malucha w ogródku, pomykanie maluchem po krajowych drogach, amatorski montaż klipów albo po prostu zdynamizowanie partyjki pasjansa na komputerze.
Cena: szczęśliwa trzynastka w niemal każdej liczącej się obcej walucie.