SIEROTA (2009). Adopcja z piekła rodem
Hasło reklamowe Sieroty brzmiało „Coś złego dzieje się z Esther”, choć tak po prawdzie z Esther nic się nie dzieje, ona jest po prostu zła. Dla niżej podpisanego film Jaumego Colleta-Serry jest doskonałym (być może nawet najlepszym) przykładem horroru, w którym głównym czarnym charakterem jest dziecko. Przez kino trochę się ich przewinęło, począwszy od Rhody z The Bad Seed (1956), filmu, który do dziś stanowi wzór takich opowieści, przez bliźniaków Nilesa i Hollanda w Odmieńcu (1972), nieświadomego swej diabelskiej natury Damiena w Omenie (1976), tytułowe Dzieci kukurydzy (straszące od 1984 roku), po Macaulaya Culkina w Synalku (1993) oraz nie tak dawne brytyjskie Dzieci (2008). Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że Esther bije ich wszystkich na głowę inteligencją, sprytem i potwornością, nie tylko w swoich działaniach, ale również celu. Zaprawdę, zwichrowana jest to osóbka.
Podobne wpisy
Już pierwsze kadry nie pozostawiają nam żadnych złudzeń. W momencie, w którym na logo Warner Bros. pada światło ultrafioletowe, zdradzając dużo bardziej krzykliwą kolorystykę niż w zwykłym świetle, ale też plamy i maźnięcia pędzlem, domyślamy się, że znajdzie to swoje odzwierciedlenie w samej fabule. Tak nie rysuje dziecko, lecz prawdziwie chory umysł. Chwilę później reżyser raczy nas sceną koszmarnego porodu, który faktycznie jest złym snem głównej bohaterki, trzydziestokilkuletniej Kate (Vera Farmiga). Kobieta niedawno poroniła i aby, jak sama mówi, „przelać miłość do nienarodzonego dziecka na kogoś, kto tej miłości potrzebuje”, postanawia wraz z mężem (Peter Sarsgaard) dokonać adopcji. Oboje mają już syna i córkę, a decyzja o przyjęciu pod swój dach sieroty podyktowana jest również chęcią umocnienia ich związku, nadszarpniętego przez jego zdradę i jej alkoholizm. W domu dziecka prowadzonym przez zakonnice Kate i John poznają Esther (Isabelle Fuhrman), dziewięciolatkę pochodzącą z Rosji, która zachowuje się jak mała księżniczka, uwielbia chodzić w sukienkach, nosi kokardki, pięknie maluje i jawi się jako najniewinniejsza istota pod słońcem. Pozory mylą i wkrótce wokół ciemnowłosej Esther zaczynają mnożyć się tajemnicze wypadki.
Sierota stopniowo odsłania swoje prawdziwe oblicze – czasem przeklnie, wprawiając swoją nową matkę w niemałe zdumienie, innym razem ujawni się jako uzdolniona pianistka i kłamczucha, która wcześniej udawała, że nie potrafi grać, ale największy szok przychodzi wówczas, gdy Esther krzywdzi kogoś bądź tylko grozi. W jednej z najlepszych scen filmu mała diablica wyciąga z sejfu rewolwer, pozostawiając w komorze tylko jeden pocisk, po czym celuje w głowę swojej młodszej siostry, głuchoniemej Max (Aryana Engineer), pytając, czy ta chce z nią pograć. Rosyjska ruletka ulubioną zabawą rosyjskiej dziewczynki, choć później okaże się, że i pochodzenie Esther jest wątpliwe.
Collet-Serra nie robi tajemnicy z natury swojej bohaterki, szybko ukazując jej mordercze zapędy. Ale jednocześnie trudno nie zadać sobie pytania o to, dlaczego ktoś taki nie potrafi lepiej się kamuflować. Esther może udawać niewiniątko, ale to, jak wygląda, momentalnie umieszcza ją w kręgu podejrzanych. Staromodne sukienki, czarne wstążki na szyi i nadgarstkach oraz niesiona pod pachą biblia czynią z niej szkolne dziwadło i kogoś, kogo trudno polubić. Kiedy koleżanka z klasy chce ściągnąć jedną ze wstążek, tytułowa bohaterka wpada w szał i zaczyna przeraźliwie głośno wrzeszczeć. Kiedy idzie się wykąpać, nie daje wejść do łazienki nawet matce, tak jakby bała się pokazać jej nago. Siła Sieroty bierze się właśnie z tej sekretności Esther, która nie kryje przed widzami swojej złej strony, ale zaskakująco broni dziwacznego wizerunku. Ten oczywiście zostaje wyjaśniony w finałowym twiście, który z miejsca zamienia ten psychologiczny thriller w horror.