search
REKLAMA
Artykuł

SALÒ, CZYLI 120 DNI SODOMY. Filmowy testament Pasoliniego

Salò okazało się ostatnim dziełem Pasoliniego, filmowym testamentem wybitnego twórcy.

Janek Brzozowski

20 lipca 2021

REKLAMA

Nie ma również w świecie Salò, rzecz jasna, miejsca dla Boga. Oprawcy-libertyni już dawno zanegowali jego istnienie – bez tego nie mogliby pozwalać sobie na to, czego się dopuszczają. Świadczy o tym m.in. zdewastowana kaplica znajdująca się we wnętrzu willi oraz nałożony na ofiary zakaz jakichkolwiek praktyk religijnych. Pomimo surowego zakazu część z torturowanych bohaterów sili się na rozpaczliwe poszukiwania Boga. Znamienna jest pod tym względem chociażby rozmowa dwóch dziewczynek przy stole. Pierwsza z nich, zmuszona do zjedzenia kału, załamuje się i mówi, że więcej już nie wytrzyma. Druga próbuje ją pocieszyć, namawiając, aby zadedykowała swe cierpienie Madonnie. Zresztą wszystkie tortury, którym poddawane są ofiary, mają swój wymiar męczeński. Podkreślony zostaje on w jednej z najsłynniejszych scen Salò – tej, w której uwięziona w bali z ekskrementami bohaterka parafrazuje słowa umierającego Chrystusa, krzycząc: „Boże mój, Boże, czemuś nas opuścił!”. Tuż obok „jebacze” beznamiętnie grają w karty – tak jak niegdyś rzymscy strażnicy oddawali się grze w kości pod krzyżem na Golgocie.

Salò okazało się ostatnim dziełem Pasoliniego, filmowym testamentem wybitnego twórcy. 2 listopada 1975 roku, trzy tygodnie przed pierwszym publicznym pokazem Salò, rzeczywistość w makabryczny sposób zmieszała się z fikcją. Reżyser został wówczas brutalnie zamordowany – kilkukrotnie stratowany własnym samochodem, miał zgniecioną klatkę piersiową, połamane lub obcięte palce, a także częściowo spaloną skórę, gdyż jego ciało, już po śmierci, polano benzyną, podpalono i pozostawiono na plaży w Ostii. Zanim wyzionął ducha, Pasolini cierpiał jak jedna z fikcyjnych ofiar jego filmu.

Kto stał za tym bestialskim mordem? Czy były to mafijne porachunki, polityczny spisek, a może, jak twierdzą niektórzy, samobójstwo per procura? Według oficjalnej wersji morderstwa dokonał, działając w pojedynkę, Giuseppe Pelosi – siedemnastolatek towarzyszący Pasoliniemu w charakterze męskiej prostytutki; po latach mężczyzna przyznał jednak, że jego zeznania były wymuszone, złożone pod groźbą śmierci bliskich członków rodziny. Śledztwo wznowiono, ale nie przyniosło ono pożądanych rezultatów.

W teoretycznych rozważaniach Pasoliniego śmierć traktowana była niczym ostatni podpis artysty – odpowiednik filmowego montażu. „Słowem, albo chcemy być nieśmiertelni i nie móc wyrazić siebie, albo chcemy wyrazić siebie i umrzeć” – pisał w eseju Czy bycie jest naturalne?[10]. Refleksję tę znacząco rozwinął w Uwagach na temat ujęcia sekwencyjnego:

Trzeba zatem bezwzględnie umrzeć, a to dlatego, że póki żyjemy, póty brak nam sensu, a język naszego życia (język, w którym wyrażamy siebie i do którego przykładamy najwyższą wagę) pozostaje nieprzetłumaczalny – pozostaje chaosem możliwości, poszukiwaniem związków i znaczeń; poszukiwaniem, które jednak nie zrywa swej ciągłości. Śmierć tymczasem dokonuje błyskawicznego montażu naszego życia, tj. wybiera zeń naprawdę znaczące chwile (których już nie mogą zmienić kolejne momenty, niespójne i sprzeczne z nim) i układa je kolejno, czyniąc z naszej teraźniejszości – nieskończonej, niestabilnej i niepewnej, a zatem niedającej się językowo opisać – przeszłość jasną, stabilną, pewną, a więc pozwalającą się dobrze opisać (w ramach ogólnej semiologii). Tylko dzięki śmierci nasze życie może nam posłużyć do wyrażenia siebie[11].

W listopadową noc 1975 roku Pasolini ostatecznie wyraził siebie – jego okropna śmierć przypieczętowała status artysty przeklętego, wyrzuconego poza nawias społeczeństwa. Sposób, w jaki autor Teorematu opuścił ten świat, odczytywać można więc jako niezwykłe podsumowanie jego twórczości: zawsze bezkompromisowej, odważnej i niejednoznacznej.

[10] P.P. Pasolini, Czy bycie jest naturalne?, tłum. Mateusz Salwa, w: Po ludobójstwie…, op. cit., s. 143.

[11] P.P. Pasolini, Uwagi na temat ujęcia sekwencyjnego, tłum. Mateusz Salwa, w: Po ludobójstwie…, op. cit., s. 199–200.

Janek Brzozowski

Janek Brzozowski

Absolwent poznańskiego filmoznawstwa, swoją pracę magisterską poświęcił zagadnieniu etyki krytyka filmowego. Permanentnie niewyspany, bo nocami chłonie na zmianę westerny i kino nowej przygody. Poza dziesiątą muzą interesuje go również literatura amerykańska oraz francuska, a także piłka nożna - od 2006 roku jest oddanym kibicem FC Barcelony (ze wszystkich tej decyzji konsekwencjami). Od 2017 roku jest redaktorem portalu film.org.pl, jego teksty znaleźć można również na łamach miesięcznika "Kino" oraz internetowego czasopisma Nowy Napis Co Tydzień. Laureat 13. edycji konkursu Krytyk Pisze. Podobnie jak Woody Allen, żałuje w życiu tylko jednego: że nie jest kimś innym. E-mail kontaktowy: jan.brzozowski@protonmail.com

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA