RZYMSKIE WAKACJE, czyli jak narodziła się gwiazda Audrey Hepburn

Szczęśliwy plan filmowy
Jeśli już mowa o Pecku, ten dżentelmen ekranu znany jest raczej z innego typu ról – mężnych, sprawiedliwych, nieskazitelnych bohaterów, takich jak choćby Atticus Finch w Zabić drozda. Role w komediach przyjmował rzadko. Mówił, że kiedy proponowano mu zabawny scenariusz, zawsze miał wrażenie, że to odrzut po Carym Grancie. Nie inaczej było zresztą w przypadku Rzymskich wakacji. Peck nie od razu przyjął tę rolę – nie był zachwycony, że to księżniczka Anna jest centralną postacią. W końcu dał się jednak przekonać. I nigdy tego nie pożałował. Opowiadał:
Każdy na planie był zakochany w Audrey. Zagraliśmy razem tylko w jednym filmie i wydaje mi się, że było to moje najlepsze filmowe doświadczenie. Nigdy nie byłem tak szczęśliwy podczas zdjęć.
Realizacja Rzymskich wakacji rzeczywiście była czymś wyjątkowym. Dzięki temu, że Wyler zdecydował się na prawdziwe lokalizacje, w filmie udało się oddać klimat Wiecznego Miasta, ale istotna była też atmosfera na planie. Ekipa czuła się jak na wakacjach. Każdy dostał możliwość wzięcia do Rzymu swojej rodziny, wśród obsady i twórców panowały radość oraz spokój, i to widać na ekranie. Jeden z aktorów drugoplanowych przyznał nawet, że niezręcznie było mu brać za swoją rolę pieniądze.

Klasyka komedii romantycznej
Ten film, w odróżnieniu od innych produkcji z tamtych czasów, nie jest sterylny i wystudiowany. Mimo że ekipie ciężko było zapanować nad setkami gapiów oraz paparazzi, wszyscy byli bardzo zadowoleni z faktu kręcenia na ulicach Rzymu – to miasto stało się tak naprawdę osobnym bohaterem opowieści. Do dziś wiele osób zwiedza je szlakiem Anny i Joego. Jak wspominał Wyler:
Te dni na planie były czymś wyjątkowym. Na ulicach praktycznie nie było samochodów, tylko Vespy. Dla każdej sceny mogłem mieć sześć różnych lokalizacji, jedna lepsza od drugiej. Żałowałem tylko, że nie kręciliśmy w kolorze. Próbowałem w ostatniej chwili to zmienić, ale okazało się to zbyt skomplikowanym procesem logistycznym. Było po prostu za późno.
Mówię to rzadko, ale rzeczywiście wydaje się, że Rzymskie wakacje w kolorze mogłyby być jeszcze lepsze. Niemniej to i tak jeden z „tych” filmów, klasyka romantycznej komedii, uniwersalna historia, która wciąż cieszy się ogromną popularnością i po prostu wydaje się nie starzeć. Oby nigdy nie brano się za jego remake. Jeden już zresztą powstał – telewizyjna produkcja z Catherine Oxenberg i Tomem Contim sprzed 30 lat uznana została za marną i niepotrzebną. Dziś nawet internet ma niewiele do powiedzenia na jej temat. I bardzo dobrze.
Film wszedł do kin pod koniec sierpnia 1953 roku. Czy z miejsca stał się przebojem? Nie do końca. W Stanach Zjednoczonych Rzymskie wakacje nie były aż tak popularne, ale w Europie i Japonii widzowie oblegali kina miesiącami. Krytycy rozpływali się nad grą Hepburn. Jej występ określano jako najlepszy debiut w historii kina. 24-latka miała papiery na zostanie gwiazdą, i wcale nie musiała długo pracować na ten status – wystarczył tak naprawdę ten jeden film.
Podobne wpisy
Rzymskie wakacje otrzymały 10 nominacji do Oscara, z czego trzy zamieniły się na statuetki. Ta najważniejsza powędrowała właśnie w ręce Hepburn. Pierwsza duża rola, pierwszy film hollywoodzki, i od razu najważniejsza branżowa nagroda. Na tę dziewczynę czekała wielka kariera i nikt nie miał co do tego wątpliwości. Rok później grała już tytułową rolę w Sabrinie Billy’ego Wildera. Potem – w Wojnie i pokoju, Zabawnej buzi oraz Miłości po południu. Przyjmując angaż w słynnym Śniadaniu u Tiffany’ego, miała u stóp cały świat.
*
Rzymskie wakacje to dziś przede wszystkim możliwość podpatrzenia, jak rodziła się ta wielka gwiazda kina. Ale nie tylko. Mamy do czynienia z filmem, który może być uznany za arcydzieło w swoim gatunku. Ach, żeby wszystkie komedie romantyczne były tak inteligentnie napisane, tak urokliwe, tak radosne. Hepburn i Peck stworzyli w tej produkcji idealny duet – oboje mają tony charyzmy. Widać między nimi chemię i chce się im kibicować, choć wiemy, że ich historia nie będzie miała szczęśliwego zakończenia. Niektórzy mówią, że Rzymskie wakacje to po prostu odwrócony Kopciuszek, inni, że filmowa podróż po stolicy Włoch, ale to stwierdzenia niewystarczające i trochę niesprawiedliwe. Dziesiąta muza raz na jakiś czas daje nam od siebie tytuł, który jest żywym dowodem na to, jak cudownym wynalazkiem był kinematograf braci Lumière. To jeden z takich przypadków.
korekta: Kornelia Farynowska