search
REKLAMA
Artykuły o filmach, publicystyka filmowa

RZYMSKIE WAKACJE, czyli jak narodziła się gwiazda Audrey Hepburn

Karol Barzowski

22 czerwca 2017

REKLAMA

Próbka Audrey Hepburn

Jadąc do Rzymu na test lokalizacji, Wyler postanowił zatrzymać się w Londynie, by spotkać się z kilkoma kandydatkami do roli księżniczki Anny. Jedną z nich była polecona przez przedstawiciela brytyjskiego oddziału Paramountu Audrey Hepburn. Ktoś z wytwórni wypatrzył ją w maleńkiej rólce w filmie Śmiech w raju. Nie miała wielkiego doświadczenia – kilka mniejszych ról w europejskich produkcjach, kilka występów na deskach teatralnych. Po latach młoda aktorka wspominała:

Zadzwonił do mnie mój agent. Powiedział, że do filmu “Rzymskie wakacje” potrzebują kogoś nieznanego, i zamierzają przesłuchać mnóstwo dziewczyn. Żeby dostać się na casting, musiałam najpierw spotkać się z Williamem Wylerem. Nie miałam pojęcia, kim był ten człowiek. Weszłam do jego pokoju, mając na sobie moją jedyną porządną sukienkę. Nigdy nie uważałam, abym miała predyspozycje do gry w filmach, i byłam pełna obaw.

Spotkanie poszło dobrze. Wyler uznał Hepburn za bardzo świadomą, inteligentną, ambitną i przede wszystkim utalentowaną dziewczynę. Kiedy przebywał w Rzymie, poprosił o przygotowanie tzw. screen testu dla aktorki w słynnym brytyjskim Pinewood Studios. Jako że Wyler sam nie był tam obecny, zażyczył sobie, aby kamera pozostała włączona po zakończeniu oficjalnej części przesłuchania. Uważał, że w tej roli kluczowy będzie naturalny wdzięk jej odtwórczyni i chciał dostać próbkę osobowości Hepburn.

To jest ta dziewczyna

Prowadzący casting Thorold Dickinson rzeczywiście powiedział aktorce, że już po wszystkim, i polecił jej przebranie się w prywatny strój oraz powrót na luźną rozmowę. Hepburn opowiadała o swoim życiu, między innymi w czasie drugiej wojny światowej, a dopiero po pewnym czasie zorientowała się że kamera nadal była włączona. Kiedy tylko Wyler oraz przedstawiciele Paramountu zapoznali się z tą taśmą, wiedzieli, że znaleźli swoją księżniczkę Annę.

Była po prostu zachwycająca. Pod każdym względem – aktorstwa, wyglądu, osobowości. Zauroczyła nas wszystkich. Po obejrzeniu jej przesłuchania, zgodnie przyznaliśmy: “To jest ta dziewczyna!”.

Tak brzmiała oficjalna wersja Wylera, powtarzana po tym, jak film osiągnął sukces. Mówi się jednak, że to właśnie on miał największe wątpliwości co do wyboru Hepburn. Uważał bowiem, że była ona trochę… za gruba. Zaczął nawet zastanawiać się nad zatrudnieniem Kanadyjki Suzanne Cloutier. Na szczęście szybko porzucił ten pomysł. Kiedy sama Hepburn po wielu latach dowiedziała się, co mówił o niej Wyler, przyznała mu rację.

Jadłam wszystko, co pojawiło się w zasięgu wzroku. W czasie wojny rzadko bywałam najedzona, więc chyba podświadomie próbowałam najeść się na zapas. Potrafiłam pochłonąć całe pudełko czekoladek. Ważyłam wtedy pięć kilo więcej niż kiedykolwiek w swoim życiu. To tak naprawdę śmieszne, że o mały włos nie dostałam roli z powodu nadprogramowych kilogramów. Później wszyscy mówili już tylko, że jestem za chuda.

Jednak nawet kiedy Wyler został przekonany, że nie znajdzie lepszej aktorki do głównej roli, pojawił się inny problem. Otóż jakiś czas wcześniej Hepburn została wypatrzona przez słynną francuską pisarkę Colette i wybrana do głównej roli w scenicznej adaptacji jej opowiadania Gigi. Terminy spektakli pokrywały się ze zdjęciami do Rzymskich wakacji. Normalną koleją rzeczy byłoby podziękowanie młodej dziewczynie i zatrudnienie kogoś innego. Stała się jednak rzecz niespotykana. Wytwórnia postanowiła na tę debiutantkę zaczekać! Tak bardzo wierzyli, że Hepburn przyniesie im sukces.

Vespą do nieśmiertelności

Kiedy ekipa wreszcie pojawiła się na planie, było lato 1952 roku. Hepburn jako nowicjuszka postanowiła całkowicie oddać się w ręce Wylera. Mówi się, że każdą pojedynczą scenę reżyser chciał powtarzać kilkadziesiąt razy, ale młodej aktorce taka forma pracy bardzo odpowiadała. Mimo że Wyler znany był z tego, że rygorystycznie trzyma się scenariusza, tym razem pozwalał aktorom na improwizację. Peckowi nakazał wręcz, aby raz na jakiś czas wprowadzał do scen coś od siebie, tak, by móc uchwycić naturalne, spontaniczne reakcje jego ekranowej partnerki. Wszyscy zgadzali się, że właśnie wtedy aktorka świeci największym blaskiem.

Najbardziej znaną z takich scen jest ta przy Ustach Prawdy. Według średniowiecznej legendy rzeźba pełniła funkcję swoistego wykrywacza kłamstw. Podejrzany wkładał dłoń w usta, które miały zamykać się, odgryzając kończynę, gdy osoba mówiła nieprawdę. A przecież para głównych bohaterów Rzymskich wakacji oparła swoją relację właśnie na kłamstwie. Gwoli przypomnienia – księżniczka Anna podczas oficjalnej wizyty w stolicy Włoch chce wmieszać się w tłum przechodniów i zwiedzić to miasto incognito. Poznaje wtedy Joego Bradleya, który towarzyszy jej w podróży – ona myśli, że to przypadkowy mężczyzna, a tak naprawdę to dziennikarz, planujący napisać o tym spotkaniu swój najlepszy reportaż. Oboje nie są tymi, za kogo się podają, oboje siebie oszukują, ale te maski zaczynają w końcu opadać. Kiedy Bradley zabiera księżniczkę do Ust Prawdy, udaje, że nie może wyjąć dłoni z otworu. Tak było w scenariuszu. Jednak Peck poszedł o krok dalej – ukrył dłoń w rękawie marynarki, przez co wyglądał, jakby rzeźba naprawdę mu ją odgryzła. Hepburn zareagowała bardzo emocjonalnie. Początkowo była przerażona, a potem śmiała się do rozpuku. Do tej sceny Wyler nie potrzebował kilkudziesięciu ujęć.

https://www.youtube.com/watch?v=HXG2yR09oGk

W scenariuszu nie było też najbardziej charakterystycznej sceny filmu, a więc słynnej przejażdżki Vespą. Wylera przekonali włoscy statyści – mówili oni, że jeśli reżyser chce prawdziwie rzymskiego klimatu, w filmie musi zostać użyty skuter. Efekt? Wspaniała sekwencja, zdecydowanie służąca za jeden z symboli kina lat 50. Poważny, przystojny Peck i roześmiana, pełna uroku Hepburn, przez większość fanów zostali zapamiętani właśnie tak, jak prezentują się w tej scenie. Ten obrazek stał się właściwie nieśmiertelny.

REKLAMA