Role, które ZMIENIŁY KARIERY i ŻYCIA AKTORÓW
Tom Berenger, Willem Dafoe, Charlie Sheen: Pluton
Oskarżycielski obraz Olivera Stone’a o wojnie w Wietnamie okazał się przepustką do sławy dla trzech głównych wykonawców. Tom Berenger, zdobywca Złotego Globu i nominacji do Oscara za rolę sierżanta Barnesa, przyznał, że miał obawy w związku z tą postacią – bał się, że Ameryka go znienawidzi. Z kolei Willem Dafoe już na stałe zapisał się w historii filmu w momencie śmierci Eliasa i również był kandydatem do nagrody Akademii. Charlie Sheen niejako stał się spadkobiercą roli swojego ojca, Martina Sheena, z Czasu apokalipsy Francisa Forda Coppoli. Ze względu na narrację z offu, pokrewieństwo aktorów i tematykę filmów porównywano obie kreacje. Berenger i Sheen tylko w połowie wykorzystali renomę, jaką zdobyli w Plutonie. Temu pierwszemu Stone wróżył wspaniałą i długą karierę, lecz Tomowi chyba aż tak bardzo nie zależało na byciu gwiazdorem Hollywood. Nie przebijał się łokciami i nie był raczej wybredny w doborze ról, w przeciwieństwie do Sheena, któremu sława coraz mocniej uderzyła do głowy i który zaczął gwiazdorzyć. Niezaszufladkowany i zawodowo aktywny Willem Dafoe po dziś dzień gra interesujące i budzące dyskusje wcielenia, łącząc komercję z artyzmem.
Anthony Hopkins jako Hannibal Lecter: Milczenie owiec
Podobne wpisy
Lata 90. są renesansem dla sporej części aktorów czekających w kolejce na swoje pięć minut. Do tych najbardziej spektakularnych wzlotów bezsprzecznie należy niezwykle sugestywna kreacja Anthony’ego Hopkinsa, aktora już wtedy w sile wieku, którego sława jakoś omijała pomimo warsztatu i kompetencji, ostrożnie dobierającego repertuar. W 1991 roku Brytyjczyk trafił wreszcie na swoją rolę życia dzięki thrillerowi Jonathana Demme. Milczenie owiec przyniosło Hopkinsowi Oscara i zasłużony prestiż (z tytułem szlacheckim włącznie), który zresztą utrzymuje do teraz. Zaraz po tym wielkim sukcesie posypały się liczne propozycje, a aktor przyjmował zróżnicowane role także pod względem gatunkowym, chcąc uniknąć przypisania mu konkretnej łatki. Udało się to do pewnego stopnia, bo Hopkins na zawsze będzie w oczach widzów Hannibalem Lecterem, jednym z największych złoczyńców na ekranie.
Sharon Stone jako Catherine Tramell: Nagi instynkt
Do roli seksownej modliszki kandydowały między innymi: Michelle Pfeiffer, Ellen Barkin, Julia Roberts, Geena Davis, ale Paul Verhoeven nie miał wątpliwości, że Sharon Stone pasuje do tej roli najbardziej. Niestety, reżyser trafił na opór producentów. Chcieli znanej aktorki. Sharon Stone była gotowa na wiele, aby zdobyć angaż, zwłaszcza że pozostałe kandydatki odstraszała śmiałość erotycznych scen. Stone pozyskała, rzekomo w sposób mało legalny, kopie najdroższego wówczas scenariusza Nagiego instynktu, po czym na zdjęciach próbnych przywdziała zmysłowy kostium bez bielizny i dostała rolę. Zarówno ona, jak i film wzbudziły sensację w aurze skandalu. Sharon Stone stała się symbolem seksu i gwiazdą numer jeden. Z czasem wizerunek seksbomby zaczął jej przeszkadzać, stając się pułapką, i aktorka długo walczyła, żeby z nim zerwać i dowieść, że ma również talent, a nie tylko ciało.
Gary Oldman jako Hrabia Drakula: Dracula
Pierwszy raz zagrał księcia ciemności jako pięciolatek w szkolnym przedstawieniu. Kto wówczas przypuszczał, że kiedyś zagra tytułową rolę u autora Ojca chrzestnego i Czasu apokalipsy? O tym, że Gary Oldman jest aktorskim zwierzęciem, było już wiadomo po jego roli w filmie Sid i Nancy. Oldman, znany z drobiazgowego przygotowywania się do odgrywanej przez siebie postaci obejrzał wszystkie filmy z Bélą Lugosim, nauczył się rumuńskiego akcentu i szermierki oraz przymierzał szaty, które nosił Drakula, spał nawet w trumnie. Coppola był zachwycony efektem końcowym, zwłaszcza zdolnościami Oldmana w oddaniu stanu melancholii i znużenia, cierpiącego po stracie ukochanej władcy krwiopijców. Nic dziwnego, że większość kinomanów uznaje brak nominacji do Oscara dla Brytyjczyka za spore niedopatrzenie. Bez względu na to bramy Hollywood otworzyły się dla Oldmana szeroko.