RITA HAYWORTH, SYMBOL SEKSU. Biografia w 100. rocznicę urodzin
„Gdyby nie było kobiet, nadal byśmy siedzieli w jaskiniach, jedząc surowe mięso, ponieważ stworzyliśmy cywilizację, aby zaimponować naszym dziewczynom”. To słowa Orsona Wellesa, który we wrześniu 1943 poślubił „boginię piękności”, rudowłosą Ritę Hayworth, po czym zaproponował jej, by… skróciła swoje włosy i przefarbowała na blond. Chciał ją obsadzić wbrew jej wizerunkowi – jako zimną, pozbawioną skrupułów femme fatale w obrazie zatytułowanym Dama z Szanghaju (1947). Ponieważ aktorka była wówczas wielką gwiazdą, producenci dali Wellesowi wolną rękę, licząc że widzowie i tak zapełnią sale kinowe. Stało się jednak inaczej – bardziej dyskutowane były doniesienia o kryzysie w związku niż ich wspólny film. To miał być przełom w karierach obojga, ale został doceniony dopiero po latach – podczas przeglądów klasycznego kina noir. Rok po premierze filmu doszło do rozwodu, który Rita skwitowała słowami „Nie mogłam już dłużej znieść jego geniuszu”.
Dawnej popularności już nie odzyskała, a dodatkowym hamulcem w drodze na aktorski szczyt było małżeństwo z księciem Ali Khanem, synem sułtana, przywódcy sekty szyitów. Nawet jako żona księcia nie miała życia jak w bajce – różnica charakterów oraz odmienne religie i kultury okazały się drogą prowadzącą do rozstania. Na szczęście z kinem nie zamierzała jeszcze brać rozwodu. Rola tytułowa w dramacie historycznym Salome (1953) Williama Dieterle’a przeszła bez echa, ale pokazała Ritę z jak najlepszej strony. Biblijna Salome zasłynęła z czarującego tańca, który został wykorzystany w celu perfidnej zbrodni. Ten taniec stanowi w filmie moment kulminacyjny i jest zdecydowanie najmocniejszym punktem. Rita Hayworth udowodniła, że lata przerwy w aktorstwie, narodziny dzieci i małżeńskie kryzysy nie osłabiły jej uwodzicielskiej witalności. Wciąż emanowała ciepłem i erotyzmem.
Podobne wpisy
Trudno jej było odnaleźć się w nowej rzeczywistości, w której kino toczyło zaciętą walkę z telewizją. Salome tę walkę przegrała, ale za to musical Kumpel Joey (1957) George’a Sidneya cieszył się powodzeniem, głównie dzięki udziałowi Franka Sinatry. Jest to adaptacja broadwayowskiego musicalu z 1940. Dobrym wyborem okazała się także ekranizacja sztuki Terence’a Rattigana Przy oddzielnych stolikach (1958) w reżyserii Delberta Manna. Kapitalnie obsadzona (Deborah Kerr, David Niven, Burt Lancaster) i najhojniej wyróżniona pozycja w dorobku Rity (7 nominacji do Oscara, w tym dwie statuetki, 5 nominacji do Złotych Globów, w tym jedna nagroda). Po Damie z Szanghaju jest to kolejny przykład na to, że łączenie pracy z życiem prywatnym nie jest dobrym pomysłem – w trakcie realizacji filmu Rita Hayworth poślubiła współproducenta Jamesa Hilla. To był jej piąty małżonek i piąty nieudany związek.
Inne produkcje z lat pięćdziesiątych, w których można zobaczyć bohaterkę niniejszego artykułu, to przygodowy dramat z wątkiem miłosnego trójkąta, Ogień pod pokładem (1957) oraz psychologiczny western W drodze do Cordury (1959). W kolejnej dekadzie wciąż grała rzadko, ale udało jej się zdobyć nominację do Złotego Globu (jedyną w karierze) za występ w Świecie cyrku (1964) Henry’ego Hathawaya. Ten tytuł najlepiej wspomina Claudia Cardinale, bo zagrała córkę dwóch ikon Hollywood, Johna Wayne’a i Rity Hayworth, ale scenariusz nie należał do ambitnych i dzieło popadło w zapomnienie. Próby czasu nie przetrwał także The Money Trap (1965) Burta Kennedy’ego, film noir nakręcony w starym stylu. Jak za dawnych czasów Ritę obsadzono (już po raz piąty) u boku Glenna Forda i sfilmowano w czerni i bieli.
Jeden z najdziwniejszych filmów w karierze pani Hayworth nosi tytuł Mak również jest kwiatem (1966). Został nakręcony w licznych miejscówkach (w Iranie, Monako, Szwajcarii, we Włoszech i Francji) oraz wyprodukowany przez ONZ i Xerox Corporation. Reżyser Terence Young pracował za darmo, a gwiazdy za symbolicznego dolara. Liczba znanych nazwisk w obsadzie jest imponująca (m.in. Yul Brynner, Angie Dickinson, Trevor Howard, Grace Kelly, E.G. Marshall, Marcello Mastroianni, Anthony Quayle, Gilbert Roland, Omar Sharif, Eli Wallach). Niestety film jest nakręcony fatalnie, pośpiesznie i bez dbałości o jakość zarówno scenariusza, jak i strony formalnej. Autorzy nie wykorzystali nawet ułamka potencjału, jaki tutaj tkwił.
Znacznie lepszy okazał się kolejny projekt Terence’a Younga – korsarski, ale zaskakująco skromny dramat przygodowy Awanturnik (1967) z czołową rolą Anthony’ego Quinna. Rozegrana w pięknej śródziemnomorskiej scenerii adaptacja powieści Josepha Conrada pt. Korsarz. Autorem scenariusza (podobnie jak w przypadku filmu Mak również jest kwiatem) był Jo Eisinger, a więc osoba, która w dużej mierze – jako współscenarzysta Gildy – przyczyniła się do wyniesienia Rity Hayworth na sam szczyt. Awanturnik nie miał jednak tej mocy, by to uczynić, ale to dobry film z nutą tajemnicy. Aktorzy są częścią barwnego świata, a niespełna 50-letnia Hayworth, mimo utraty gwiazdorskiego splendoru, wciąż zachowała naturalność i magnetyzm.
Czy gwiazda będąca niegdyś symbolem seksu może po pięćdziesiątce przyciągnąć uwagę widza? Ricie się to udało – w swoim przedostatnim filmie, Drodze do Saliny (1970) Georges’a Lautnera, stworzyła przejmującą kreację. Ten francuski thriller psychologiczny powstał na Wyspach Kanaryjskich. Niemłoda już wówczas aktorka, nękana przez kryzys finansowy, mocno zaangażowała się w ten projekt i choć zapewne nie oczekiwano od niej wiele (bo była już tylko legendarnym nazwiskiem), dała z siebie wszystko. Postać cierpiącej z samotności kobiety, która w młodym włóczędze widzi swojego syna, to rola działająca na emocje, poruszająca czułe struny i napawająca niepokojem. Niestety stan zdrowia aktorki coraz bardziej się pogarszał, udało jej się zagrać jeszcze tylko jedną rolę – w Gniewie bożym (1972) Ralpha Nelsona. To był już tylko epizodyczny występ, gdyż aktorka miała problemy z zapamiętaniem kwestii. Jak się potem okazało, było to wczesne stadium choroby Alzheimera.
Prywatnie Rita Hayworth była nieśmiała, skromna i cicha, ale gdy włączała się kamera błyskawicznie uruchamiał się jej uwodzicielski temperament. Miała w sobie ogień, promieniowała seksapilem i urokiem. Zimna i pozbawiona czaru tytułowa postać z Damy z Szanghaju była w jej karierze wyjątkiem. Gene Ringgold, autor książki The Films of Rita Hayworth, uważał że nie była aktorką o dużej głębi, ale jedynie czarującą tancerką i symbolem seksu. Z pewnością niektórzy przyznają mu rację, jest wiele filmów, w których to właśnie taniec dodaje jej postaciom więcej charakteru niż wypowiedziane przez nią kwestie ze scenariusza. Stała się ikoną amerykańskiego kina, symbolem pewnej epoki i określonego stylu. Nie udało się jej uniknąć zaszufladkowania, ale taki już urok kina, że wystarczy jedna rola, by unieśmiertelnić aktora. Moim zdaniem zagrała jednak w co najmniej trzech bardzo dobrych filmach, które – także z powodu jej udziału – można oglądać wielokrotnie. Oprócz klasycznej Gildy są to Awanturnik i Droga do Saliny.