REŻYSERZY, którzy obsadzili w filmach swoich NAJBLIŻSZYCH
Zaskakujące jest to, na jakie pomysły wpadają reżyserzy podczas kręcenia filmów. Kreatywność nie zna granic. Z jednej strony to dobrze, z drugiej nie do końca – niektórzy grają na emocjach aktorów i nadwyrężają ich psychikę, inni zaś proszą operatorów, żeby filmowali w ekstremalnych warunkach. Jeszcze inni nie wahają się narazić na niebezpieczeństwo swoich bliskich. W poniższym zestawieniu przedstawiam właśnie reżyserów, którzy w filmach obsadzili członków rodziny. Z jakim efektem? Oceńcie sami.
Noel Marshall – Roar
Podobne wpisy
Zacznijmy od osoby, która rozpoczęła i zakończyła swoją karierę filmową wybrykiem o nazwie Roar. Noel Marshall to głównie producent – stał na czele realizacji chociażby Egzorcysty Williama Friedkina. Trudno przypisywać mu miano reżysera, bowiem film, który zrealizował, był jedynym na jego koncie i do tego mocno nieudanym. Bez dwóch zdań to „dzieło” nazwać można także jednym z najniebezpieczniejszych filmów, które powstały w historii kina. Ale od początku.
Noel Marshall i jego żona Tippi Hedren odbyli podróż do Afryki, gdzie pracowali na planie filmowym. W jednym ze zwiedzanych miejsc natrafili na opuszczony dom zasiedlony przez lwy, które zaadaptowały sobie tę przestrzeń do życia. Na widok posiadłości pełnej groźnych zwierząt Noel i Tippi wpadli na „fenomenalny” pomysł zrealizowania filmu dokładnie w tym miejscu. Marshall zaczął pisać scenariusz, jednak zastanawiał się, w jaki sposób wytresować wielkie koty, które miały wystąpić w filmie. Było to nie lada wyzwanie, więc zdecydowano się na zakup hodowanych od małego lwów i tygrysów. Jednak jeszcze ciekawszy jest fakt, że w tym wszystkim udało się zrealizować film z udziałem Noela, Tippi oraz ich dzieci.
Jaki był tego efekt? Członkowie ekipy realizacyjnej niemal otarli się o śmierć. W obecności takiej grupy agresywne zachowanie zwierząt było nieuniknione. 70 osób zostało rannych, w tym główni bohaterowie filmu. Hedren została ugryziona przez lwicę w tył głowy, a słoń zmiażdżył jej nogę. Syn pary, John, prawie przypłacił realizację filmu życiem, kiedy lew rzucił się na niego od tyłu. Operator Jan de Bont otrzymał „prezent” w postaci 220 szwów po ataku drapieżnika, ale będąc twardym zawodnikiem, powrócił na plan. Wszystko o włos od tragedii. Na szczęście nikt nie zginął, chociaż cała realizacja trwała aż 11 lat.
Wersja skrócona
[web_stories_embed url=”https://film.org.pl/web-stories/rezyserzy%2c-ktorzy-obsadzili-w-filmach-swoich-najblizszych/” title=”REŻYSERZY, którzy obsadzili w filmach swoich NAJBLIŻSZYCH” poster=”https://film.org.pl/wp-content/uploads/2021/01/reżyserzy-najbliższi-640×675.jpg” width=”360″ height=”600″ align=”none”]
Martin Scorsese – Chłopcy z ferajny
Martin Scorsese słynie z tego, że od czasu swoich pierwszych filmów znajduje w tworzonej przez siebie historii miejsce dla rodziców. To niesamowicie miły akt, tym bardziej że reżyser podkreśla w swojej twórczości, jak ważne są dla niego dzieciństwo, miejsce i okoliczności, w których się wychowywał. Marty i jego rodzice pochodzą z rodziny włoskich imigrantów, którzy przybyli do Ameryki w czasach, gdy gangsterskie porachunki były na porządku dziennym. W jednym z pierwszych filmów, It’s Not Just You, Murray!, reżyser obsadza swoją matkę i porusza tę tematykę w sposób komediowy. I chociaż nie z tej roli słynie Catherine Scorsese, to na pewno wszyscy pamiętają ją z wielu innych tytułów utalentowanego twórcy. Najbardziej znany jest jej występ w Chłopcach z ferajny. Chyba każdy z nas pamięta przemiłą siwą staruszkę obudzoną przez trójkę gangsterów, spośród których jeden jest jej synem (w roli Tommy’ego wybitny Joe Pesci).
Gościnne występy Catherine na długo zapiszą się w kinematografii. Podczas spotkania na festiwalu Silverdocs Jim Jarmusch odniósł się właśnie do wspomnianej sceny z udziałem matki reżysera. Stwierdził, że w Chłopcach z ferajny zachowuje się dokładnie tak samo jak w Italianamerican, czyli filmie dokumentalnym Martina opowiadającym o jego rodzinie. To fenomen naturszczyków, ale także geniusz Scorsese. W tej improwizowanej scenie nie tłumaczył matce motywacji bohatera. Po prostu poprosił, aby zaspana staruszka zachowywała się tak, jakby jej syn nagle wrócił do domu – ugościła go, wyżywiła i napoiła.
Richard Linklater – Boyhood
Wielu z was na pewno słyszało historię filmu Boyhood w reżyserii Richarda Linklatera. Realizacja tego niezwykle skomplikowanego projektu rozpoczęła się w 2001 i trwała aż do 2013 roku. 12 lat kręcenia z tymi samymi aktorami. Niesamowity eksperyment, który poskutkował piękną i angażującą historią o dojrzewaniu. W tym miejscu warto wspomnieć, że do jednej z ról zaangażowana została córka reżysera – Lorelei Linklater. Mając 9 lat, poprosiła tatę o wcielenie się w Samanthę, a ten, nie robiąc wcześniej żadnego castingu, po prostu się zgodził. Dziewczynka zdawała sobie sprawę z tego, jak wygląda praca na planie, jednak w ciągu 12 lat realizacji filmu jej stosunek do realizacji przedsięwzięcia miał się diametralnie zmienić.
Początek był traktowany przez Lorelei jako świetna przygoda w gronie innych dzieci. Kiedy podrosła, zaczęła zdawać sobie sprawę z tego, w czym bierze udział. Pewne sceny z jej udziałem ją szokowały; zastanawiała się, czemu akurat to, co teraz dzieje się w jej życiu, musi trafić do filmu. To tutaj zaczyna się eksperyment Linklatera, który prawdopodobnie wiedział, że gdy córka dorośnie, zacznie zadawać więcej pytań, stawiać opór pewnym sprawom, a przede wszystkim zastanawiać się, czemu kamera jest nieustannie obecna w jej życiu. Reżyser nie pokazywał zarejestrowanego materiału młodszym aktorom, żeby byli bardziej nieświadomi tego, co dzieje się w historii. Z jednej strony – świetny ruch, najmłodsi nie tracili autentyczności i nie zastanawiali się, jak wypadli na ekranie. Z drugiej – jak wspomina Lorelei – oglądanie siebie w różnych momentach życia okazało się bardzo trudne. Nie mogła znieść swojego wyglądu za młodu i przez cały film płakała. Koniec końców pogodziła się z jego odbiorem i nie miała tacie za złe, że w tak realistyczny sposób przedstawił jej dorastanie.
Alfred Hitchcock – Nieznajomi z pociągu
Alfred Hitchcock był wielkim reżyserem, a jego jedyna córka Patricia od czasów dzieciństwa pragnęła zostać aktorką. Początkowo z pomocą ojca starała się o role w teatrze. Trafiła między innymi na Broadway, gdzie wystąpiła w przedstawieniu pod tytułem Solitaire. W filmach taty przyszło jej zagrać kilkukrotnie. Nie były to bardzo znaczące role, ale można ją zobaczyć w Tremie, Psychozie i Nieznajomych z pociągu. W tym ostatnim wcieliła się w postać Barbary Morton – bez wątpienia nie był tym, w którym grała pierwsze skrzypce, ale jej gra aktorska została bardzo dobrze oceniona przez krytyków. Mógł nawet okazać się przepustką do dalszej kariery. Tak się jednak nie stało, bowiem Patricia poznała Josepha – pobożnego katolika, który został jej mężem. Na dobre porzuciła aktorstwo i poświęciła się życiu rodzinnemu. Podobno Alfred Hitchcock wraz z żoną byli zadowoleni z decyzji córki, ponieważ ojciec nigdy nie traktował jej jako aktorki na pełen etat.