RENESANS AUTORSKIEGO PLAKATU? Polscy artyści stworzyli plakaty dla Netflixa
Plakat autorstwa Dawida Ryskiego promujący wojenny dramat Angeliny Jolie Najpierw zabili mojego ojca wykorzystuje bardzo oszczędną, ale dosadną symbolikę pola do gry w klasy przeciętego śladem gąsienic czołgu. Całości dopełnia czerwona kolorystyka, jednoznacznie sugerująca krew, a także głównego, zbiorowego antagonistę filmu – reżim Czerwonych Khmerów. Już sama grafika niesie w sobie porażający ładunek dramatyzmu, komunikując brutalną ingerencję w świat dziecięcej niewinności i ponoszone przez cywilów ofiary politycznych przewrotów. Taki plakat może funkcjonować na równych prawach z samym filmem, nie tylko wspomagając jego wydźwięk, ale również sam w sobie służąc za nośnik jego głównego przesłania. W tym przypadku ważne jest również, że dzięki graficznej reprezentacji autor unika ryzyka manipulacji, które niosą bardziej dosłowne przedstawienia.
Bardziej złożona jest grafika Anny Goszczyńskiej do filmu Notatnik śmierci. Autorka przedstawia fantazyjnego, niedookreślonego kolczastego potwora rodem z japońskich legend ludowych sięgającego po ogryzek, w którego obrys wkomponowane są twarze mężczyzny i kobiety. Ten zabieg odsyła do wielości warstw, których można spodziewać się po filmie, a wyciągający rękę z głębi obrazu potwór z czerwonymi oczami idealnie sygnalizuje napięcie i grozę. Fantastyczna tonacja plakatu i sygnalizowane przezeń podteksty produkcji starają się oddać ducha historii i tworzą identyfikację filmu.
Sześć plakatów doskonale pokazuje, jaki potencjał tkwi w formie filmowego plakatu, traktowanego jako autorska forma sztuki. W porównaniu do „klasycznych”, wykorzystujących głównie kadry lub fotosy, plakatów przygotowane dla Netflixa artystyczne wizje na bazie konkretnych filmów są bardziej intrygujące, uwodzące brakiem dosłowności. Równocześnie mówią bardzo dużo o formalnej i tematycznej tożsamości filmu, dzięki czemu pełnią niemal taką samą funkcję komunikatywną jak zwiastuny. W każdym z plakatów widać więc, jak odpowiednia estetyka służy za nośnik treści. W moim odczuciu tego typu balans jest główną zaletą autorskiego, artystycznego plakatu.
Podobne wpisy
Ostatecznie opisywany projekt nie został sfinalizowany, a zamówione przez Netflix plakaty nie zostały wykorzystane w promocji filmów. Szkoda. Cieszy jednak, że tak duża firma zwróciła uwagę na potencjał młodych artystów w dziedzinie nieco zapomnianej sztuki, jaką zdaje się dzisiaj plakat filmowy, i umożliwiła im realizację ciekawych wizji w powiązaniu z głośnymi tytułami. Nie są to fanarty, ale profesjonalne prace, przygotowane w porozumieniu z producentem i firmowane przez jego logotypy. Na takich działaniach zyskują wszyscy – artyści, mogący wykazać się kreatywnością, przemysł filmowy, zyskujący unikatowe elementy identyfikacji wizualnej, a także sami widzowie, otrzymujący dodatkowe doznania towarzyszące filmowi.
Chyba wszyscy się zgodzą, że Netflix jest jednym z tych współczesnych graczy na polu kinematografii, którzy wyraźnie wyznaczają trendy w dziedzinie oglądania i kręcenia filmów. Produkcja pełnometrażowych filmów tworzonych przez uznanych twórców i z doborową obsadą w ramach serwisu streamingowego reprezentującego sektor do niedawna będący co najwyżej marginesem rynku to prawdopodobnie jeden z największych przełomów w historii kina. Dlatego tak wartościowe wydaje mi się podejmowanie przez nich projektów takich jak opisywane zlecenie artystycznych plakatów, nawet na ograniczony rynek. Nawet jeśli efekt tego konkretnego działania nie jest taki, jaki mógłby optymalnie być, to wciąż jest to sygnał ciekawej tendencji i być może kolejnych zwrotów w kierunku restauracji instytucji autorskiego plakatu filmowego. Trzymajmy kciuki.