NAJMOCNIEJSZE polskie filmy
12. Róża (reż. W. Smarzowski, 2011)
Wojciech Smarzowski to bodaj jedyny reżyser, który ma we współczesnym polskim kinie pomysł na kino historyczne. Nie tylko nie rezygnuje ze swojej stylistyki, ale też sięga po tematy niewygodne, mało znane – takie jak przedwojenna historia Mazur. To tutaj w powojennej Polsce mieszka Róża, kobieta, dla której nie ma miejsca w rzeczywistości Polski ludowej. Jest wdową po żołnierzu z Wehrmachtu i nie utożsamia się z Polską, a z Mazurami. Między nią a ukrywającym się żołnierzem AK rodzi się uczucie, które zamienia się w jedną z najsmutniejszych i najwspanialszych historii miłosnych polskiego kina. Miłość nie ma jednak żadnych szans w takim świecie. Tutaj kobiety gwałci się tak okrutnie, że potem od tych gwałtów umierają, a młodzi i przystojni mężczyźni wychodzą z więzienia jako posiwiali starcy. Smarzowski z niespotykaną sugestywnością rekonstruuje czasy dzikie – okres osobliwej wędrówki ludów, zmiany układów sił i bolesnego budowania nowej Polski z gruzów wielkiej wojny.
11. Psy (reż. W. Pasikowski, 1992)
Krew, brud, pot i Bogusław Linda ze spluwą. Chociaż to o Krollu krytycy pisali „pierwszy amerykański film polski”, wydaje się, że to o późniejszym filmie Pasikowskiego można tak powiedzieć z większym przekonaniem. Psy to popkultura wczesnych lat 90. w stanie czystym, podana w ścisłej symbiozie z polskim lokalnym kolorytem. Nie wszystkim polskim krytykom się to podobało, a przemoc i wulgarność filmu spotkały się z mieszanymi reakcjami. Nawet z dzisiejszej perspektywy Psy nie są obrazem dla wrażliwego widza. Malkontenci musieli jednak pogodzić się z tym, że dzieło Pasikowskiego okazało się jednym z najbardziej wpływowych w polskiej kinematografii. To Psy wyznaczyły zasady kręcenia filmów sensacyjnych w Polsce czasów transformacji. Można gdybać, czy ten wpływ w ogólnym rozrachunku jest korzystny czy też nie: bez Psów nie byłoby Kilera, ale nie byłoby też Patryka Vegi.
10. Kobieta samotna (reż. A. Holland, 1981)
Wczesna twórczość Agnieszki Holland obfituje w tytuły dojmujące, depresyjne i przesiąknięte beznadzieją PRL-u. Spośród filmów reżyserki tym najbardziej przygnębiającym wydaje się kameralna i niepozorna Kobieta samotna – intymny portret prostej, niewykształconej listonoszki walczącej o utrzymanie swoje i synka. Można nie zgadzać się z wyborami życiowymi granej przez Marię Chwalibóg głównej bohaterki, ale nie sposób jej za nie potępiać. Przejmująco autentyczne sceny układają się w katalog upokorzeń i upadków Ireny, której jedyną życiową radością stają się pokątne spotkania z kochankiem – kulawym i opóźnionym intelektualnie rencistą, granym przez Bogusława Lindę. Oboje łudzą się marzeniem wyjazdu do Ameryki, co widz obserwuje ze ściśniętym gardłem, świadom, że plany kochanków skazane są na porażkę. Nihilizm i beznadzieja tego dzieła porażają, a wizja świata zaprezentowana przez Holland była tak nie po drodze ówczesnej władzy, że przeleżała na cenzorskiej półce siedem lat.
9. Dług (reż. K. Krauze, 1999)
Podobne wpisy
Film, który wyniósł Krzysztofa Krauzego do pozycji mistrza kina społecznie zaangażowanego. Dowód na to, że życie pisze najbardziej skomplikowane i przerażające historie (scenariusz oparto na autentycznych wydarzeniach: zamordowaniu szantażysty przez osoby, od których wymuszał haracze). To także przykład tego, jak sztuka potrafi walnie wpłynąć na rzeczywistość: Dług wywarł na widowni tak silne wrażenie, że doprowadził do zmiany wyroku dwójki oskarżonych mężczyzn na lżejszy. Historia młodych, drobnych przedsiębiorców, szantażowanych przez gangstera-biznesmena o twarzy Andrzeja Chyry (co za rola!), to oskarżenie rzucone przede wszystkim systemowi, który pozwala na podobne nadużycia. Z dzisiejszej perspektywy Dług jest mocnym, ponurym obrazem dzikiego polskiego kapitalizmu doby transformacji – co przygnębia nie mniej niż beznadziejna sytuacja głównych bohaterów, z których jeden (Jacek Borcuch) jest zdecydowanie słabszym ogniwem tego duetu, drugi zaś (Robert Gonera) dźwiga na swoich barkach całą odpowiedzialność i posiada znacznie stabilniejszy kręgosłup moralny – to jego, mimo iż był silniejszy w konfrontacjach z prześladowcą, zeżrą ostatecznie wyrzuty sumienia i to on straci w tym starciu więcej niż jego lekkomyślny i dziecinny wspólnik. Tragizm bohaterów polega bowiem na tym, że w żaden sposób nie mogą uciec przed przestępstwem – skończą albo jako jego ofiary, albo jego egzekutorzy.