search
REKLAMA
Ranking

NAJLEPSZE FILMOWE MIEJSCA NA URLOP. Przewodnik turystyczny

Jacek Lubiński

25 listopada 2017

REKLAMA

Co prawda sezon letni dawno dobiegł już końca, ale nie znaczy to wcale, że wciąż nie można wyjechać gdzieś na zasłużony odpoczynek lub też zaplanować przyszłorocznych wakacji. Pora przyjrzeć się kilku wymarzonym na upragniony urlop miejscówkom – rzecz jasna w filmowym stylu. Poniżej tuzin propozycji, do których w komentarzach śmiało dorzucać możecie własne.

Dyersville, Iowa, USA

„Jeśli to zbudujesz, on przyjdzie” – jak głosi najważniejszy cytat Pola marzeń, na potrzeby którego filmowcy faktycznie zbudowali boisko do ulubionej dyscypliny sportu Amerykanów. Uczynili to na autentycznych farmach Dona Lansinga i jego sąsiada Ala Ameskampa, gdzie za odpowiedni wygląd tytułowego pola odpowiadali specjaliści od stadionu drużyny Los Angeles Dodgers. Po zakończeniu zdjęć Lansing zatrzymał scenografię, która po dziś dzień stanowi popularny obiekt turystyczny stanu Iowa (gdzie wszak toczy się akcja filmu).

W 2011 sprzedał całą atrakcję firmie Go The Distance Baseball, LLC, która nie zmieniła polityki w sprawie turystów i mieszczący się przy 28995 Lansing Road obiekt dalej można odwiedzać całymi rodzinami – za darmo. Płacimy jedynie za możliwość wycieczki oprowadzającej z przewodnikiem, ewentualne posiłki, parking i pamiątki, które można nabyć w lokalnym sklepiku. Pole czynne jest przez cały tydzień, w godzinach 9–18 od kwietnia do listopada. A co niedzielę odbywają się tam prawdziwe mecze baseballu. Czego chcieć więcej?

Dyrham Park, South Gloucestershire, UK

Mieszcząca się niedaleko wsi Dyrham, sięgająca początków XVI wieku posiadłość – w skład której wchodzi rezydencja główna, pomarańczarnia, stajnie, park i kościół parafialny – gościła wiele ekip filmowych, głównie telewizyjnych seriali pokroju The Crimson Field, Służący, Żony i córki, a nawet i Doktora Who. Oczywiście żaden nawet nie zbliżył się do pełni chwały, jaką zgotowały mu Okruchy dnia (kręcone po części także w zamku Powderham i Badminton House). W filmie Jamesa Ivory’ego zwraca uwagę już wspaniały prolog, w pełni oddający piękno Dyrham Park, które otwarte jest dla turystów właściwie codziennie przez cały rok (za wyjątkiem poszczególnych części przybytku, dostępnych jedynie na specjalnie okazje).

W posiadającym ponad sto hektarów miejscu odbywają się liczne koncerty, sztuki teatralne i oczywiście wycieczki turystyczne. A wszystko to w towarzystwie brykających po posesji danieli. Godziny otwarcia zależne są od sezonu i dnia oraz poszczególnych atrakcji, które chcemy zobaczyć. W środku znajdziemy między innymi miniksięgarnię, sklep z pamiątkami, liczne kolekcje dzieł sztuki oraz herbaciarnię i tak zwaną oazę spokoju. Za wjazd dla całej rodziny (bez zwierząt) zapłacimy około 30 funtów. Wrażenia: bezcenne.

Grand Hotel na wyspie Mackinac, Michigan, USA

To właśnie w tym miejscu Christopher Reeve i Jane Seymour zagubili się w sobie oraz Gdzieś w czasie w filmie z 1980 roku. I po prawie czterdziestu latach od premiery właściciele hotelu wciąż celebrują ten fakt, urządzając między innymi specjalne weekendy dla fanów połączone z projekcją filmu. To oczywiście nie jedyne atrakcje. Pomijając już piękne okolice wyspy oraz niezwykły przepych powstałego pod koniec XIX wieku hotelu, możemy trafić na koncert jazzowy, rozgrywki golfowe, weekend zbrodni (!) lub różne okazjonalne wydarzenia – jak na przykład 130 rocznica powstania przybytku, przypadająca akurat na bieżący rok.

A jeśli wszystko to jest nam obojętne, to możemy po prostu wynająć jeden z blisko czterystu pokoi – z których każdy urządzony jest w innym stylu – i po prostu cieszyć się życiem. Inna sprawa, że w tym wypadku jest to życie godne prawdziwego celebryty, bowiem średnia cena za noc to wydatek rzędu od 300 do 500 dolców i więcej (nie licząc kosztów podróży i innych rzeczy). Należy także pamiętać, że na terenie hotelu obowiązuje szczegółowy dress code. Sam obiekt otwarty jest natomiast tylko w sezonie letnim – od maja do października. Cóż, coś za coś.

Avatar

Jacek Lubiński

KINO - potężne narzędzie, które pochłaniam, jem, żrę, delektuję się. Często skuszając się jeno tymi najulubieńszymi, których wszystkich wymienić nie sposób, a czasem dosłownie wszystkim. W kinie szukam przede wszystkim magii i "tego czegoś", co pozwala zapomnieć o sobie samym i szarej codzienności, a jednocześnie wyczula na pewne sprawy nas otaczające. Bo jeśli w kinie nie ma emocji, to nie ma w nim miejsca dla człowieka - zostaje półprodukt, który pożera się wraz z popcornem, a potem wydala równie gładko. Dlatego też najbardziej cenię twórców, którzy potrafią zawrzeć w swym dziele kawałek serca i pasji - takich, dla których robienie filmów to nie jest zwykły zawód, a niezwykła przygoda, która znosi wszelkie bariery, odkrywa kolejne lądy i poszerza horyzonty, dając upust wyobraźni.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA