search
REKLAMA
Ranking

NAJLEPSZE FILMOWE MIEJSCA NA URLOP. Przewodnik turystyczny

Jacek Lubiński

25 listopada 2017

REKLAMA

Hobbiton, Waikato, Nowa Zelandia

Trylogie Władcy pierścieni i Hobbita nie powstałyby, gdyby nie licząca sobie 500 hektarów farma rodziny Alexander, na posiadłości których Peter Jackson i spółka wybudowali wioskę Hobbitów, która z czasem stała się turystyczną atrakcją Nowej Zelandii. Zbudowana od podstaw, po części w pełni funkcjonalna i jak najbardziej mieszkalna lokacja zaczęła przyjmować pierwszych ciekawskich już w 2002 roku, a po odświeżeniu jej na potrzeby Hobbitów rozkwitła w obecnej dekadzie jeszcze bardziej – czynna cały rok, siedem dni w tygodniu, jest zresztą cały czas rozbudowywana.

Pod adresem 501 Buckland Road znajdziemy ponad czterdzieści hobbicich domków (choć wejść można jedynie do kilku), kamienny most oraz młyn, jak i niemal wszystko inne, co można było podziwiać na dużym ekranie. Jest zarówno replika Zielonego Smoka, jak i samoistne lokale, w których można ugasić głód i pragnienie: The Shire’s Rest Cafe i Second Breakfast. Oprócz oczywistych wycieczek śladami Tolkienowskich bohaterów organizowane są tam wyprawy także do stolicy, Wellington, nad zatokę Oriental czy w Góry Mgliste. W środku można natomiast spędzić miło czas na bankiecie, zorganizować prywatne wycieczki dla kilku osób, świętować Międzynarodowy Dzień Hobbita, a nawet… wziąć ślub. W zależności od wybranej opcji zapłacimy od 80 do 200 ichniejszych dolarów za osobę. W zamian masa dziecięcej radości dla każdego.

Książ, woj. dolnośląskie

Trzeci co do wielkości zamek w Polsce (po Malborku i Wawelu), mieszczący się obok Wałbrzycha, na terenie Książańskiego Parku Krajobrazowego i będący częścią Szlaku Zamków Piastowskich jest miejscem znanym rodzimej widowni z filmów Diabeł Andrzeja Żuławskiego, Hrabina Cosel Jerzego Antczaka, Trędowata Jerzego Hoffmana oraz, przede wszystkim, odwołującego się pośrednio do losów zamku Magnata (choć słynna scena erotyczna między Grażyną Szapołowską i Bogusławem Lindą nakręcona została w Pszczynie – patrz dalej). Mimo dość burzliwej historii, obejmującej między innymi niewielki pożar sprzed kilku lat, jest on częściowo dostępny dla turystów.

W jego obrębie znajdziemy palmiarnię, część gastronomiczną i hotel oraz stajnie, a rzut kamieniem od zamku mieści się również Mauzoleum Hochbergów. Inne atrakcje obejmują liczne wystawy i koncerty, ekspozycje filmowych strojów (nie tylko polskich), Festiwal Tajemnic oraz nocne penetrowanie zakamarków zamku (bez skojarzeń). Do tego dochodzą jeszcze różnorakie warianty zwiedzania obiektu – dostępnego cały rok za wyjątkiem świąt i niektórych poniedziałków. I dobrze, bo przecież nie lubimy poniedziałków!

Lønstrup, Jutlandia

Niewielką, liczącą sobie zaledwie około pół tysiąca mieszkańców wioskę rybacką położoną w północnej części Danii – Vendsyssel – rozsławiła na cały świat Uczta Babette. Chociaż książkowy oryginał historii umiejscawiał akcję w norweskim porcie Berlevåg, filmowcy zdecydowali się ostatecznie na spokojniejszą i niewyglądającą jak reklamówka biura podróży Jutlandię, gdzie od podstaw zbudowali część scenografii, wykorzystując także stojący niedaleko Lønstrup kościółek Mårup oraz położone na przeciwległym krańcu półwyspu miasto Vigsø.

Dziś, w 30 lat od premiery filmu, przez postępującą erozję wybrzeża nie ma już prawie śladu po kościele. Żywot kończy również powoli latarnia morska Rubjerg Knude, którą zasypuje wydma. Oba te miejsca przez najbliższe kilka lat, zanim znikną kompletnie, nadal można jednak odwiedzać. Poza tym podziwiać można także młyn Vennebjerg, liczne plaże z klifami, tradycyjny kościół miejski, galerię lokalnych dzieł sztuki i działającą od połowy XIX wieku stację ratunkową dla żeglarzy. Przez środek miasteczka przechodzi natomiast nietypowy wąwóz – pozostałość po katastroficznym w skutkach sztormie z 1877 roku. Miejsce to zatem żywcem wyjęte z innych czasów, do których warto się na moment przenieść.

Avatar

Jacek Lubiński

KINO - potężne narzędzie, które pochłaniam, jem, żrę, delektuję się. Często skuszając się jeno tymi najulubieńszymi, których wszystkich wymienić nie sposób, a czasem dosłownie wszystkim. W kinie szukam przede wszystkim magii i "tego czegoś", co pozwala zapomnieć o sobie samym i szarej codzienności, a jednocześnie wyczula na pewne sprawy nas otaczające. Bo jeśli w kinie nie ma emocji, to nie ma w nim miejsca dla człowieka - zostaje półprodukt, który pożera się wraz z popcornem, a potem wydala równie gładko. Dlatego też najbardziej cenię twórców, którzy potrafią zawrzeć w swym dziele kawałek serca i pasji - takich, dla których robienie filmów to nie jest zwykły zawód, a niezwykła przygoda, która znosi wszelkie bariery, odkrywa kolejne lądy i poszerza horyzonty, dając upust wyobraźni.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA