search
REKLAMA
Ranking

KURTYNA W GÓRĘ. Najciekawsze filmy w stylistyce teatralnej

Jacek Lubiński

28 czerwca 2017

REKLAMA

Adaptacje sztuk teatralnych to częste zjawisko w kinie, nawet jeśli czasem przybierające mocno niespodziewane rezultaty. Jednak powstają również filmy, które swoje sceniczne korzenie lub inne naleciałości objawiają w sposób mniej oczywisty niż poprzez ograniczenie liczby bohaterów i miejsc akcji, podziału na akty oraz wybitnie szekspirowskie monologi, którymi przerzucają się postaci. Podobne koneksje da się zawrzeć w stylistyce dziesiątej muzy na wiele różnych sposobów. Poniżej kilka najciekawszych przykładów filmów, które niekoniecznie mają swój rodowód na scenie zbudowanej z desek, a mimo to pozostają wierne teatralnej stylistyce.

 

Anna Karenina (2012)

N-ta z rzędu ekranizacja prozy Lwa Tołstoja wyróżnia się właśnie swoją formą, która przepięknie łączy kinowy przepych z odgórnie narzuconymi przez reżysera scenicznymi rozwiązaniami – typu przesuwane dekoracje czy idąca w górę kurtyna – oraz ograniczeniami przestrzeni. Tutaj praktycznie każda sekwencja rozgrywa się na jednej i tej samej powierzchni – od wymyślnych tańców przez wyścigi konne i stację kolejową, a na wizycie w… teatrze skończywszy. A wszystko to niezwykle żywe (wszak jest nawet kwitnąca łąka i lodowisko!), diablo pomysłowe i sprawiające, że w tej klasycznej opowieści można wręcz zatonąć na nowo.

 

Birdman

Tytuł nader oczywisty z uwagi na to, że głównym bohaterem jest starzejący się aktor, a fabuła nie wychodzi właściwie poza obręb teatru, w którym wystawia on swoją ambitną sztukę. Rozmachu jednakże nie brakuje, a obecny jest on nie tylko w wytrawnych, długaśnych ujęciach kamery, w których rzadko kiedy dopatrzeć można się cięć, ale i w iście widowiskowych sekwencjach, w których przebrzmiała gwiazda przypomina sobie swoje lata chwały na dużym ekranie. Teatralne wnętrza, kameralne momenty i niekończące się monologi rzucane w pustkę ładnie kontrastują zatem z efektami specjalnymi i czysto kinowymi scenami akcji, w których znajdziemy nawet wybuchy. Czyni to z produkcji Alejandra Gonzáleza Iñárritu jeden z najbardziej atrakcyjnych filmów zakorzenionych w teatralnej stylistyce.

 

Closet Land

Ten zapomniany thriller psychologiczny to perfekcyjny przykład czysto teatralnego materiału nakręconego na filmowej taśmie. Dwójka aktorów i pomieszczenie, w którym dochodzi do niewygodnego przesłuchania, stanowi tylko jeden z elementów o tym świadczących. Reszty dopełnia wizualna otoczka, w której pełno ciasnych zbliżeń na posągowe wręcz niekiedy twarze postaci, oraz osobliwa scenografia, na którą składają się między innymi greckie kolumny i nietypowa posadzka. Nie powinno zatem dziwić, że scenariusz szybko przerobiono na sztukę. Jak na ironię, liczne adaptacje sceniczne tego materiału posiadają o wiele bardziej filmowy wystrój, nierzadko rażący wręcz skostniałym standardem dziesiątej muzy w danej materii.

 

Grand Budapest Hotel

Niezwykle kolorowy film Wesa Andersona wyróżnia się nie tylko kwadratowym formatem obrazu, ale też – a może: przede wszystkim – licznym wykorzystaniem miniaturowych makiet rodem z dziecięcego teatrzyku. Umowne bywają także poszczególne elementy scenografii i rekwizyty, które w starciu z wartką akcją, barwnymi, mocno odrealnionymi niekiedy postaciami oraz iście teatralną manierą wypowiadania dialogów tworzą jednocześnie wybuchową mieszankę wrażeń, jak i mocno osobliwe, wielce urocze doznanie. Nie tyle sztuczne, co pięknie odrealnione – niczym z zamierzchłych czasów, do których wszak odnosi się podszyta nostalgią fabuła.

Avatar

Jacek Lubiński

KINO - potężne narzędzie, które pochłaniam, jem, żrę, delektuję się. Często skuszając się jeno tymi najulubieńszymi, których wszystkich wymienić nie sposób, a czasem dosłownie wszystkim. W kinie szukam przede wszystkim magii i "tego czegoś", co pozwala zapomnieć o sobie samym i szarej codzienności, a jednocześnie wyczula na pewne sprawy nas otaczające. Bo jeśli w kinie nie ma emocji, to nie ma w nim miejsca dla człowieka - zostaje półprodukt, który pożera się wraz z popcornem, a potem wydala równie gładko. Dlatego też najbardziej cenię twórców, którzy potrafią zawrzeć w swym dziele kawałek serca i pasji - takich, dla których robienie filmów to nie jest zwykły zawód, a niezwykła przygoda, która znosi wszelkie bariery, odkrywa kolejne lądy i poszerza horyzonty, dając upust wyobraźni.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA