10 NAJLEPSZYCH momentów z serii TOY STORY
Uwaga! Na ostatniej stronie w ostatnim punkcie zdradzam szczegóły zakończenia Toy Story 4.
Z trudem zrezygnowałem z otwierającej Toy Story piosenki „Ty druha we mnie masz” czy wieńczącego Toy Story 3 rozstania Andy’ego z ukochanymi zabawkami. To zestawienie mogłoby tak naprawdę liczyć pozycji dwadzieścia. Każda kolejna scena w animacjach Pixara to na swój sposób perełka: w budowaniu konfliktu, w rozwoju postaci, w operowaniu żartem, wzruszeniem, sentymentem.
W swojej tetralogii Pixar sięga po różnorodne stylistyki i konwencje. Od slapstickowej komedii, przez western i parodię science fiction, po poważnie rozumiane kino grozy. Seria Toy Story to rzecz wybitna i oryginalna, ale równocześnie zanurzona w historii kina. Przy tym to oczywiście nie wyrafinowany cytat czy parafraza sprawiają, że te filmy są tak nośne i powszechnie lubiane. Toy Story swoją pozycję zawdzięcza charakternym, przebojowym i sympatycznym postaciom. Tym na pierwszym, drugim i trzecim planie.
Buzz Astral vs Chudy
Ta sekwencja doskonale działa na dwóch poziomach. Na pierwszym w wyszukany sposób zarysowuje konflikt między dwójką głównych bohaterów. W scenie widzimy, jak w Chudym kumulują się pretensje zmieszane z zazdrością, pychą i gniewem. Coraz bardziej sfrustrowany kowboj przestaje być dla Andy’ego zabawką pierwszego wyboru oraz najbliższym partnerem. Chudy traci decydujący głos w grupie i musi ustąpić miejsca znacznie bardziej intrygującemu Buzzowi. Na drugim poziomie ta muzyczna sekwencja w niepozbawiony cynizmu sposób oddaje to, czym było Toy Story w zestawieniu z produkcjami Disneya, przeżywającego złoty okres potentata kina familijnego. Pixar okazał się niespodziewaną konkurencją, dysponującą nowoczesną technologią i nową wizją filmu animowanego. Staromodny kowboj z Dzikiego Zachodu nie ma przecież szans z wyposażonym w skrzydła i bajeranckie świecidełka strażnikiem kosmosu. Disney dość szybko zorientował się, że stoi na straconej pozycji. Nie mógł pokonać Pixara, więc musiał go kupić. Historia pokazuje, że wyszło dobrze dla wszystkich.
Naprawa Chudego
Przy obecnych osiągnięciach technicznych animacji sekwencja naprawy Chudego w Toy Story 2 może nie robić tak dużego wrażenia. Niemniej dla mnie jest to jeden z najbardziej pamiętnych momentów całej serii. Traktuje go również jako pewnego rodzaju artystyczne credo studia Pixar. Wyraża się ono w skupieniu na nawet najmniejszych detalach. Na dopieszczeniu każdego elementu, oddaniu różnorodności faktur, złapaniu każdego promienia światła i smugi cienia (zszycie urwanej ręki Chudego, delikatny ruch pędzla po podeszwie Chudego, zamazujący podpis Andy’ego). Fakt, to szczegóły, ale dzięki imponującej realizacyjnej precyzji na długo zostają one w pamięci.
Horror Story
Jednym ze znaków rozpoznawczych serii są pojedyncze sekwencje utrzymane w horrorowej stylizacji. W tym punkcie zestawienia nie potrafię zdecydować się na jedną scenę, bowiem za każdym razem to wizualna perełka (brawurowo operująca światłem i cieniem – tym, co widać i czego nie widać), wzorowo budująca napięcie i nieraz rozładowująca je w zaskakujący sposób. W jednym rzędzie umieszczam więc scenę w pokoju Sida w Toy Story, w której przerobione przez niego zabawki zbliżają się i otaczają przerażonego Chudego, najwyższej próby jump scare z bujającym się na huśtawce Big Baby w Toy Story 3 oraz pierwszą przejażdżkę po antykwariacie „Druga szansa” w Toy Story 4. Sami zdecydujcie, która z wymienionych scen jest najlepsza. Oczywiście Toy Story ciągle pozostaje bezpiecznym kinem familijnym, a momenty grozy mają jedynie oswajać najmłodszych ze strachem. Tym bardziej że często to, co początkowo przeraża, okazuje się być ratunkiem albo być groźne jedynie powierzchownie.
„Żegnaj, mój statku”
„Jesteś tylko dziecięcą zabawką!” Buzz nie wierzył w brednie wypowiadane przez Chudego. Do czasu. Moment, w którym Buzz uświadamia sobie, że naprawdę nie może latać, że jest kimś zupełnie innym, należy do najbardziej lirycznych i wzruszających sekwencji w Toy Story. To jeden z momentów granicznych, momentów konfrontacji, tak regularnie powracających w animacjach Pixara. Buzz nigdy wcześniej ani nigdy później nie czuł się równie przegrany i rozczarowany sobą. Ta nigdy nietracąca optymizmu postać teraz najchętniej widziałaby się na śmietniku. Nie mogło mu się przytrafić nic gorszego niż prawda. To też chwila kluczowa dla psychologicznego rozwoju Buzza. Niebawem dowie się, że można być kimś znacznie lepszym niż strażnikiem kosmosu.