TO FORTEPIAN JEST PIJANY, A NIE ON. Najciekawsze filmowe wcielenia TOMA WAITSA
Pod optymistycznym światem pełnym sytych konsumentów istnieje jeszcze druga rzeczywistość – ta, gdzie przesiadują ćmy barowe, zmęczeni komiwojażerowie, podstarzałe tancerki i ludzie, którym nie wszystko się udało. To nocne życie rozświetlone neonami i reflektorami taksówek. Taka rzeczywistość przyciąga gawędziarzy i poetów, a wśród nich specjalne miejsce ma Tom Waits. Kiedyś włóczył się po zadymionych nocnych klubach, a szukając inspiracji czytał Charlesa Bukowskiego i Jacka Kerouaca. Dziś nazywany jest ostatnim z bitników. Urodzony artysta, uzdolniony muzyk. Dzięki niezwykłemu, gardłowemu brzmieniu głosu i charyzmie scenicznej okazał się także świetnym aktorem charakterystycznym, którego role zapadają w pamięć. Lista filmów z Tomem Waitsem jest znacznie dłuższa, a te wymienione poniżej stanowią tylko godne polecenia przykłady jego wszechstronności.
Domino – tułacz
Ten bezimienny bohater pojawia się w filmie na kilka minut, ale ten krótki moment należy w całości do Toma Waitsa. Znajduje Domino Harvey (Keira Knightley) wraz z jej towarzyszami na pustkowiu i tłumaczy im, co powinno się stać z pieniędzmi, które ukradli. Jednak nie to, co mówi ta postać, jest ciekawe, ale sposób, w jaki o tym opowiada. Tu najbardziej widać talent Waitsa jako gawędziarza – czego by nie powiedział, będzie brzmiało ciekawie. W rozmowie z Domino wygląda i zachowuje się jak kaznodzieja uliczny, który z pasją wieszczy bohaterom klęskę, jeśli nie zawrócą ze złej drogi. Po jego spoconej twarzy widać, że każde słowo traktuje ze śmiertelną powagą, a charakterystyczne gesty Waitsa nabierają tu religijnego zabarwienia za sprawą owiniętych zakrwawionym bandażem dłoni. To właściwie solowy popis, bo w tej scenie nie gra nikt, kto mógłby przyćmić jego charyzmę.
Chwasty – Rudy
Film o bezdomnych alkoholikach w czasie kryzysu gospodarczego w USA połączył Toma Waitsa z tuzami aktorstwa: Meryl Streep i Jackiem Nicholsonem. Nie został w tyle i swoją drugoplanową, tragikomiczną rolą Rudy’ego udowodnił, że potrafi grać nie tylko na fortepianie. Jego postać to sympatyczny, ale nieszczególnie bystry włóczęga towarzyszący bohaterom w codziennej walce o przetrwanie. I choć każdy z nich ma za sobą przeszłość pełną tragedii i błędów, to dramat Rudy’ego pogłębia jego bezradność i ograniczenie. Jest w filmie scena, w której chwali się koledze: „Lekarz powiedział, że mam raka. To jedyne, co mam w życiu”. Waits z zaangażowaniem i przejęciem przedstawił tragedię swojej postaci, przyćmiewając chwilami zarówno Streep, jak i Nicholsona.
Parnassus – Pan Nick
Melonik, mucha, smoking od linijki i ołówkowy wąsik à la Clark Gable. Waits na ekranie nie wyglądał tak szykownie od czasów Cotton Club. W Parnassusie Terry’ego Gilliama jako Pan Nick uwielbia hazard, kiedy tylko może, zakłada się o wszystko. Nawet – a raczej zwłaszcza – o ludzkie dusze. To Diabeł, który kusi i kombinuje. Od stuleci wciąga tytułowego bohatera w swoje gierki bawiące go bardziej niż samo zwycięstwo. Waits jako naciągacz jest świetny. Kiedy kpi i żartuje, pomrukując i cedząc swoje kwestie, widać jego naturalny talent do snucia historyjek i budowania narracji. W przeciwieństwie do większości poprzednich filmów, w których grał Tom Waits, w Parnassusie ma sporo czasu ekranowego i można nasycić oczy i uszy jego diabelskim urokiem i czarującym charczeniem.
Księga ocalenia – inżynier
Kolejny, dość świeży przykład postaci, która zapada w pamięć nawet po kilku minutach. W postapokaliptycznym świecie pełnym przemocy samotny Eli (Denzel Washington) dociera do zagraconego pomieszczenia, pełniącego funkcje sklepu i warsztatu. Chce wymienić się ze sprzedawcą, który na dzień dobry mierzy w niego z dwururki. Waits w przeszłości chwytał się różnych zajęć, między innymi w usługach, więc rola starego handlarza nie była dla niego wyzwaniem. Świetnie oddał tu spryt i umiejętność zmiany nastawienia podczas targowania. Kiedy Eli chce naładować swój sprzęt, sprzedawca sugeruje zapłatę i pyta, co klient ma na wymianę, i stara się jak najwięcej ugrać jego kosztem. Negocjacje kończy zabawna wymiana zdań, która świadczy wprawdzie o tym, że obaj panowie ubili interes, ale nadal nie mają do siebie za grosz zaufania. Postać sprzedawcy-inżyniera pojawia się i potem, ale tylko przelotnie. Szkoda, starzejący się Waits zaskakująco dobrze wpasował się w postapokaliptyczny klimat filmu.