Ranking WSZYSTKICH filmów z serii STAR WARS

03. Gwiezdne wojny: Część VI – Powrót Jedi (1983)
Fabularnie to najsłabsza odsłona starej trylogii (pierwszy akt na Tatooine istnieje właściwie tylko po to, żeby Han Solo powrócił do reszty bohaterów – z pewnością można to było pokazać nieco krócej), ale i tak dostarcza mnóstwo uciechy i emocji, głównie za sprawą Luke’a i Dartha Vadera. Wszystkie sceny w sali tronowej Imperatora są niezwykle klimatyczne, a wątek wewnętrznego konfliktu Vadera rozwiązano znakomicie. Scena, w której wściekły Luke zaczyna atakować swojego ojca, a w tle gra dramatyczna muzyka Williamsa, to jeden z najlepszych fragmentów całej serii! Uwielbiam ostatnią scenę, choć przyznam, że dopiero poczynając od specjalnej edycji z 1997, w której jest zdecydowanie bardziej pompatyczna. [Łukasz Budnik]
02. Gwiezdne wojny: Część III – Zemsta Sithów (2005)
Podobne wpisy
Czym uwodzi mnie Zemsta Sithów? Na pewno swoją warstwą polityczną (analizowaną niegdyś na lotnisku przez Grzegorza Brauna) – zawiłe machinacje Palpatine’a są dla mnie niemalże tak samo interesujące, co efektowne sceny walk na miecze świetlne. Swobodnymi odniesieniami do mitów greckich, być może niezamierzonymi. Anakin, który za wszelką cenę stara się uniknąć urzeczywistnienia wizji sennych, a nieświadomie doprowadza do ich realizacji, to przecież nie kto inny jak zamaskowany Edyp. Na dodatek zostaje w finale filmu, podobnie jak mityczny bohater, okaleczony fizycznie. Inny przykład – ojcowsko-synowska relacja Obi-wana i Anakina jako odbicie mitu o Dedalu i Ikarze. W ostatecznym rozrachunku Anakina, tak samo jak Ikara, gubi pycha, zbyt duża wiara we własne umiejętności. Próbuje w efektowny sposób przeskoczyć nad Obi-wanem (a zatem unieść się jak najwyżej), za co zostaje surowo ukarany. Co znamienne, tuż przed wykonaniem skoku Kenobi ojcowskim głosem przestrzega swojego ucznia – w podobnym tonie Dedal strofował swojego syna przed zbytnim zbliżaniem się do słońca. Wreszcie, ostatnia rzecz, którą bardzo sobie w Zemście Sithów cenię – znakomity, podporządkowany akcji montaż. To właśnie on przykuwał mnie niegdyś do telewizora, sprawiając, że sekwencję wykonania rozkazu 66 oraz kulminacyjne, równolegle prowadzone pojedynki oglądałem z wypiekami na twarzy. Pierwszorzędna robota filmowa. [Jan Brzozowski, fragment felietonu]
01. Gwiezdne wojny: Część V – Imperium kontratakuje (1980)
Prawie czterdzieści lat i osiem filmów później Imperium kontratakuje to wciąż najwspanialszy reprezentant uniwersum Gwiezdnych wojen. Film Irvina Kershnera to mroczna baśń o walce dobra ze złem, oparta z jednej strony na militarnym konflikcie, z drugiej na mistycyzmie Mocy. Całość ma doskonałe tempo, ani jednej nieudanej sceny, znakomitych bohaterów, idealnie wyważony wątek miłosny, świetny humor, perfekcyjną muzykę i stanowi być może największe w historii kina osiągnięcie w dziedzinie praktycznych efektów specjalnych, co sprawia, że widowisko z 1980 roku nie zestarzało się nawet o rok. Dość powszechnie uważa się, że Darth Vader dzięki Imperium kontratakuje stał się najlepszym antagonistą kina rozrywkowego, a właśnie tu zadebiutowały przecież też takie postacie jak Lando Calrissian czy Mistrz Yoda. Arcydzieło. [Filip Pęziński]