RANKING wszystkich filmów nominowanych do OSCARA w kategorii NAJLEPSZY FILM
Rok 2019 był bez wątpienia bardzo dobrym rokiem dla światowego kina. Widać to szczególnie, gdy zwrócimy uwagę, jak mocne i ciekawe tytuły znalazły się w gronie nominowanych do Oscara w kategorii najlepszy film. Zdecydowana większość tytułów, które powalczą o statuetkę, zasłużenie mogłaby zostać nią nagrodzona. Tym trudniej było mi uporządkować te filmy w w kolejności od najsłabszego do najlepszego.
Oczywiście jest to ranking bardzo subiektywny i niestanowiący w żadnym wypadku jakiejkolwiek prawdy objawionej.
Miejsce 9. Jojo Rabbit
Taika Waititi bierze na warsztat dość, trzeba przyznać, nietypowy i niezwykle oryginalny koncept, a następnie wypełnia go charakterystyczną dla siebie mieszanką groteski, przesadzonego humoru, wzruszenia oraz oryginalnej strony wizualnej. Niestety, miałem wrażenie, że mimo wszystko bardzo bezpiecznie i zachowawczo ślizga się po wszystkich poruszonych tematach. Żaden z podjętych wątków nie wybrzmiewa tu w pełni, a za to finał każdego powodował u mnie poczucie niedosytu, niemal zdziwienia, że oto został już zakończony. Najbardziej broni się przy tym motyw niezwykłej przyjaźni między tytułowym Jojo a ukrywaną przez jego matkę młodą Żydówką. Szkoda, że twórca – scenarzysta i reżyser w jednym – nie postarał się o to, aby bardziej tę relację rozwinąć, nawet kosztem innych, już nie tak ciekawych wątków. Kilka uśmiechów i małych wzruszeń później pojawiły się napisy końcowe, a ja zapomniałem, że w ogóle film ten obejrzałem. Poniżej oczekiwań.
Miejsce 8. Irlandczyk
Podobne wpisy
Martin Scorsese po raz kolejny bierze na tapet amerykańską mafię, aby poprzez jej sportretowanie opowiedzieć fragment historii całego kraju. Tym razem dość wyraźnie podsumowuje i zamyka ten rozdział swojej twórczości. Niestety w sposób szalenie rozczarowujący, bo chociaż trudno odmówić mu reżyserskiego kunsztu, to dwa aspekty, które szybko stały się znakiem rozpoznawczym Irlandczyka, sprawiają, że nie mogę nazwać jego filmu udanym. Pierwszy to gargantuiczny czas trwania. Oczywiście nie po raz pierwszy Scorsese wymaga od swojego widza cierpliwości, ale tym razem nie zostaje to w żaden sposób wynagrodzone – historia jest zaskakująco uboga i nieumiejętnie rozwleczona. Drugi problem to sam koncept komputerowego odmładzania słynnych aktorów. Nie tylko nie wypada on technicznie przekonująco, ale też aktorom zwyczajnie brakuje – o co nie można mieć pretensji – energii i witalności. Kilka zapadających w pamięć scen czy tekstów i świetny – na przekór wspomnianym ograniczeniom – Al Pacino to za mało. Film przestaje męczyć dopiero, kiedy postaci metryką doganiają wcielających się w nich aktorów. Wtedy też Scorsese ma coś ciekawego do powiedzenia. Trochę za późno.
Miejsce 7. Le Mans ’66
James Mangold tworzy istny amerykański klasyk, gdzie wszystko jest na swoim miejscu. Odpowiednia stawka, emocjonujące wyścigi, historyczny kontekst, przekonujący wątek miłosny, wyraziści bohaterowie, znakomite aktorskie kreacje (niezawodny w tego typu rolach Christian Bale, ale też zaskakująco wyrazisty Matt Damon), świetne zdjęcia i równie udana muzyka. Film nigdy nie aspiruje do bycia czymś więcej niż hollywoodzką rozrywką najwyższej próby i dlatego trudno dostrzec w nim większe wady. Ale czy to Le Mans ’66 powinien ubiegać się o najważniejszą nagrodę świata kina? Mam bardzo duże wątpliwości. Brakuje mu chociażby pojedynczego pierwiastka wynoszącego poza poziom rzetelnego rzemieślnictwa i trudno mi dostrzec cokolwiek, co sprawi, że nie zapomnimy o nim kilka godzin po oscarowej nocy.