Connect with us

Publicystyka filmowa

QUATERMASS I STUDNIA. Od zabobonów do kosmitów

„QUATERMASS I STUDNIA to pionierska opowieść o nauce i kosmosie, która redefineuje gatunek science fiction, łącząc dramat z grozą.”

Published

on

QUATERMASS I STUDNIA. Od zabobonów do kosmitów

Śmiało można powiedzieć, że gdyby nie Nigel Kneale i jego produkcje o profesorze Bernardzie Quatermassie, dzisiejsze kino i telewizja wyglądałaby całkiem inaczej. Nakręcone w latach 50. dla stacji BBC seriale – The Quatermass Experiment (1953), Quatermass 2 (1955) oraz Quatermass and the Pit (1958) – były pierwszymi skierowanymi do dorosłego widza produkcjami z gatunku science fiction, rezygnującymi z komiksowej stylizacji na rzecz bardziej naukowego podejścia. Oczywiście owa „naukowość” była często takową jedynie z nazwy, oscylując pomiędzy podstawami fizyki a próbą uprawdopodobnienia nonsensu, a nawet racjonalnego wyjaśnienia go.

Advertisement

Kiedy pierwszy z seriali stał się przebojem, wytwórnia Hammer Film Productions zakupiła prawa do nakręcenia jego kinowej wersji – tym samym już w 1955 roku premierę miał The Quatermass Xperiment, w Polsce wyświetlany jako Zemsta kosmosu. I choć Hammer dopiero miał się stać synonimem horroru, dzięki serii filmów o Drakuli, Frankensteinie, Mumii i innych potworach, w remake’u pierwszego Quatermassa groza jest bardzo mocno akcentowana, zwłaszcza od momentu, kiedy historia nieudanego lotu w kosmos przeistacza się w pościg za jedynym ocalałym członkiem załogi, który stopniowo ulega przerażającej mutacji.

W nakręconej dwa lata później Zemście kosmosu 2, czyli hammerowskiej wersji Quatermassa 2, fabryka zdrowej żywności jest w rzeczywistości miejscem, skąd dokonuje się cicha inwazja obcych, którym udało się już częściowo zinfiltrować brytyjski rząd. Ponownie fantastyczny punkt wyjścia staje się podstawą dla serii scen typowych dla kina grozy, z których najlepsza to sekwencja wizyty w fabryce – bardziej od makabrycznego odkrycia na koniec wycieczki poraża atmosfera pustki i bezduszności zautomatyzowanej placówki. Cielesna groza w pierwszym filmie oraz klimat paranoi w drugim były jednak podrzędne konwencji science fiction, która miała się lepiej w tamtej dekadzie niż horror.

Advertisement

Dopiero przy okazji trzeciej kinowej produkcji, Quatermassa i studni (1967), te dwa gatunki stały się równorzędne, co było przede wszystkim zasługą scenariusza Kneale’a, tłumaczącego, że groza kosmiczna, nadprzyrodzona, a nawet siedząca w zakamarkach ludzkiego umysłu, może pochodzić z jednego miejsca.

Fabuła filmu obraca się wokół znaleziska nietypowo wyglądających szkieletów podczas budowy nowej stacji metra w Londynie. Badacze wkrótce ustalają, że są to szczątki ludzi pierwotnych sprzed pięciu milionów (!) lat. Jak jednak wytłumaczyć znajdujący się tam również sporych rozmiarów obiekt, przypominający futurystyczny pojazd? Na miejsce zostaje wezwane wojsko, z którym przybywa również profesor Bernard Quatermass, twórca brytyjskiego programu rakietowego. Jego obecność tam jest przypadkowa, ale to właśnie on rozwiąże tajemnicę tajemniczego znaleziska, sugerując jego nieziemskie pochodzenie.

Advertisement

Po tym krótkim opisie wydawać by się mogło, że gatunkowo mamy do czynienia wyłącznie z science fiction, zwłaszcza że również wyjaśnienie ma wymiar czysto fantastyczny. Tymczasem nakręcony przez Roya Warda Bakera film wcale nie rezygnuje z zarezerwowanych dla tego gatunku tematów i rozważań i równie często uderza w horrorowe tony, starając się znaleźć idealną równowagę między dziwami kosmicznymi a gotycką grozą. Okazuje się bowiem, że w sąsiedztwie nowo powstającej stacji od wielu stuleci odnotowywane są przypadki nawiedzeń, popadania w szaleństwo i dziwnych incydentów z udziałem duchów bądź diabłów.

Quatermass, umysł ścisły, rzecz jasna, jest początkowo krytycznie nastawiony do jakichkolwiek teorii, które nie mają nic wspólnego z nauką, ale wkrótce jego śledztwo zaczyna przypominać wędrówkę bohatera jednego z ówczesnych horrorów Hammera, począwszy od przeglądania kronik miasta sprzed setek lat w poszukiwaniu śladów obecności złego, po rozmowę z księdzem i spieranie się o definicję zagrożenia.

Advertisement

Baker, późniejszy reżyser bardzo udanych horrorów nowelowych wytwórni Amicus (Azyl, The Vault of Horror), doskonale porusza się na styku tradycji i nowoczesności, w oczywisty sposób różnicując gatunki – horror czerpie z przeszłości, odwołując się do rzadkiej już wiary w siły nieczyste, podczas gdy fantastyka wybiera rozum i wynalazki takie jak hełm odczytujący ukryte głęboko w pamięci naszej, a tym samym naszych przodków, zdarzenia. Bohaterowie filmu bezwiednie przechodzą od archeologii do parapsychologii, od zabobonów do kosmitów, nie zatrzymując się w miejscu i dając szansę każdej metodzie poznawczej.

Ostatecznie Kneale w swoim scenariuszu stawia znak równości pomiędzy horrorem a fantastyką naukową. Rogate diabły to nic innego jak marsjańscy najeźdźcy, starający się stworzyć kolonię na Ziemi. Z drugiej strony, kiedy w końcu widzimy kosmiczny byt, bardziej przypomina on potwora z Nocy demona, istotę potężną, ale i nierzeczywistą, obecną wyłącznie pośród kłębów dymu i chmur. Oglądany dziś Quatermass i studnia rzeczywiście może momentami śmieszyć swoim wykonaniem oraz naiwnością niektórych rozwiązań fabularnych, zwłaszcza kiedy tytułowy bohater dochodzi do wniosków, które nie wydają się poparte wystarczającymi dowodami.

Advertisement

Quatermass jest interesującą postacią w swej potrzebie szukania racjonalnych odpowiedzi na najbardziej niezwykłe zagadnienia, choć czasem za bardzo chce udowodnić wszystkim swoją rację, nawet gdy jest ona wątpliwa. W profesora wciela się szkocki aktor, Andrew Keir, który dla Kneale’a był dużo bliższy wyobrażeniom postaci niż grający w obu częściach Zemsty kosmosu Amerykanin, Brian Donlevy, bardziej surowy i nieprzyjemny jako Quatermass. Najciekawiej ogląda się tę postać w momentach kryzysowych, kiedy nie może polegać wyłącznie na swoim intelekcie.

Wtedy również dochodzą do głosu inne postaci – tutaj są nimi paleontolog dr Roney (znany z Wielkiej ucieczki i Mostu na rzece Kwai James Donald) oraz jego asystentka Barbara Judd (jedna z gwiazd wytwórni Hammera – Barbara Shelley). Oboje zwyczajniejsi niż Quatermass, gdyż nie tak obsesyjni jak on, ale również posługujący się bardzo przyziemną perspektywą, której on zwyczajnie nie posiada. Jest i pułkownik Breen (Julian Glover, czarny charakter w Indianie Jonesie i ostatniej krucjacie, a nie tak dawno widziany w Grze o tron), pozbawiony wyobraźni żołnierz, podobnie jak tytułowy bohater starający się wszystko zracjonalizować, ale jednocześnie ignorujący nieznane i niedopuszczający do siebie możliwości działań sił, których nie rozumie.

Advertisement

Kiedy w finale cały Londyn zaczyna wariować, ludzie rzucają się na siebie i nawet Quatermass wydaje się bezbronny, film osiąga epicki niemal rozmach, przywodząc na myśl przeszłe produkcje, których twórcy z pewnością inspirowali się dziełem Bakera. Wysokobudżetowa, niesamowita i perwersyjna Siła witalna Tobe’a Hoopera jest jednym z nich, podobnie zakończenia sezonów Doktora Who, kiedy to showrunnerem był Russell T. Davies – wielkie, nie zawsze mądre, ale oparte na podobnym schemacie końca świata. Obie serie posiadają zresztą tę samą chęć nadania magii, grozie i ogólnie pojętej fantastyce znamion nauki, nie bacząc na śmieszność, jaka często z tego wynika.

Również John Carpenter zapragnął połączyć w podobny sposób co Kneale naukowość i grozę, horror i fantastykę, wiarę i wiedzę, kręcąc w 1987 roku Księcia ciemności. Potwierdzeniem tego niech będzie pseudonim, który przybrał jako scenarzysta tego filmu – Martin Quatermass. Wcześniej zaprosił Kneale’a do Hollywood, aby ten napisał scenariusz do Halloween III, lecz po licznych zmianach w tekście oraz przesadnie krwawym efekcie końcowym Brytyjczyk zażądał usunięcia jego nazwiska w napisach.

Advertisement

Carpenter jeszcze raz zdecydował się złożyć hołd najlepszemu filmowi o Quatermassie, kiedy kręcąc W paszczy szaleństwa, nadał książkowemu miastu nazwę przeklętej stacji metra – Hobbs End.

Sam Kneale powrócił do swojego ulubieńca w 1979 roku przy okazji czwartego serialu, zatytułowanego po prostu Quatermass, przemontowanego później na potrzeby kina i wypuszczonego jako The Quatermass Conclusion. Niestety produkcja spotkała się ze znikomym zainteresowaniem widzów, co spowodowało, że tytułowy bohater pojawił się później już tylko w radiowej audycji The Quatermass Memoirs (ponownie zagrany przez Andrew Keira) oraz chybionym, nakręconym na żywo remake’u pierwszej historii, gdzie w główną rolę wcielił się Jason Flemyng. Było to w 2005 roku i od tego czasu profesor Bernard Quatermass nie był nigdzie widziany.

Advertisement