NIEUGIĘTY LUKE. Tak tworzy się legenda. 50 lat od premiery
Są bohaterowie filmowi, którzy – choć tragiczni – inspirują nas i napełniają wiarą w niezłomność ludzkiego ducha. Mimo mnożących się przeciwności zachowują godność i do ostatnich chwil przekonują nas o tym, że warto walczyć o samego siebie. Do takich postaci bez wątpienia należy Lucas Jackson, główny bohater znakomitego dramatu więziennego Nieugięty Luke Stuarta Rosenberga z 1967 roku.
Paul Newman miał pecha. Na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego stulecia był czołowym aktorem Hollywood, regularnie zdobywającym nominacje do Oscara, jednak za każdym razem, gdy wznosił się na wyżyny swych umiejętności, ktoś inny błyszczał jeszcze mocniejszym blaskiem. Raz statuetkę sprzątnął mu sprzed nosa David Niven, innym razem Maximilian Schell, później był to Sidney Poitier. Najlepsze aktorskie lata upłynęły Newmanowi na zmaganiach z goryczą porażki, choć brak Oscara (którego otrzymał wreszcie, po ośmiu nominacjach, w 1987 roku za Kolor pieniędzy) nie czynił zeń artysty niespełnionego. Wręcz przeciwnie – dzięki rolom takim, jak ta w Nieugiętym Luke’u, Paul Newman już za życia stał się legendą.
W filmie Stuarta Rosenberga wszystko działa perfekcyjnie. Historia byłego żołnierza, bohatera wojennego, który trafia do więzienia za niszczenie parkometrów, jest wspaniałym manifestem antysystemowym. Nieugięty Luke to opowieść o człowieku, który był niegdyś częścią owego systemu, a teraz buntuje się przeciwko niemu. Przewinienie, którego dopuszcza się bohater (bo trudno tu mówić o przestępstwie), zapewnia mu dwuletnią odsiadkę w instytucji, której daleko do najobskurniejszych więzień znanych z wielkiego ekranu. Plenerowy zakład karny na Florydzie nie jest co prawda pięciogwiazdkowym hotelem, lecz ani warunki bytowe, ani współosadzeni nie robią na Luke’u większego wrażenia. Dopiero pierwszy dzień pracy przy porządkowaniu lokalnych dróg uświadamia bohaterowi, że pobyt w tym nietypowym zakładzie karnym nie będzie należał do przyjemnych.
Pierwszą przeciwnością, na jaką napotyka Jackson, jest osoba Dragline’a (nagrodzony za tę rolę Oscarem George Kennedy), herszta więziennej bandy. Potężnie zbudowany mężczyzna, dowiedziawszy się o militarnej przeszłości Luke’a, postanawia uprzykrzyć pobyt nowemu skazańcowi. Ten jednak nie zamierza potulnie znosić prowokacji, dlatego szybko dochodzi do pierwszej konfrontacji, w której Jackson i Dragline mierzą się w bokserskiej walce. Znacznie drobniej zbudowany Luke nie ma szans na zwycięstwo, ale po każdym powalającym go na ziemię ciosie podnosi się, by kontynuować pojedynek. Lider więziennej społeczności jest pod wrażeniem niezłomności swego przeciwnika i całkowicie zmienia stosunek do Jacksona. Między Draglinem i Lukiem nawiązuje się relacja polegająca na wzajemnym szacunku i podziwie.
Ta specyficzna relacja jest jednak zaledwie wprowadzeniem do właściwej osi fabularnej Nieugiętego Luke’a. Z początku Rosenberg prowadzi narrację w taki sposób, by uśpić czujność widza – więzienne życie przedstawiane jest niekiedy wręcz sielankowo, gdy po ciężkiej, dwunastogodzinnej pracy w upale osadzeni mają czas na grę w karty i inne rozrywki. Wydaje się, że dzięki przestrzeganiu zasad i niewychylaniu się Luke z łatwością dotrwa do końca odsiadki, stając się przy tym jednym z najpopularniejszych więźniów. Tymczasem Jackson – motywowany tragicznym wydarzeniem rodzinnym – po raz kolejny daje dojść do głosu swej buntowniczej naturze i decyduje się podjęcie próby ucieczki z zakładu. I początkowo wiele wskazuje na to, że może mu się udać.
Luke szybko zostaje złapany i zmuszony do noszenia dodatkowych kajdan, ale mimo poważnych ostrzeżeń od naczelnika więzienia (Strother Martin) wkrótce ucieka po raz kolejny. Tym razem jego nieobecność w placówce jest dłuższa – na tyle długa, by zdążył przesłać dawnym współwięźniom czasopismo i zdjęcie, na którym obejmuje dwie elegancko ubrane damy. W oczach Dragline’a i reszty osadzonych Nieugięty Luke staje się niemal legendą, ale stan ten nie trwa długo – bohater w niesławie wraca do więzienia, gdzie staje się obiektem prześladowań naczelnika i strażników, którzy powzięli mocne postanowienie złamania woli krnąbrnego skazańca. Poznanie prawdy o tym, czy udaje im się tego dokonać, niech będzie ostateczną zachętą dla tych, którzy jeszcze filmu Rosenberga nie widzieli.
W Nieugiętym Luke’u mamy do czynienia z doskonałym wyważeniem emocji – historia wiecznego buntownika, który nie umie podporządkować się mnożonym przez władze więzienia zasadom, równie mocno bawi, jak wzrusza. Nie ma w tej opowieści ani jednej fałszywej nuty – zapewne największa w tym zasługa powieści Donna Pearce’a (który pracował także nad scenariuszem), ale wspaniałe kreacje Newmana i Kennedy’ego sprawiają, że świetna historia ma też znakomitych bohaterów. Rosenbergowi udało się znaleźć równowagę pomiędzy nadzieją a zrezygnowaniem głównego bohatera i mimo że Luke pozostaje osobowością pełną spękań i rys, wierzymy w niego tak, jak wierzy się w prawdziwą legendę.
korekta: Kornelia Farynowska