PRZERAŻAJĄCE postaci, które NIE SĄ ZŁOCZYŃCAMI
Boimy się ich głównie ze względu na ich zewnętrzną formę. Przez nią nie możemy się przebić do ich prawdziwej osobowości. Twórcy filmów celowo tak nam je przedstawiają, żeby dwuznaczność tych bohaterów wzmacniała suspens. Z ulgą jednak w trakcie seansów zaczynamy rozumieć, że te „potwory” są potworne tylko w oczach wyjątkowo niespostrzegawczych, a niekiedy wręcz złych ludzi, którym łatwiej jest zrzucić swoje winy na kogoś lub coś, co jest postrzegane jako brzydkie. Bo brzydkie to złe, inne to złe, a dobre może być tylko to, co zaakceptowane jako norma przez większość. Większość jednak nigdy nie będzie wybitna ani twórcza. Oto więc mamy społeczny, etyczny i epistemologiczny problem z równością ludzi, który często poruszają filmowcy w poniżej zestawionych produkcjach.
Severus Snape, seria „Harry Potter”
Klasyczny przykład wykorzystania koloru czarnego jako symbolu zła. Jak to jest jednak z wieloma symbolami, ich znaczenie zostało przeinaczone, celowo skrzywione, jak w przypadku np. swastyki, krzyża czy chociażby pentagramu, więc również czerń Snape’a jest złudna. Konstrukcja postaci mistrza eliksirów z Hogwartu okazała się na tyle sugestywna, że zadziałała nawet na samego Alana Rickmana. Kiedy tylko wchodził w rolę, czuł, że zostawia za sobą jakąkolwiek otwartość wobec ludzi oraz nawet radość. Jak już wiemy, Severus nie był antagonistą, chociaż jego przeszłość kryła wiele mrocznych zakamarków. Chronił Harry’ego czasami nawet lepiej niż Albus Dumbledore oraz sprzeciwiał się predestynacji, w której nieodwracalność tak wierzył dyrektor angielskiej wersji szkoły magii.
Człowiek Płaz, „Kształt wody” (2017), reż. Guillermo del Toro
Od takich istot zawsze będzie dzieliła nas forma fizyczna. Nigdy nie będziemy im do końca ufać, bo są dla nas ksenogatunkowymi istotami, które mogą potencjalnie zagrażać naszemu gatunkowi. Nie inaczej jest z bohaterem Kształtu wody, który stara się uzyskać podstawowe prawo, jakie przysługuje każdej istocie żywej, a zwłaszcza tej myślącej – wolność. Będą z tym jednak problemy, zwłaszcza że te ksenogatunkowe relacje nie zawsze są tak oczywiście czyste pod względem emocjonalnym i seksualnym. I to budzi odrazę. Nawet u części widzów. Bunt, a więc tak łatwo uznać Człowieka Płaza za wroga.
Buka, „Muminki” (1990)
Co było w Buce najstraszniejsze? Przede wszystkim jej wizerunek i niezmienny wyraz twarzy, sugerujący, że nie ma w niej żadnych emocji. Skoro nic nie czuje, to może wyrządzić straszne krzywdy, bez cienia wątpliwości zniszczyć cały znany Muminkom świat. Jej przyjście zawsze okupione było panicznym strachem, chęcią ukrycia się, a także wszechogarniającym środowisko zimnem. Kolejny więc fizyczny symbol, który wiążemy z brakiem życia, a nawet ze śmiercią. Bukę w Dolinę Muminków nie ściągała jednak chęć niszczenia, ale nadzieja, że wreszcie ktoś da jej ciepło, nadzieję i współczucie. Finalnie to się udało, a Buka przestała zamrażać wokół siebie ziemię, aż ta stawała się na zawsze jałowa. Zainteresowanych zachęcam do zgłębienia tematu oswojenia Buki. Będzie to pouczająca przygoda dla dorosłych oraz ich dzieci.
Jej Ekscelencja, „Seksmisja” (1983), reż. Juliusz Machulski
Może przykład trochę na wyrost, gdyby rozpatrywać go pozafabularnie, w ramach stosunku do publiczności. Wewnątrz historii opowiedzianej w Seksmisji jednak do pewnego momentu jest postacią najstraszniejszą, od której widz jest odseparowany. Dopiero potem okazuje się, że żeby przetrwać po wojnie wśród kobiet, należy zbudować siebie jako osobowość o wiele bardziej bezwzględną niż najbardziej bezwzględni mężczyźni w dziejach starego świata. Dopiero wtedy kobiety uwierzą w charyzmę takiej przywódczyni. Gdyby więc Seksmisja zawierała w sobie mniej elementów komediowych, Jej Ekscelencja byłaby dużo straszniejszą postacią, chociaż o pozytywnej osobowości pod tą maską użytecznej posępności i determinacji.
Lennie Small, „Myszy i ludzie” (1992), Gary Sinise
Były to czasy dzikie, bez zasad, a tym bardziej zrozumienia, czym jest opóźnienie umysłowe. Lennie Small jest postacią filmowo skrojoną po to, żeby wzbudzić sprzeciw, wzruszyć, chociaż widz zapewne zdaje sobie sprawę, że zbrodnia zawsze jest zbrodnią. W książce dramatyzm relacji postaci Lenniego z zewnętrznym światem jest trochę mniej sentymentalny czy też ckliwy, a bardziej egzystencjalny. Film ma jednak swoje prawa i nie ma sensu ich w tym przypadku kwestionować. Znaczenie dla tego zestawienia ma ściana strachu, która oddziela Lenniego od reszty ludzi, a jest nią umysłowość dziecka ukryta w ciele wielkiego człowieka, który nie kontroluje swojej siły ani do końca reakcji. Gdyby jednak porównać poziomy rozumienia, kto wie, czy by się nie okazało, że to wrogowie Lenniego nie stoją niżej niż jego rozumienie moralności i ludzkiej dobroci?