Edward jest postacią przerażającą głównie ze względu na co, czym zastąpiono jego dłonie. Ludzie bali się, że ich potnie, a nawet zabije. Obciążyli go swoimi lękami tak bardzo, że bał się ich na pewnym etapie bardziej niż oni jego. Nie przeszkadzało to jednak im w wykorzystaniu jego umiejętności precyzyjnego cięcia. Do czasu, aż jego indywidualność i jednocześnie prostolinijność zaczęły im przeszkadzać. Wtedy zwrócili się przeciw niemu, a swoje lęki przekuli w nienawiść i oskarżenia Edwarda o najgorsze dewiacje, a nawet zbrodnie. Tim Burton sugestywnie ukazał w Nożycorękim, jak wykorzystuje się odmienność jako rację do stworzenia kultury odrzucenia i tym samym ukrycia wszelkich zbrodni dokonywanych przez klasę „normalnych”.
David Lynch namawia, żebyśmy dokładniej obserwowali ludzi, nim się zdecydujemy na jakąś ich ocenę moralną. Tak jest w przypadku Olbrzyma, którego przytłoczyła wizualna forma. Nie tylko chodzi tu o monumentalny wzrost (213 cm) aktora Carela Struyckena, ale i schodzenie, na które cierpi. Akromegalia jest chorobą polegającą na nadmiernym wydzielaniu hormonu wzrostu, czego efektem są kostne przerosty w obrębie twarzoczaszki. To zmienia wygląd człowieka. Staje się on nie tylko wielki, ale i zdeformowany na twarzy, a twarz obrazuje emocje, wpływa na relacje, kreuje wyobraźnię. Zastanówmy się więc, czy postaci grane przez Carela Struyckena, nie tylko Olbrzym z Twin Peaks, ale np. Lurch z Rodziny Addamsów, faktycznie były złe.
Pałka baseballowa to jego atrybut. Nazywają go Bear Jew, bo ma pewne makabryczne hobby – uwielbia rozwalać czaszki nazistów owym kijem baseballowym. I teraz się tak obiektywnie zastanówmy. Czy czerpanie przyjemności z rozwalania komukolwiek czaszek, jest godną naśladowania postawą, którą należy się chwalić np. w taki sposób, w jaki robi to Quentin Tarantino w Bękartach wojny? Stąd trzeba uznać postać Donny’ego za wyjątkowo przerażającą, a jednocześnie pozytywną, no bo przecież nie rozwalał czaszek Amerykanom, a niemieckim nazistom. Rysuje się tu więc niemały problem moralny – wartość człowieka została zrelatywizowana do ideologii, w którą wierzy.
Samotny, stary człowiek w nieco zapuszczonym domostwie zawsze pobudza wyobraźnię. W popkulturze ten motyw został dość obficie wykorzystany, by stworzyć zarówno prawdziwych, jak i udawanych antagonistów. Marley w fabule Kevina samego w domu postacią złą nie jest, ale posiada w swoim życiu mroczne strony, o czym zresztą wspomina Kevinowi w czasie pamiętnej rozmowy w kościele. Wielu rzeczy jednak pożałował, a samotne życie uznał za rodzaj karmy, umartwienia się, żeby odpokutować za błędy przeszłości. W końcu ocalił Kevina, gdyż przez swoją samotność był dobrym obserwatorem otoczenia.
Davidowi Cronenbergowi udała się rzecz unikalna dla kina psychologicznego. Psychoanalitycznie celnie, wręcz naukowo ukazał, jak wątła może być relacja między ego a id. Ewolucja Toma Stalla jest pod wieloma względami książkowa, ale popełniłoby się błąd dyletancji, gdyby określiło się ją jako przemianę z protagonisty w antagonistę. Jeśli teoria odkrycia jądra przemocy ma mieć sens, to Tom Stall zawsze był protagonistą, nawet jeśli jedna jedyna sytuacja w barze wciągnęła go w spiralę przemocy w taki sposób, że odkrył w niej swoją prawdziwą tożsamość. Nasz strach przed nim jest natomiast czystym atawizmem, bo gdzieś podświadomie wiemy, że każdy z nas zdolny jest bardziej do czynów strasznych niż wielkich.