Postaci filmowe, których LOS nie został WYJAŚNIONY

Często ma to logiczne uzasadnienie, bo widzowie lubią otwarte zakończenia. Dają one przestrzeń dla wyobraźni – widzowie snują różne domysły, jakie mogłyby być dalsze losy ich ulubionych bohaterów, ale również antagonistów, którzy gdzieś rozpłynęli się w powietrzu. Poniżej kilka przykładów pozytywnych i negatywnych charakterów, które niewątpliwie w historii kina już mogą być uznane za te godne zapamiętania. Wiedza o tym, co się z nimi stało, wcale nie zepsułaby ich legend, a wręcz na nowo rozpaliła pamięć widzów. Może również dała szansę na powstanie jakichś nowych, interesujących sequeli?
Joker u Nolana
Możemy się dzisiaj zastanawiać, co by było, gdyby Heath Ledger nadal żył? Co by było z Jokerem? Tragiczna śmierć aktora drastycznie zweryfikowała plany Nolana dotyczące produkcji Mroczny Rycerz powstaje. Przed śmiercią aktora Joker miał być ważną postacią. Po niej Nolan jednak zdecydował się nie zmieniać obsady ani nawet nie nawiązywać do Jokera z szacunku dla Ledgera. Może dlatego filmowi czegoś brakuje – zdaje się nad wyraz wykrzyczany, napuszony itp.? Przypomnę więc tylko, że w filmie Mroczny Rycerz powstaje Joker został zatrzymany przez władze i miał zostać wysłany do Arkham Asylum. Czy udało mu się uciec i nadal siać spustoszenie w Gotham City pozostaje zagadką do dziś.
Donnie Darko
Dzieło życia Richarda Kelly’ego z biegiem lat wydaje się jeszcze bardziej powikłane, a los głównego bohatera niejasny. Ostatnie chwile filmu sugerowały istnienie alternatywnych rzeczywistości, co oznaczało, że losy Donniego, Gretchen i innych postaci mogły być inne. Chociaż powszechnie przyjmuje się, że Donnie umarł, aby uratować swoją rodzinę, zakończenie Donniego Darko nie stwierdzało, że ten bieg wydarzeń był jedyny. To była jakaś wersja rzeczywistości. W jednej z alternatywnych osi czasu Donnie mógł żyć i wchodzić w nietuzinkową relację z króliczym duchem. Tego się jednak nie dowiedzieliśmy.
Will Turner i Elizabeth Swann, „Piraci z Karaibów”
Ujmująca była z nich para, chociaż cała seria aż tak nie przypadła mi do gustu. Pamiętam jednak pewną scenę po napisach. Will i Elizabeth spali spokojnie w łóżku, aż Davy Jones nagle podkradł się do nich w sypialni, co sprawiło, że Will obudził się i zaniepokojony rozejrzał dookoła. Co było dalej? Po tylu latach mało prawdopodobne jest, aby losy Willa i Elizabeth i ich związek z Davym Jonesem zostały rozwiązane, a mógłby to być początek kolejnej przygody.
Draco Malfoy, seria „Harry Potter”
Spośród uczniów postać najciekawsza, chociaż w filmach pełnometrażowym pokazana zbyt jednostronnie. Po przegranej Voldemorta Malfoy wraz z rodziną uciekł w nieznanym kierunku. Może jednak serial bardziej wnikliwie pokaże ich los, bo niewątpliwie może być on ciekawy. Nie twierdzę również, że sam Lord jest bohaterem o wyjaśnionym losie. Jego domniemana wielkość, jeśli faktycznie miała być wielka, nie powinna ograniczać się do jakiejś tam szkoły. Draco Malfoy zaś mógłby odegrać bardzo znaczącą rolę w nowych dziejach sekty śmierciożerców.
Stanisław Wokulski, „Lalka”
Jedna z piękniejszych historii w polskiej literaturze zaprezentowała nam bohatera z potencjałem awanturniczym. Lalka skończyła się wyjątkowo niejednoznacznie. Wokulski przecież znikł, więc nie wiedzieć czemu przyjmuje się, że popełnił samobójstwo, np. wysadzając się w Zasławku. A przecież mógł zacząć nowe, o wiele ciekawsze życie u boku Geista? Jakiż by to był ciekawy scenariusz przede wszystkim dla widzów. Wyzwolenie spod władzy toksycznej kobiety, a popadnięcie w uzależnienie od technologii i przygód.
David/Walter, „Obcy: Przymierze”
Jest tak wiele nadziei w oczach Davida (albo Waltera), kiedy ogląda zarodki w finale Przymierza. Wśród embrionów kolonistów są również te inne, obce, doskonałe, żeby na nowej planecie stworzyć zupełnie alternatywny świat. Oby Ridley Scott jeszcze raz skusił się, a właściwie miał siłę, zrealizować kolejną część sagi, żebyśmy dowiedzieli się, jaką klamrę dla swojego sztucznego życia zaprojektował najdoskonalszy twór ludzkości – android.
Rosemary Woodhouse, „Dziecko Rosemary”
W finale historii los Rosemary jakby dopiero się rozpoczyna. Sądziła, że jej dziecko umarło, a jednak ono żyje, tyle że jego ojcem jest sam Czarny Pan. Scena, w której Rosemary podchodzi do mrocznej kołyski, jest znacząca. Każdy jej krok wytwarza w wyobraźni widza dalszy ciąg opowieści. Jak mogłaby się ona potoczyć? Jak Rosemary sprawdziłaby się jako matka? Jak zmieniałby się świat, gdy dziecko Szatana byłoby coraz większe? Los bohaterki jest otwarty, więc czekam na sequel.