PLAKATY-SPOILERY, które ZDRADZAJĄ FILM

Terminator: Genisys
To jest John Connor? Ten zły?
Podobne wpisy
Wielu fanów, w tym i ja, chciałoby już zapomnieć o tym wyjątkowo ciężkostrawnym potworku, będącym najgorszym możliwym sequelem Terminatora. Scenariusz nie trzyma się kupy, będąc zlepkiem powtarzalnych motywów z żenującymi rozwiązaniami, które zamiast wnosić do serii powiew świeżości, wniosły mnóstwo smrodu. Obraz rozpaczy dopełnia przekombinowany plakat widowiska. Czego to na nim nie ma? Jest ogień, jest T-800, jest Sarah Connor jest, Kyle Reese. Jest w końcu John Connor, umieszczony w samym centrum. Problem w tym, że jego postać została zaprezentowana w taki sposób, by dać do zrozumienia, że odgrywa on rolę głównego złoczyńcy. Ten sam błąd popełnia zresztą także zwiastun widowiska. Cóż, jeśli film nie ma większej wartości, marketingowcy próbują promować go wszelkimi możliwymi sposobami, jako atrakcję uwypuklając w reklamie to, co powinno jednak pozostać w sferze tajemnic.
Split
Shyamalan znowu tłucze szkło na plakacie…?
W przypadku Split w ścisłej tajemnicy trzymano to, z jakim filmem jest on fabularnie powiązany. Ostatnia scena rozwiała wątpliwości, czyniąc z dzieła Shyamalana quasi-sequel Niezniszczalnego. Gdy jednak przyjrzymy się plakatom obu widowisk, dostrzeżemy, że marketingowcy zdradzili nam owe powiązanie już na etapie promocji Split. Zarówno jeden, jak i drugi plakat przybrał formę stłuczonego szkła, co jest oczywistym odniesieniem do postaci Pana Szklanki (a dokładniej – jego osteoporozy). Mam jednak wrażenie, że jest to jeden z tych subtelnych przykładów plakatowych spoilerów niebijących od razu po oczach, a jednak ciekawe zespalających obydwa powiązane ze sobą widowiska. Nie może zatem dziwić fakt, że tytuł finalnej części tej trylogii zatytułowany został po prostu „szkło” (znowu odsyłając do łączącego całość bohatera).
Trzynaste piętro
Rzeczywistość to tylko symulacja. Można się rozejść…
Niektórzy twierdzą, że Trzynaste piętro, wydane w tym samym roku co Matrix, bije ten drugi film na głowę zarówno inwencją, jak i klimatem. Pozytywne wrażenie psuje jednak plakat. Przedstawia on bowiem kluczowy dla fabuły moment, w którym bohater dociera do krańca świata, w którym funkcjonuje, by spostrzec, że jest on tylko symulacją. Gdyby było to wiadome lub chociażby do przewidzenia od początku trwania filmu, nie byłoby problemu. Ale w tym wypadku mowa jednak o momencie kulminacyjnym, który wiele rzeczy w postrzeganiu fabuły zmienia raz na zawsze. W dodatku nie trzeba specjalnie znać tematyki filmu, by poprawnie zinterpretować plakat i domyślić się, o czym tak naprawdę opowiada. I tym samym popsuć sobie seans.
Niemożliwe
Czyli jednak się odnaleźli? Niemożliwe…
To jeden z tych przykładów plakatów, które stają się spoilerami jeszcze w trakcie oglądania filmu, dajmy na to w kinie. Gdy dowiadujemy się bowiem, że walcząca z żywiołem rodzina zostaje rozdzielona i ciekawi nas, czy finalnie jej członkom udaje się odnaleźć, nie trzeba oglądać filmu do końca. Wystarczy przypomnieć sobie moment kupowania biletu w kinie, kiedy wpatrywaliśmy się w plakat widowiska, by nie mieć wątpliwości, że i tym razem wszystko skończy się dobrze.
Skazani na Shawshank
Jeśli uda mu się uciec, obejrzę ten film…
Trudno, by cokolwiek zagroziło statusowi filmu Franka Darabonta. Jest genialny i boksować się z tym nie zamierzam. Mam tylko drobną uwagę do speców od promocji. Ja wiem, że umieszczanie na plakacie momentu kulminacyjnego filmu jest praktyką dość powszechną, ale w sytuacji, gdy historia opowiada o niesłusznie osadzonym więźniu, a główna gra w filmie toczy się o to, czy w końcu zobaczymy bohatera poza murami więzienia, czy też nie, wydaje mi się jednak, że można było lepiej dobrać obrazek wyróżniający. Niby nie zdradza on wprost, w czym rzecz, bo z fabułą trzeba się uprzednio zapoznać, by go zrozumieć, ale trudno inaczej interpretować gest więźnia rozkładającego ręce ku niebiosom niż w ten sposób, że jakimś trafem wydostanie się on jednak na wolność.
Sami zadecydujcie, czy warto wówczas, będąc bogatszym o wiedzę dostarczoną z plakatu, zapoznawać się jeszcze z filmem.