NIEMOŻLIWE. Mocny i poruszający film o traumatycznych wydarzeniach
Tekst z archiwum Film.org.pl.
Oglądając Niemożliwe zdałem sobie sprawę, jak często bezwiednie i ze wzruszonymi ramionami oglądamy relacje klęsk żywiołowych z serwisów informacyjnych. O ile tam wszystko obserwujemy z lotu ptaka, to film Bayony pozwala wejść nam do skali mikro dramatu, jakim jest tsunami. Mówiąc konkretniej, przyglądamy się tragedii brytyjskiej rodziny, wypoczywającej w 2004 r. na Tajlandii.
Tłem filmu jest trzęsienie ziemi, jakie miało miejsce na Oceanie Indyjskim prawie 8 lat temu. Sejsmolodzy przekonują, że było to czwarte co do intensywności trzęsienie ziemi w historii pomiarów sejsmicznych. Tarcia płyt tektonicznych były na tyle silne, że wywołały potężne fale oceaniczne, które dotarły zarówno do państw Azji Południowej, jak i Afryki. Wiele krajów ogłosiło stan klęski żywiołowej, dla ONZ zaś ratowanie ludzi z tamtego tsunami okazało się być najdroższą akcją ratowniczą w dziejach tej organizacji. Zginęło ponad 120 tysięcy osób, zniszczenia były niewyobrażalne, a takie kraje jak Sri Lanka, Indonezja oraz Malediwy podnoszą się z tej katastrofy po dziś dzień, reperując szkody.
Żeby zrozumieć nieszczęście osób będących w centrum żywiołu, Bayona skupia się w filmie na rodzinie zamożnych Brytyjczyków. Przybywają oni do Tajlandii by odpocząć od swojego stałego miejsca zamieszkania i srogiej zimy, gdyż mówimy tutaj o okolicach Bożego Narodzenia. Z początku nic nie zapowiada traumatycznych wydarzeń. Rodzina przybywa do hotelu pełnego wygód i sympatycznej atmosfery. Jest idyllicznie, sielankowo. Dzieci beztrosko grają w ping ponga, rodzice delektują się winem.
Nagle rozlega się niewytłumaczalny huk. Drzewa opadają. Nad hotelem zaś zaczyna się tlić ogromna fala. Strumień wody niszczy wszystko, co napotka na swojej drodze. Od tej chwili rozpoczyna się chaos, rozpacz i walka o przetrwanie.
Bezlitosna siła
Wartością filmu Niemożliwe jest wierne oddanie stanu zagrożenia i bezładu, jaki pozostawia za sobą tsunami. Produkcja Bayony to ultrarealistyczne kino, zawierające wręcz naturalistyczne sceny martwych ciał, obrazy opadającego mięsa z ciał ofiar oraz widok bolesnych chorób zakaźnych, jakim później muszą sprostać. Bezkompromisowość, z jaką reżyser przedstawia bezlitosną siłę żywiołu, idzie tutaj w parze z przejmującymi scenami i wrażliwością. Doświadczeni aktorzy pokroju Naomi Watts i Ewana McGregora doskonale oddają zarówno rozpacz matki pogodzonej ze śmiercią swojego męża i dzieci, jak i bezradność ojca poszukującego swoich najukochańszych. Zresztą nic w tym dziwnego – Watts i McGregor mają doświadczenie w ukazywaniu cierpienia oraz zagubienia, które wypracowali w poprzednich obrazach typu 21 gramów czy Ostatnia miłość na Ziemi. W dramatach katastroficznych czują się nieźle i to widać na ekranie – każda scena rodzinna, mająca miejsce po tsunami, naładowana jest szczerymi, poruszającymi emocjami, zmuszającymi niekiedy aż do płaczu.
Co prawda film był kręcony głównie w Hiszpanii, niemniej scenografowie i montażyści doskonale odzwierciedlili magię tropików południowej Azji. Oglądając film mamy wrażenie, jakbyśmy przebywali w raju utraconym – przepięknej krainie, gdzie czas jakby się spowolnił. Tym bardziej jest nam szkoda jej, gdy zostanie kompletnie zdewastowana. Porusza to, z jaką dokładnością został zobrazowany bałagan, brud i syf, jaki wytworzyło tsunami. Boli świadomość, że ci, co przeżyli, będą musieli się zmagać z infekcjami. Gdy ofiary są ciągane przez stosy połamanych drzew, pełnych drzazg, szkła i ostrych gałęzi, widz dosłownie odczuwa ból postaci muszących przeżyć takie doświadczenie. Atmosferę czarnej melancholii potęgują bezradność lekarzy, mających problem z lekarstwami, kompletna anarchia (ludzie, tracąc cały swój dobytek, zostają pozostawieni sobie – chodzą niekiedy bez ubrania, dzieci natomiast są przewożone z jednego miejsca do drugiego, często bez wiedzy rodziców) oraz nerwowa, mocna gra skrzypiec w ścieżce dźwiękowej. Muzyka Fernando Velázqueza jest wyjęta niczym z horroru – odznacza się napięciem, szokiem, utratą kontroli. W sam raz jak na taką tematykę filmową.
Cierpienie i udręka
Niemożliwe to kawał solidnego, uczciwie zrobionego kina katastroficznego ukazanego w skali mikro. Dawno nie widziałem tak rzetelnego odtworzenia tragedii tysiąca rodzin, które musiały poradzić sobie nie tylko z utratą bliskich, ale także ze swoją traumą, bólem i szokiem wywołanym kontaktem z potworną falą tsunami. Ponadto jest to typowe kino z Naomi Watts w roli głównej. Blond piękność o króliczych zębach od dawna lubuje się w rolach ciężkich, wymagających poświęceń. Film Bayony nie jest wyjątkiem – wraz z Watts przechodzimy przez kolejne stadia cierpień i udręki, jakie osoba ocalała musi przeżyć, żeby wyjść z takiego piekła. I choć film zawiera nieco mdłe motywy metafizyczne i filozoficzne, to pojawiają się one na tyle rzadko, że nie przesłaniają wartości dokumentalnej całego obrazu. Jest to bowiem gratka nie tylko dla osób lubujących się w prawdziwych historiach ani w kinie katastroficznym, ale nade wszystko mocnych produkcjach, wymagających mocnego żołądka i nerwów ze stali. Dzieją się tutaj bowiem rzeczy dosłownie… niemożliwe.