Pan „Ser” i jego SENS ŻYCIA. 5 najlepszych ról JOHNA CLEESE’A

Brian Stimpson, Jak w zegarku (1986), reż. Christopher Morahan
Podobne wpisy
Niskobudżetowa angielska komedia z koszmarnie zmontowanymi scenami rozmów w samochodzie – tak można zapamiętać ten film, jeśli pominie się Cleese’a. W tamtym okresie musiał jeszcze dobrze pamiętać, kim był w skeczach, bo niektóre sceny zostały przez niego zagrane identycznie. Generalnie nie miał żadnego problemu z zagraniem po trosze siebie, czyli człowieka, który bardzo, ale to bardzo chce racjonalnie stąpać po ziemi, lecz otoczenie mu na to nie pozwala. To zetknięcie się z rzeczywistym światem doprowadza do powstania zupełnie innej rzeczywistości, a Brian Stimpson musi się w niej odnaleźć, przy okazji uświadamiając sobie, że cała ta jego trzeźwa, związana z upływającym czasem postawa jest jego osobistą osłoną, za którą schronił się człowiek niepewny, nieco pogubiony i wrażliwy. Jak w zegarku to tania, lecz treściwa porcja angielskiego humoru z przymrużeniem oka, traktująca o przywarach człowieka uwiązanego do swojej zawodowej roli i obowiązku. Tak naprawdę wystarczy jedna omyłkowa sytuacja i możemy stać się kimś zupełnie innym, czego nie spodziewalibyśmy się w najśmielszych snach. Dobrze pokazuje to jedna z ostatnich scen, kiedy zebrani, wydawać by się mogło poważni ludzie w garniturach, rzucają się jeden przez drugiego do okien, żeby zobaczyć, co stanie się ze Stimpsonem na dziedzińcu – czy aresztuje go policja, czy żona da mu w pysk, czy może zrobi to domniemana kochanka, a może sam główny bohater wykona jakiś kompletnie szalony ruch.
Doktor Spencer, Humphrey Williams, Ponury Żniwiarz, Starszy kelner i inne role, Sens życia według Monty Pythona (1983), reż. Terry Gilliam, Terry Jones
Wygląda na to, że sensem życia jest ustrzec się zjedzenia zatrutej pasty z łososia, chociaż Michael Palin jej nie jadł, a i tak umarł. Śmierć w Pythonowskim wydaniu zabiera każdego, tyle że z przymrużeniem oka. Cleese w roli Ponurego Żniwiarza po swojemu denerwuje się na nic nierozumiejących „klientów”. Żyją, jedzą, spółkują, a na końcu nawet nie są świadomi, że umarli. Taki jest sens życia, czyli niedostrzegalny bezsens – nakrywamy nim sens, żeby nie załamać się wizją nieuchronnego końca. Głos Żniwiarza charakterystycznie akcentuje słowa, jakby mówił, stojąc na baczność. Można zarzucić Cleese’owi, że jego intonacja kwestii jest nazbyt monotonna. W Sensie życia trudno sobie jednak wyobrazić, że Żniwiarz będzie mówił inaczej, podobnie też dyrektor Williams w starej, angielskiej szkole z tradycjami w modleniu się i w… praktycznym szkoleniu z seksu. Być na jego lekcji i słuchać, z jaką obojętnością opisuje wsadzanie swojego penisa do pochwy żony pełniącej funkcję lekcyjnej modelki, to niezapomniane doświadczenie, na szczęście wciąż niepodrobione w jakiejkolwiek produkcji. I tutaj ten jego rozkazujący, przeakcentowany i wojskowy ton głosu sprawdza się idealnie, zwłaszcza gdy opisuje ruchy członka. Zagranie w jednym filmie kilku ról obiektywnie w ten sam sposób, ale jednak tak, żeby widz odbierał je jako kompletne osobowości, jest prawdziwą sztuką.
Bonus
Szeryf Langston, Silverado (1985), reż. Lawrence Kasdan
Umieszczenie Johna Cleese’a w pełnometrażowym westernie, nawet jeśli ma on pewne komediowe zacięcie, mogło się wydawać pomysłem karkołomnym. Co ciekawe, dobrym wyjściem w tym przypadku okazała się rola pomniejsza, a jednak na tyle zauważalna, że Cleese nie zginął pośród dość znanych aktorów. SIlverado to western z przygodowym zacięciem rodem z Indiany Jonesa. Szeryf Langston ma zaś wszystkie cechy poważnego stróża prawa, tylko czasem coś mu się wypsnie, a wtedy Dziki Zachód zamienia się w sklep z serami, w którym jak na złość nie ma sera.