search
REKLAMA
Zestawienie

AKTORKI O NIESAMOWITYCH OCZACH. Ranking subiektywny

Jacek Lubiński

9 maja 2018

REKLAMA

Saoirse Ronan

Błyszczy oczętami – niebieskimi dodajmy – również to irlandzkie objawienie. I to błyszczy tak bardzo, że Sirsza (tak brzmi wymowa jej imienia) mogłaby swobodnie robić za latarnię morską, gdyby znudziło ją aktorstwo. A tymczasem, ku naszej wielkiej radości, lśni w kolejnych filmach. I w każdym jednym jej elektryzujący niczym ogrodzenie z Parku Jurajskiego narząd wzroku jest odpowiednio wyeksponowany – dotychczas najbardziej chyba w Nostalgii anioła oraz Hannie, promocję której oparto właśnie na jej łamiących serca oczach.

 

Angela Sarafyan

Znana z serii Westworld, a pochodząca z Armenii aktorka to swoisty rodzynek na liście. Z pozoru bowiem jej wyraźnie spuchnięte oczy nie powinny być specjalnie atrakcyjne. A jednak to właśnie ich kształt i forma połączone z żywą zielenią wnętrza oraz równie specyficzną twarzą stanowią o sile Angeli. Ona sama też jest najwyraźniej świadoma swej mocy, bo rzeczone gałki oczne ubezpieczyła w ojczyźnie na dwadzieścia milionów dram (jakieś sto pięćdziesiąt tysięcy złotych). Można i tak.

 

Joan Severance

I jeszcze jeden powrót do przeszłości. Święcąca swoje największe sukcesy w latach 80. aktorka już wtedy owijała sobie mężczyzn wokół palca swym jaskrawo błękitnym spojrzeniem (oraz całą resztą). A i obecnie jej oczy nic a nic nie straciły ze swego blasku i bijącej z nich radości. W dodatku – jak udowadnia powyższe zdjęcie – wspaniale korespondują z jej siwiejącymi włosami. Oh, Joanno!

 

Rena Sofer

Serialowa gwiazdka drugiego planu jakoś nigdy nie zrobiła wielkiej kariery. Ale nawet grywając ogony potrafi zwrócić na siebie uwagę dzięki przeszywającym niebieskim oczom, które nawet nie wymagają żadnego podkreślenia, by uwieść. Nie oparł im się między innymi doktor Geller w Przyjaciołach i część bohaterów Melrose Place. I my też nie potrafimy.

 

Liv Tyler

Córka wokalisty grupy Aerosmith (a także dziecko Elronda i Bruce’a Willisa) to już ostatni przykład morskiej otchłani zamkniętej w dwóch okrągłych ślepiach, od których nie można się oderwać. To swoista wisienka na olbrzymim torcie dobroci jakim bez dwóch zdań jest Love… ekhm, Liv. I jej główny oręż w rozbrajaniu… cóż, wszystkiego i wszystkich, zawsze i wszędzie. Dziękujemy!

Avatar

Jacek Lubiński

KINO - potężne narzędzie, które pochłaniam, jem, żrę, delektuję się. Często skuszając się jeno tymi najulubieńszymi, których wszystkich wymienić nie sposób, a czasem dosłownie wszystkim. W kinie szukam przede wszystkim magii i "tego czegoś", co pozwala zapomnieć o sobie samym i szarej codzienności, a jednocześnie wyczula na pewne sprawy nas otaczające. Bo jeśli w kinie nie ma emocji, to nie ma w nim miejsca dla człowieka - zostaje półprodukt, który pożera się wraz z popcornem, a potem wydala równie gładko. Dlatego też najbardziej cenię twórców, którzy potrafią zawrzeć w swym dziele kawałek serca i pasji - takich, dla których robienie filmów to nie jest zwykły zawód, a niezwykła przygoda, która znosi wszelkie bariery, odkrywa kolejne lądy i poszerza horyzonty, dając upust wyobraźni.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA