search
REKLAMA
Ranking

Nie tylko GWIEZDNE WOJNY. Nie tylko STAR TREK. 9 najlepszych filmowych SPACE OPER

Jakub Piwoński

5 sierpnia 2017

REKLAMA

Drogie dzieci, usiądźcie sobie wygodnie i wysłuchajcie kolejnej lekcji o fantastyce. Z chwilą, gdy dystrybutorzy dali wam okazję do tego, by przy udziale kubków pełnych popcornu uraczyć wasze oczy niezwykłą feerią barw najnowszego filmu Luca Bessona – Valerian i miasto tysiąca planet (nie mylić z sosem tysiąca wysp) – wujek Jakub śpieszy z odpowiedzią na to, do jakiego gatunku się owo widowisko zalicza. Bo nie jest to tylko adaptacja – w tym przypadku francuskiego – komiksu. Powiedzieć z kolei, że jest to fantastyka naukowa, to powiedzieć zdecydowanie za mało.

Istnieje bowiem gałąź science fiction zwana space operą. Dziś poznacie kilka jej znaczących, filmowych przykładów. Kojarzycie je dobrze, bo to niezwykle popularny gatunek. Ale najpierw uściślijmy, co się właściwie w tym terminie zawiera.

Skracając rzecz do minimum, space opera to wszelkie fantastyczne przygody dziejące się w kosmicznej przestrzeni, na odległych planetach, w nieznanych galaktykach. Spoczywają zazwyczaj na barkach heroicznego bohatera, przy udziale wątku melodramatycznego oraz widowiskowych starć toczonych między wrogimi rasami. Osobliwa nazwa podgatunku odwołuje się do skierowanych do żeńskiego grona odbiorców oper mydlanych (ang. soap opera), przerywanych reklamami produktów spożywczych. Były to słuchowiska radiowe bądź widowiska telewizyjne, rozpowszechnione już na początku lat 30. XX wieku. Ich cechą charakterystyczną była słodka naiwność bijąca z postaci i ich perypetii oraz… brak narracyjnego dążenia do finału.

Marzenie o podróży przez kosmos i nawiązaniu kontaktu z obcymi rasami, nasilające się na początku XX wieku, ukształtowało space opery. Stały się one niezwykle popularne najpierw w literaturze pulpowej i komiksach. Potem pojawiły się w telewizji i filmie, a na samym końcu w grach komputerowych. Do najbardziej znaczących literackich przykładów space oper zaliczyć należy Fundację Isaaca Asimova, komiksowych – serię Flash Gordon publikowaną od 1934, telewizyjnych – Star Trek i Battlestar Galactica, filmowych – Saga Gwiezdnych wojen (choć tej bliżej jest do space fantasy).

Pora wskazać dziesięć filmów, które potrafią konkurować z dwoma ostatnimi tytułami zarówno dawką kosmicznej przygody, jak i bogactwem – rasowym i planetarnym – swych światów przedstawionych. Zastosowałem jednak ważne rozróżnienie. Gatunek ma bliskie związki z innymi gałęziami science fiction (lub fantastyki w ogóle), stąd często bardzo trudno wskazać przedstawiciela, który wpisywałby się w ramy space opery w sposób czysty i jednoznaczny. Nie interesowały mnie zatem filmy, które wprawdzie spełniają warunki space opery (akcja rozgrywająca się na statku kosmicznym), ale jest im bliżej do mrocznego science fiction albo po prostu horroru (seria Obcy, Ukryty wymiar), lub przedstawiciele fantastyki militarnej (Gra Endera, Żołnierze kosmosu). Klasyczne space opery charakteryzowały się bowiem optymistyczną tonacją – aczkolwiek z zestawienia wykluczyłem także komedie (Galaxy Quest).

Nie interesowały mnie także wszelkie ekspedycje kosmiczne rozpoczynające się na Ziemi, prowadzące grupę naukowców do określonego celu, gdyż tym bliżej jest do twardej fantastyki, interesującej się w pierwszej kolejności technologicznym rozwojem i odkrywaniem nieznanego. Wykluczyłem także filmy rozgrywające się na tylko jednej obcej planecie, gdyż tym bliżej do innej odmiany SF – planetary romance – która choć także realizuje założenie międzygwiezdnej podróży, jednak skupia się bardziej na ukazaniu specyfiki obcej rasy zamieszkującej ową planetę (John Carter, Avatar).

Po tych cięciach, które pewnie wielu z was uzna za zbyt radykalne, została mi już sama śmietanka, duchem nawiązująca do klasycznych, pulpowych space oper. Zebrałem zatem kosmiczne przygody, naiwne i ckliwe ballady, z dynamiczną akcją, przyprawione niezwykłą gamą kolorów, niesione na barkach wyrazistych, acz stereotypowych bohaterów, podsumowanych zwykle uniwersalnym morałem. Filmy ułożone są chronologicznie. Miłej zabawy.

Jakub Piwoński

Jakub Piwoński

Kulturoznawca, pasjonat kultury popularnej, w szczególności filmów, seriali, gier komputerowych i komiksów. Lubi odlatywać w nieznane, fantastyczne rejony, za sprawą fascynacji science fiction. Zawodowo jednak częściej spogląda w przeszłość, dzięki pracy jako specjalista od promocji w muzeum, badający tajemnice początków kinematografii. Jego ulubiony film to "Matrix", bo łączy dwie dziedziny bliskie jego sercu – religię i sztuki walki.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA