search
REKLAMA
Artykuł

Nick Park i jego filmy z Aardman Animations

Andrzej Brzeziński

25 maja 2014

REKLAMA

Kwestia tycia i śmierci (2008)

968full-wallace-&-gromit--a-matter-of-loaf-and-death-screenshot

W 2008 roku powracają Wallace i Gromit w czwartej krótkometrażowej produkcji reżyserowanej przez Nicka Parka. Tym razem nasi bohaterowie prowadzą dobrze prosperujący interes piekarniczy. Nic jednak co dobre nie trwa zbyt długo, bowiem w okolicy zaczyna dochodzić do dziwnych morderstw piekarzy. W takim wypadku blady strach powinien paść na Wallace’a, który przecież zaczął parac się tą profesją. Jednak ten zamiast martwić się o swoje życie, stracił kompletnie głowę dla pięknej ex-gwiazdy z reklam pieczywa. I jak to zwykle bywa Gromit większy w tym całym romansie kolejny przekręt, który może przyczynić się do faktu, że jego pan powiększy grono zamordowanych piekarzy.

„Kwestia tycia i śmierci” to udany powrót Wallace i Gromita do krótszego formatu. Co prawda film nieco ustępuje trzem poprzednim, jednak śmiało można powiedzieć, że jest o niebo lepszy od „Klątwy królika”. Wszystko jest tutaj bowiem na swoim miejscu i nie odnosi się wrażenia, że czegoś jest za dużo, albo czegoś w ogóle brakuje. Klimat poprzednich filmów z serii został zachowany i to pomimo, że „Kwestia tycia i śmierci” podobne jak w poprzedzającym ją pełnometrażowym filmie skorzystano z udogodnień technicznych w postaci specjalnego programu komputerowego zwanego Stop motion Pro, o którym wspomniałem wcześniej. Każdy kto oglądał poprzednie przygody Wallaca i Gromita, zna dobrze język angielski oraz dysponuje sporą spostrzegawczością wie, że przewidywalna od początku fabuła jest tylko pretekstem do serwowania całej masy wyjątkowo subtelnych gagów.

matter

Nick Park w półgodzinnym obrazie serwuje nam genialny humor pełen gier słownych i nawiązań do klasyki kina, dzięki czemu każdy filmowy wykształciuch będzie się bawił wyśmienicie. Znaleźć można tutaj nawiązanie do „Aliens” Jamesa Camerona, „Batmana” z Adamem Westem czy nawet „Uwierz w ducha” Jerry’ego Zuckera z Patrickiem Swayze, z kolei sam tytuł jest nawiązaniem do klasyki romansidła połączonego z fantasy „Sprawa życia i śmierci” Michaela Powella z Kim Hunter i Davidem Nivenem. Takie nawiązania pojawiają się również, jeśli dobrze się przyjrzeć, w szczegółowej scenografii. Przykładem niech będzie filmowa kolekcja Gromita, gdzie na półce widoczne są takie tytuły jak „Bite Club”, „The Bone Identity”, „Pup Fiction”, „Where Beagles Dare” czy „The Dogfather”. Chyba nie muszę nic więcej dodawać.

*

I to by było na tyle, jeśli chodzi o Wallace i Gromita. Na dzień w którym kończę pisać ten tekst Nick Park nie planuje żadnego filmu z ekscentrycznym wynalazcą i jego wiernym psem. Wallace i Gromit pojawili się jeszcze w 6 odcinkowym programie popularnonaukowym dla BBC „World of Invention” z 2010 roku, którego Nick Park był producentem wykonawczym. Wallace wraz z Gromitem pełnili w nim funkcję prowadzących, a sam program był czymś w rodzaju reportaży mających na celu wyłowienie najbardziej niezwykłych wynalazców spośród zwykłych ludzi z całego świata, ale również przypomnienie o niezwykłych odkryciach z przeszłości, jak chociażby robot Goeorge skonstruowany jeszcze w 1949 roku przez Amerykanina Tony Sale’a. Program miał na celu propagowanie konstruktywnego myslenia, wpływać na wyobraźnię i inspirować do samodzielnego tworzenia własnych wynalazków. „World of Invention” to interesująca ciekawostka jeśli chodzi o uniwersum Wallace i Gromita, które obejmuje przecież gry komputerowe, komiksy czy wszelkiego rodzaju gadżety i reklamy telewizyjne, jednak nie ciężko postawić ją na równi z krótkometrażowymi filmami z serii. Wstawki z dwójką bohaterów co prawda posiadają ten specyficzny rodzaj humoru i cieszą oko genialną animacją, ale to inny rodzaj show i z pewnością nie taki, żeby często do niego wracać.

https://www.youtube.com/watch?v=E1ArPgF929E

Timmy_Time_TV_Series-834209883-largePo „Kwestii tycia i śmierci” Nick Park zostaje producentem wykonawczym kolejnego serialu animowanego skierowanego dla małych dzieci. Powstaje „Timmy i przyjaciele”, którego głównym bohaterem jest mała owieczka, jedna z drugoplanowych i zarazem najbardziej wyróżniających się postaci z „Baranka Shauna” – Timmy. Serial podzielono na 3 sezony, na które składało się 80 epizodów Każdy z odcinków przedstawia jeden dzień pobytu w przedszkolu dziesięciorga małych zwierzątek, z których wyróżnia się oczywiście mały Timmy. Pozostałe zwierzątka to kaczuszka Yabba, najlepsza przyjaciółka Timmy’ego, urocza kotka Mittens, szczeniak Ruffy, niezwykle nieśmiała jeżyczka Apricot, prosiak Paxton w charakterystyczny niebieskim przydużym sweterku, wiecznie śpiący borsuk Stripey, wszystkożerny koziołek Kid, niezwykle energiczny lisek Finlay oraz mały puchacz Otus Maluchami opiekuje się dwójka „nauczycieli” – czapla Harriet i puchacz Osbourne, ojciec Otusa. Każde ze zwierzątek posiada inny charakterek, który jak to u małych dzieci często bywa impulsywny, nieprzewidywalny, co w połączeniu charakterystycznych cech przypisanych każdemu gatunkowi, jest przyczyną wielu ciekawych wydarzeń. W dodatku każdy z maluchów ma swój własny głos, który potrafią w niezwykle uroczy sposób, bowiem podobnie jak w „Baranku Shaunie” nie ma tutaj dialogów Całośc fabuły jest na tyle nieskomplikowana, ze rozumie się ją bez potrzeby słów. Warto jednak wspomnieć, że zasady w tym serialu są trochę inne niż w „Shaunie”. Tutaj zwierzęta nie żyją obok ludzi, którzy nie zauważają, że ich trzoda potrafi poruszać się na dwóch łapach i w ogóle posiada wiele ludzkich zachowań. Tutaj zwierzątka chodzą do przedszkola, posiadają własne przedmioty, zabawki ubrania, a nawet czasopisma i książki.

Prawie w każdym odcinku tej uroczej animacji, mali bohaterowie poprzez zabawę i codzienne trudności w byciu małym dzieckiem realizują coś w rodzaju programu wychowawczo-profilaktycznego. Zwierzątka w swoich małych przygodach uczą się umiejętności rozwiązywania spraw konfliktowych, rozwijają umiejętności rozróżniania dobra od zła czy kształtują podstawowe normy moralne np.: tolerancji, życzliwości, sprawiedliwości, odpowiedzialności. Timmy razem z przyjaciółmi uczy się jak być koleżeńskim, kontrolować swoje zachowania czy przyznawać się do błędów i porażek. Dzięki temu seria ta jest o poziom wyżej od poprzedzającego ja „Baranka Shauna”. To bajeczka, którą śmiało można polecić najmłodszym pociechom, które nie potrafią nawet jeszcze mówić, ale również rodzicom, a nawet pedagogom. Ja sam przetestowałem ją na swojej córeczce, która zakochała się w niej od pierwszego odcinka jaki zobaczyła. A i ja sam złapałem się na tym, że „It’s Timmy!”, melodia otwierająca każdy odcinek, bardzo szybko weszła na stałe do moje repertuaru wygwizdywanego podczas golenia.

I tutaj powinien skończyć się mój tekst, ale…

REKLAMA