search
REKLAMA
Zestawienie

NAJLEPSZE WĄTKI serialu TEORIA WIELKIEGO PODRYWU

Odys Korczyński

2 kwietnia 2021

REKLAMA

Siewca Śmierci

Warto zwrócić uwagę, jak Howard wypowiada słowo „hot”, kiedy rozmawia i myśli o Penny – tak na marginesie jego zdolności technicznych. Na pomysł stworzenia robota wpadł chyba w wolnym czasie, chcąc zabłysnąć przed chłopakami zafascynowanymi walkami robotów. Robot najpierw pociął opiekacz, a potem zdemolował drzwi. Następnie posłużył jako narzędzie zemsty na Barrym Kripkem i jego tendencjami do dominowania w uczelnianej kantynie. A dokładnie Sheldon żywił nadzieję, że skutecznie posłuży. Monte (Siewca Śmierci), bo tak nazwany został wynalazek Howarda, stanął do ulicznej walki z siepaczem Kripkego, lecz została z niego tylko kupa złomu. Jak widać przed Sheldonem, głównym prowodyrem starcia, jeszcze długa droga do poradzenia sobie z duchami przeszłości – chodzi o dręczących go w szkole uczniów.

Relacje Howarda z matką

Howard ogólnie słynie ze spółkowania z dmuchanymi lalkami, co samo w sobie nie jest zbyt dramatyczne, raczej żałosne, ale również z trudnych, wręcz patologicznych relacji z matką. Niewiele o niej wiemy. Zwykle bardzo krzyczy, gdy Howard zamyka się w swoim pokoju pełnym plakatów i figurek właściwie tylko żeńskich postaci z komiksów i filmów superbohaterskich. Taki typ nerdostwa o czymś świadczy. Howard uwielbia silne kobiety, nawet te, które sprawiają mu fizyczny ból. Stąd może jedno z jego bardziej śmiesznych i mrocznych jednocześnie stwierdzeń, po tym, gdy dostaje od Penny z pięści w nos: “Jestem w połowie drogi do seksu z litości”. Gdy to mówił, wyglądał strasznie – waciki w obu dziurkach od nosa i siniaki od kości jarzmowych aż po skronie i brwi.

Halloween

To był pierwszy sezon. Chłopaki się jeszcze docierali. Właśnie wracali z przegranej rozgrywki w paintballa, na dodatek z wyjątkowo nadpobudliwymi Żydami, gdy Penny zaprosiła ich na imprezę halloweenową. Z początku nie mieli ochoty przyjść, bo nie w smak im były tańce, ale kiedy usłyszeli, że to impreza przebierana, od razu zaświeciły się im oczy. Kolejne ich wejście w serialu naprawdę mogło wywołać napad śmiechu. Leonard w stroju Flasha otworzył drzwi, a tam Howard w identycznym przebraniu próbował naśladować hiperprędkość. Następnie wszedł Sheldon, również jako Flash, a na końcu w drzwiach stanął Raj, Flash numer cztery. Na tym polega rozumienie się nerdów bez słów. Dalej jest już tylko lepiej, zwłaszcza Raj, czyli Hindus w przebraniu Thora, któremu w autobusie zaklinował się młot.

Spóźniona noc poślubna

W Teorii wielkiego podrywu alergia jest scalona z ciałami geniuszy niczym włosy pod pachami ze stylem życia hippisów. Cierpiała na nią również Bernadette. Jednym z najlepszych tzw. momentów łóżkowych była scena, kiedy Howard dopiero co wrócił z kosmosu, a Bernadette stwierdziła, że muszą za wszelką cenę odbyć noc poślubną. Kichała i kaszlała jednak tak bardzo, że Howard pomyślał, że trzyma w łazience słonia morskiego. Próba seksu na jeźdźca nie wyszła przez nagły przypływ wydzieliny w drogach oddechowych i zawroty głowy po benadrylu. Klasyka, czyli misjonarz, skończyła się nagłym zaśnięciem Bernadette. Po chwili jednak ta się obudziła i stwierdziła, że seks był świetny. Potem znów zapadła w polekowy letarg, a Howard uświadomił sobie, że teraz wie, jak to jest „szybko i obrzydliwie”.

Masturbacja Howarda

Zanim przejdę do pomysłów na samogwałt u tego geniusza technologii kosmicznej, zatrzymam się na chwilę przy scenie, gdy Kripke wpuścił do gabinetu Sheldona hel. Wątek ten gościł już w tekście o największych absurdach w Teorii wielkiego podrywu, ale równocześnie jest jednym z lepszych w całym serialu. Warto jednak w tym samym odcinku zwrócić uwagę na Howarda. Jego onanistyczne wyczyny często się przewijają w Teorii. Można je z powodzeniem zebrać w jeden wątek i zrobić z niego Biblię dla samotnych masturbantów. Scena w wannie jest jednym z przykładów pomysłowości Howarda na stworzenie samemu dla siebie nastroju. Jego gościem w pianie jest oczywiście Katee Sackhoff. Wyobraźnia jednak płata nieraz figle uświadamiające znacznie więcej, niż można przypuszczać. No niestety, może i Howard zaliczyłby wannę do udanych miejsc na orgazm, gdyby nie matka. “Howard…! Co tam robisz?” “Kąpię się!” “Oby. To wspólna wanna!” “Nie przypominaj mi!”

Odys Korczyński

Odys Korczyński

Filozof, zwolennik teorii ćwiczeń Petera Sloterdijka, neomarksizmu Slavoja Žižka, krytyki psychoanalizy Jacquesa Lacana, operator DTP, fotograf, retuszer i redaktor związany z małopolskim rynkiem wydawniczym oraz drukarskim. Od lat pasjonuje się grami komputerowymi, w szczególności produkcjami RPG, filmem, medycyną, religioznawstwem, psychoanalizą, sztuczną inteligencją, fizyką, bioetyką, kulturystyką, a także mediami audiowizualnymi. Opowiadanie o filmie uznaje za środek i pretekst do mówienia o kulturze człowieka w ogóle, której kinematografia jest jednym z wielu odprysków. Mieszka w Krakowie.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA