Najlepsze TWISTY w MCU

Mantis jest siostrą Petera Quilla
Jakieś plotki krążyły po sieci jeszcze przed premierą świątecznych Strażników Galaktyki. Może jednak widzowie bardziej zwrócili uwagę na postać Kevina Bacona niż na relację Petera Quilla i Mantis. Jak to więc możliwe, że są rodzeństwem, aczkolwiek przyrodnim? Ego miał specyficzną relację z wszechświatem. Zapładniał w nim mnóstwo samic różnych gatunków, żeby finalnie stworzyć sieć swojej własnej energii i w ten sposób przejąć władzę nad WSZYSTKIM. Pomysł był dobry, jednak nie przewidział, że jedno z dzieci nie będzie chciał być tylko nasionem, a skorzysta ze swojej wolnej woli. I tak okazało się, że prezentem świątecznym dla samotnego Star Lorda jest siostra o niespotykanych właściwościach i fantazji.
Kevin Bacon
Znakomity twist, a raczej plot twist. Kiedy Mantis wspomniała o tym po raz pierwszy, do końca chyba nie zrozumiałem, że będzie on tak dosłowny. A tu wraz z Draxem Mantis poleciała na Ziemię i zastukała do domu Kevina Bacona. Wyraz jego twarzy, kiedy Drax wchodził z impetem mu do chałupy, jest bezcenny. Potem jest równie śmiesznie, kiedy zaczyna się łapanka, a następnie na statku kosmicznym ta słynna wymiana zdań na temat rzeczywistości filmowej i jej relacji do świata powiedzmy, że „prawdziwego”. Generalnie pomysł z porwaniem Kevina Bacona jest tak zaskakujący, że jest się pod jego wrażeniem aż do końca świątecznego odcinka Strażników Galaktyki.
Fałszywy Mandaryn
Kto by pomyślał, że Xu Wenwu będzie tak wrażliwy na sztukę dramatu, a dokładnie Szekspira, że oszczędzi Trevora, czyli aktorską wersję Mandaryna, która tak oszukała widzów w Iron Manie 3. Zarówno więc sir Ben Kingsley, jak i Trevor byli świetnymi aktorami, skoro nabrali odbiorców w obydwu światach. Czy można się było domyślić oszustwa, jeszcze zanim Tony Stark spotkał się oko w oko z Mandarynem? Nie, nawet gdy wspomniał, że te przemowy telewizyjne terrorysty przypominają bardziej wodewil niż prawdziwe groźby. Wtedy, kiedy podawał swój adres w mediach, również. To była raczej głupota, a nie denuncjacja Mandaryna w oczach widza.
Czy Ego jest zły?
Nie wiem, czy to zaskoczenie, ale przez chwilę faktycznie można dać się zwieść postawą Ego. Po raz kolejny jednak okazuje się, że dobrym ojcem bywa nie ten, który spłodził, a ten, którego obchodzi czyjś los, emocje i przyszłość. Ego jest zainteresowany Peterem tylko o tyle, o ile może wykorzystać, a de facto skonsumować, jego moc – moc syna. Brzmi to nieco pierwotnie religijnie i tak można spojrzeć na tę relację, jednak relacja Petera z Ego jest jedną z najciekawszych, które widzimy w Strażnikach Galaktyki. Widz nie powinien jednak dać się podpuścić temu tętniącemu w Quillu uczuciu tęsknoty za „prawdziwym” ojcem. W tym przypadku prawda jest smutna. Powtórzę więc: Ego jest zły, i jego negatywności moralnej nie da się tłumaczyć nawet tym, że jest Bogiem.
Skrullowie także są źli?
Skrullowie są jak światło nadziei pośród fabularnego mroku, w którym pogrążona jest produkcja Kapitan Marvel. Jest to również zaskakująco dobry twist, bo wrażenie, że Skrullowie są faktycznie wrogami, utrzymuje się dość długo. Ich agresja i nieufność wynikają jednak z determinacji, żeby uwolnić się spod władzy imperium Kree. Skrullowie pod wieloma względami przypominają naszych ziemskich uchodźców. Często pochodzą oni z innych kultur, takich, których nie rozumiemy. Czasem faktycznie reagują agresywnie, bo nie umieją się odnaleźć w sytuacji, gdy wypędzono ich z domu i trafili do zupełnie innego świata z innymi zasadami. Co więc możemy my zrobić? Najlepiej, żeby wrócili do swoich domów. To jest nadrzędny cel, a nie usilna asymilacja, bo zwykle oni chcą wrócić. Powinniśmy więc zrobić wszystko, żeby przetrwali i z czasem odbudowali swoje miejsce do życia. Powiecie, że to idealistyczna i polityczna mrzonka. Zapewne, ale taki jest humanistyczny przekaz twistu o Skrullach w produkcji Kapitan Marvel.