search
REKLAMA
Zestawienie

NAJLEPSZE ROLE aktorów z FILMÓW MARVELA

Odys Korczyński

19 czerwca 2020

REKLAMA

Hugh Jackman (Logan/Wolverine). Najlepsza rola – Keller Dover, Labirynt (2013), reż. Denis Villeneuve

Brałem pod uwagę Australię, nie bójcie się. Nie można tej produkcji pominąć zarówno w portfolio Hugh Jackmana, jak i Nicole Kidman. To, co jednak bardziej ujęło mnie w Labiryncie, to bezradność, z jaką musiał zmagać się główny bohater, a zarazem i aktor – bezradność przekutą w końcu w niekontrolowaną agresję, sadyzm, na jaki mało kto mógłby się zdobyć. Tak przynajmniej nam się wydaje. Sądzę, że Dovera trudniej odegrać niż silną, charyzmatyczną postać Drovera z Australii (cóż za zbieżność nazwisk). Podobną bezradność czy też kończące się superbohaterstwo Jackman perfekcyjnie oddał w Loganie. Postać Kellera Dovera wykazała jednak o wiele większą desperację i to bardzo dyskusyjną pod względem moralnym. Takich kontrowersji w Loganie niestety zabrakło.

Samuel L. Jackson (Nick Fury). Najlepsza rola – Jules Winnfield, Pulp Fiction (1994), reż. Quentin Tarantino

Postaci Julesa absolutnie nie należy naśladować. Quentin Tarantino w żadnym wypadku nas do tego nie namawia. Raczej snuje refleksję za pomocą postępowania Julesa o różnicy między prawem a sprawiedliwością. Otóż sprawiedliwie mogą postępować nawet najbardziej zatwardziali zwolennicy łamania prawa. Samuel L. Jackson zaś filuternie, a zarazem charyzmatycznie prezentuje widzowi przestępczą rzeczywistość, aby może ten zorientował się w końcu, że im więcej praw oraz powinności wobec nich, tym więcej znajdzie się złoczyńców, rzecz jasna pewnie nie tak dowcipnych jak Jules czy jego partner Vincent Vega. A co z Nickiem Furym? Jest sobie gdzieś w tle MCU. Trudno nawiązać z nim jakąś relację emocjonalną, bo go za mało w fabule. A może dobrym pomysłem byłoby oddać mu jeden film do dyspozycji?

Tobey Maguire (Spider-Man). Najlepsza rola – Kapitan Sam Cahill, Bracia (2009), reż. Jim Sheridan

Tobey to aktor o zimnym spojrzeniu, z charakterystycznym, nieco młodzieńczym głosem. Od czasu, gdy byłem w kinie na Spider-Manie, tak właśnie go określam, jedno zdanie i doskonale już wiem, o kogo chodzi. Te dwie cechy idealnie wykorzystał w roli kapitana Cahilla. Doświadczenie wojny w oczach, młodość w głosie i w ogóle jakaś taka niespójność jestestwa, które dojrzewało przez cały film. Po roli Człowieka-Pająka, do której mam nieskrywany sentyment, jak i do wizji superbohaterstwa zaprezentowanej przez Sama Raimiego, a jeszcze przed znakomitą kreacją Nicka Carrawaya, pojawił się w portfolio Maguire’a kapitan Sam, żeby przygotować go do zimnej oceny rzeczywistości, którą gdyby posiadał Gatsby, przeżyłby w swoim wyimaginowanym świecie.

Mark Ruffalo (Hulk). Najlepsza rola – Chuck Aule, Wyspa tajemnic (2010), reż. Martin Scorsese

Hulka grało wielu aktorów. Ruffalo okazał się jednak najmniej przerysowany. Było to dla mnie spore zdziwienie, gdyż nie sądziłem, że Mark tak dobrze osadzi się w kinie superbohaterskim. Nadawał się do romansów, melodramatów, a nawet filmów sensacyjnych, ale jako członek Avengersów? Należy więc tym bardziej docenić go za kreację Hulka. Nie powinno się jej jednak przeceniać. Dużo w niej zasłaniającego aktora CGI, dlatego nie jest to jego najlepsza rola. Od takowej minęło jakieś dziesięć lat. Narodziła się gdzieś w cieniu Leonarda DiCaprio, niemal na drugim planie. Pełna jest niepewności, wstrzemięźliwości, czasem skrywanego lęku, stąpania po kadrach filmu jak po trzęsawisku, aż wreszcie… następuje wybuch…

Jeremy Renner (Hawkeye). Najlepsza rola – Cory Lambert, Wind River. Na przeklętej ziemi (2017), reż. Taylor Scheridan

Z Sokolim Okiem jest trochę jak z Czarną Wdową – mało w nim nadnaturalnych zdolności, a więcej kunsztu tajnego agenta MI6. Avengersi mogliby się bez niego obyć, przynajmniej do ostatniej części i walki o Kamień duszy. Byłby przystępniejszą postacią, gdyby wyposażono go w poczucie humoru, a tak jest nieco mroczny. Jeremy Renner z jego grubo ciosanymi rysami twarzy nadaje się za to na rolę zakapiora, trapera czy poszukiwacza przygód w jakiejś niegościnnej okolicy. I tak Cory Lambert z Wind River to postać rozdarta między naturą a cywilizacją, a z tego podziału rodzi się samotny człowiek, który nigdzie nie ma swojego miejsca. Natura obarcza go obowiązkami, które neguje cywilizacja i odwrotnie. Gdyby Rennerowi dać jeszcze zawsze trafiający do celu łuk, zamieniłby się w Hawkeye’a, tyle że z większą egzystencjalną samodzielnością.

Odys Korczyński

Odys Korczyński

Filozof, zwolennik teorii ćwiczeń Petera Sloterdijka, neomarksizmu Slavoja Žižka, krytyki psychoanalizy Jacquesa Lacana, operator DTP, fotograf, retuszer i redaktor związany z małopolskim rynkiem wydawniczym oraz drukarskim. Od lat pasjonuje się grami komputerowymi, w szczególności produkcjami RPG, filmem, medycyną, religioznawstwem, psychoanalizą, sztuczną inteligencją, fizyką, bioetyką, kulturystyką, a także mediami audiowizualnymi. Opowiadanie o filmie uznaje za środek i pretekst do mówienia o kulturze człowieka w ogóle, której kinematografia jest jednym z wielu odprysków. Mieszka w Krakowie.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA