Najlepsze KRESKÓWKI z FOX KIDS i JETIX
ŌBAN Star Racers
To francusko-japońskie anime zadebiutowało na polskich ekranach telewizorów w roku 2006. Jego japońskość mało rzucała się w oczy, kreska oraz stylistyka były jednak czymś nieszablonowym i oryginalnym, wnoszącym trochę świeżości do ramówki stacji Jetix. Fabuła również nie mogła pokrywać się z niczym innym. Ōban to jedna z niewielu bajek, których kolejne odcinki wprawiały mnie w stan dziwnej ekscytacji, nawet teraz. Jest to iście fantastyczna bajka, z fabułą niespotykaną nigdzie indziej, z niezwykle imponującym światem. Tytułowa planeta Ōban wyglądem przypomina kolejną planetę z uniwersum Star Wars. Sam koncept wyścigów również przywodzi na myśl gwiezdną serię. Ōban zaś to legendarna planeta położona na samym środku Drogi Mlecznej. Można na niej spotkać wiele przeróżnych krajobrazów: kaniony, rzeki kwasu, lasy wielkich lilii. Podobnie jest z mieszkańcami, którzy składają się z przeróżnych, fantazyjnych typów kosmicznych stworzeń. Ten kosmiczny, międzygalaktyczny orientalizm był ogromnym wyróżnikiem serialu. Co 10 000 lat na planecie odbywają się finały wyścigów gwiezdnych pilotów, mających na celu wyłonienie Avatara – władcy i strażnika Ōbana oraz całej galaktyki. Główną bohaterką serii została piętnastoletnia Eva, która próbuje udowodnić wszystkim, ale głównie ojcu, że jako świetny pilot może reprezentować Ziemię w międzygalaktycznym konkursie. Fabuła serialu była świetnie rozplanowana; kolejne wyścigi trzymały widza w ciągłym napięciu, do tego dochodziły tajemnicze wątki poboczne oraz zawiłe relacje między bohaterami, które nie raz generowały wzruszenia. Główną zaletą Ōbana była jednak niezwykle efektywna, zapierająca dech w piersiach kreacja świata przedstawionego. Historie kosmicznych cywilizacji, serwowane przez twórców, mogą śmiało posłużyć jako pomysł na serię świetnych filmów science fiction.
Oggy i karaluchy/Kot Ik!
Z dzisiejszego punktu widzenia kreskówka Oggy i karaluchy jawi mi się jako coś brzydkiego, hałaśliwego i na dłuższą metę nieznośnego. Dziwi mnie zatem bardzo, dlaczego z taką namiętnością oglądałam ją w dzieciństwie. Głównymi bohaterami bajki są dwa koty, w tym tytułowy Oggy, które wyglądem przypominają każdego dowolnego stwora z wyjątkiem kota właśnie. Niechcianymi lokatorami ścian ich domu jest trójka równie dziwacznych karaluchów, których nadrzędnym, niekończącym się celem jest wykradanie jedzenia kociopodobnych domowników. Na tym problemie opiera się praktycznie cała fabuła serialu. Pomysł stary jak świat – konflikt zwierząt obfituje w wiele bolesnych, komicznych sytuacji, właściwie zawsze łamiących jakiekolwiek zasady logiki czy zdrowego rozsądku.
Nieco przyjemniejszym przykładem serialowego kota jest Kot Ik! z Fox Kids. W porównaniu do Oggy’ego, ten potrafił mówić i nie omieszkał korzystać z tego przywileju. Bajka była głośna, a dubbing świdrująco wrzaskliwy, chociaż, jak mniemam, kilkanaście lat temu nie sprawiało mi to dużego problemu. Kreskówka opowiadała o przygodach tytułowego naiwnego, prostodusznego fioletowego kocura, który na podwórku swojego domu przeżywał niezliczoną liczbę niecodziennych przygód. W wielu z nich towarzyszyły mu różowa kotka Annabelle czy agresywnie nastawiony do świata pies Sharki, który uczciwie zasłużył na swoje imię. Nierzadko bolesny optymizm kota w zderzeniu z absurdalnymi pomysłami twórców serialu tworzyły ciekawą mieszankę, dzięki której bajkę oglądało się z niemałą przyjemnością.
Naruto
Absolutny klasyk, który również w Polsce doczekał się sporej liczby fanów. Jetix nie rozpieszczał swoich najmłodszych widzów wieloma japońskimi animacjami, choć gdy już takowe debiutowały na polskich ekranach telewizorów, cieszyły się dużą popularnością. Tak było z Królem szamanów, podobnie było z późniejszym Naruto. Choć Jetix wyemitował zaledwie kilkadziesiąt pierwszych odcinków japońskiego tasiemca, dodatkowo psując je słabym dubbingiem i cenzurą, na kolejne odcinki czekało się z niemałym podnieceniem. W godzinach emisji nowych odcinków podwórka, na których zazwyczaj bawiły się dzieci, na 30 minut pustoszały. Dźwięki czołówki sprawiały zaś, że skórę nastolatków w całej Polsce pokrywały ciarki. Wraz z rokiem 2007, w którym to Jetix wprowadził Naruto do ramówki, rozpoczął się istny hype na to anime. Prócz codziennych telewizyjnych sesji w modzie było kolekcjonowanie naklejek do albumów Panini, kupowało się w liczbach hurtowych rogale Chipicao, które dołączały po opakowaniem naklejki z bohaterami anime, w końcu wtajemniczeni (w tym ja) zamawiali zagraniczne gadżety z internetu. Nie ma się co dziwić, Naruto uważam do dziś za świetny serial, do którego z chęcią wracam nawet po wielu latach. Nie była to zaś po prostu produkcja o ninjach, którzy skakali sobie z gałęzi na gałąź, raz na jakiś czas walcząc między sobą. Naruto poruszał wiele poważnych tematów, takich jak samotność, odrzucenie, okrucieństwo wojny, śmierć, poświęcenie, nieraz wyciskając łzy wzruszenia z oczu. Oferował ponadto ogromną liczbę charyzmatycznych, wielobarwnych bohaterów, z których każdy miał swoją własną niepowtarzalną historię do opowiedzenia. Naruto był jednak przede wszystkim pierwszym poważnym zetknięciem z kulturą japońskich animacji, która dla dużej liczby polskich widzów obfitowała w dalszą eksplorację świata anime.
Inne kreskówki z ramówki Fox Kids i Jetix, o których warto pamiętać:
Farma pełna strachów, X-Men, Wunschpunsch, Kotopies, Przygody Kuby Guzika, Roboluch, Księżniczka Sissi, Walter Melon