Zdaję sobie sprawę z tego, że najnowsza propozycja Danny’ego Boyle’a była dla wielu osób rozczarowaniem. Zamiast hiciora (w końcu piosenki Beatlesów powinny pociągnąć każdy film) dostaliśmy produkcję, o której dość szybko zapomniano. Mam jednak wrażenie, że te niepochlebne opinie w dużej mierze wynikały z oczekiwań – ja po Yesterday spodziewałem się lekkiego, rozrywkowego kina i to właśnie dostałem. Nie wiem, czy jest to do końca komedia romantyczna, ale ja właśnie tak na ten film spojrzałem i podczas seansu bawiłem się świetnie. Oczywiście soundtrack sprawia, że postaci mogłyby recytować menu chińskiej restauracji i tak czy siak byłoby to atrakcyjne, ale jest tu o wiele więcej dobra niż The Beatles. Główni bohaterowie są ujmujący (choć niepozbawieni wad), dostajemy sporo ciekawych dialogów i żartów, a Ed Sheeran proponujący zamianę „Hey, Jude” na „Hey, dude” to już klasyk. Dzięki Yesterday poczułem to dobrze znane uczucie ciepła, tak jakby moje wnętrze zaczęło się uśmiechać – i za to bardzo doceniam ten film.
Netflix tradycyjnie wypuścił w ubiegłym roku sporo komedii romantycznych. Gdyby chociaż połowa była tak dobra jak Chyba na pewno ty… Film obejrzałem tylko i wyłącznie z zawodowego obowiązku, ale seans sprawił mi mnóstwo, mnóstwo frajdy! Rzecz opowiada o dwójce sąsiadów, którzy przyjaźnią się od dziecka – jednak gdy Sasha i Marcus w końcu decydują się na seks, wszystko się psuje. Ona wyjeżdża w wielki świat, zostaje celebrycką szefową kuchni, on wciąż pomaga ojcu w firmie budowlanej i rapuje w lokalnej kapeli. Gdy po latach znowu się spotykają, uczucie odżywa. Kicz, tandeta, kalka? Być może tak to brzmi, ale dajcie Chyba na pewno ty szansę. Dawno nie widziałem na ekranie tak świetnie dobranego duetu, jak Ali Wong i Randall Park. Oboje współtworzyli zresztą scenariusz i to widać – bezbłędnie odnajdują się w konwencji. Na ekranie jest uroczo, wzruszająco, ale przede wszystkim zabawnie. Podczas scen z grającym epizod Keanu Reevesem będziecie tarzać się ze śmiechu po podłodze.
Nie wiem, czy to przypadek, czy nie, ale numer 1 rankingu obiera podobną koncepcję jak Chyba na pewno ty. Charlize Theron wciela się w sekretarz stanu zamierzającą kandydować na urząd prezydenta USA. Jest piękna, elegancka i poważna. Na jednym z przyjęć spotyka mężczyznę, którym opiekowała się, będąc nastolatką. Fred to pozbawiony taktu „duży chłopiec”, teoretycznie w ogóle do siebie nie pasują, ale coś tę dwójkę do siebie zbliża… Gdy po raz pierwszy usłyszałem, że Theron zagra w komedii romantycznej obok Setha Rogena, stwierdziłem, że to zupełnie niespodziewany, dziwaczny pomysł. Ale w tym szaleństwie jest metoda. Niedobrani to rewelacyjna komedia, która nie boi się ostrzejszego humoru, a dwoje odtwórców głównych ról spisało się w niej po prostu znakomicie. Takich „par nie do pary” mieliśmy w historii kina bez liku, ale ta jest wyjątkowo zabawna i pocieszna. Jeśli jeszcze nie oglądaliście, koniecznie nadróbcie ten tytuł!