Najlepsze filmy SCIENCE FICTION z LAT 90.
Gattaca (1997), reż. Andrew Niccol
Bodaj najbardziej niepozorny z wymienionych na tej liście tytułów, film Andrew Niccola przedstawia wizję świata w wydaniu biopunkowym, w którym DNA obywateli determinuje ich pozycję społeczną. Gattaca zapada w pamięć głównie dlatego, że prezentuje rzeczywistość, w którą bardzo łatwo uwierzyć – film Niccola to trochę Utalentowany pan Ripley w futurystycznej wersji stratyfikacji społecznej. Minimalistyczna, mroczna Gattaca to dzieło niepozorne, ale z charakterem – podobać się może zwłaszcza rola Ethana Hawke’a, wcielającego się w genetycznego pariasa z ambicjami. Podobnie zresztą można określić film Niccola – to produkcja skromna, ale silnie oddziałująca na widza.
Park Jurajski (1993), reż. Steven Spielberg
Podobne wpisy
Kolejny blockbuster na liście i pozycja, która nie tylko rozpoczęła jedną z najbardziej kasowych serii filmowych w historii, ale i rozbudziła trwającą chyba do dziś modę na dinozaury (zwłaszcza wśród dzieci). Park Jurajski to kamień milowy w historii technicznego rozwoju kina – był pierwszym filmem w całości zrealizowanym z dźwiękiem cyfrowym, a efekty specjalne zapierały dech: podobno renderowanie jednej klatki z udziałem dinozaura trwało kilka godzin. Efektem jest fenomenalne widowisko science fiction, które ogląda się na krawędzi fotela. Ekranizacja powieści Michaela Crichton co prawda wizualnie nieco się zestarzała (bo przecież postęp techniczny, jaki się dokonał przez te 27 lat, jest gigantyczny), ale wciąż zapiera dech i stanowi genialną rozrywkę.
Mroczne miasto (1998), reż. Alex Proyas
Niewiele jest filmów, których tytuł tak dosłownie opisywałby miejsce akcji, jak czyni to znakomite dzieło Alexa Proyasa. Dystopijna przypowieść o poszukiwaniu tożsamości i próbie ucieczki z mentalnego więzienia – tak można odczytywać Mroczne miasto, w którym tytułowy mrok tkwi w każdym szczególe i wręcz wylewa się z ekranu. Ta perełka science fiction mocno zainspirowana jest klasycznym filmem noir, ale i Metropolis Fritza Langa czy Brazil Terry’ego Gilliama. Przypisuje się jej także rolę w zainspirowaniu obecnego także na tej liście, a mającego premierę rok później Matrixa. Psychodeliczny czarny kryminał od twórcy Kruka ze zdjęciami Dariusza Wolskiego i muzyką Trevora Jonesa – czy można wymyślić lepszą rekomendację?
Cube (1997), reż. Vincenzo Natali
Jedyny horror na tej liście trudno nawet nazwać niskobudżetowym, bo 350 tysięcy dolarów to drobne przy budżetach pozostałych produkcji z tego zestawienia. Debiut Vincenzo Natalego okazał się jednak doskonałą inwestycją, bo zarobił 9 milionów dolarów i doczekał się sequela i prequela, a planowany jest także remake. Cube to inteligentny horror, który wykorzystuje dwa motywy: uwięzienia i układanki, splatając je ze sobą w błyskotliwy sposób i wywołując autentyczne przerażenie. Filmowy sześcian oparty został na koncepcie profesora matematyki David W. Pravicy i jest jednym z najciekawszych pomysłów w kinie science fiction w ogóle. Film Natalego spopularyzował typ horroru opartego na grze – gdyby nie Cube, zapewne nie byłoby Piły.
Ghost in the Shell (1995), reż. Mamoru Oshii
Początkowo miałem skupić się wyłącznie na filmach aktorskich, ale postanowiłem zrobić wyjątek dla tej kultowej pozycji, choćby ze względu na to, że stanowiła istotną inspirację dla rodzeństwa Wachowskich i ich równie kultowego Matrixa. Ghost in the Shell zachwyca nie tylko warstwą wizualną, będącą połączeniem animacji tradycyjnej i komputerowej, ale i tempem akcji oraz przemyślaną fabułą. Adaptacja mangi Masamune Shirow do dziś uważana jest za jeden z najlepszych filmów anime w historii i stanowi jedną z najważniejszych pozycji kinowego cyberpunku. Mimo swoich 25 lat wciąż robi fenomenalne wrażenie, dużo lepsze zresztą niż nie do końca udany aktorski remake Ghost in the Shell sprzed 3 lat.