NAJLEPSZE FILMY LAT 60. – miejsca 20-11
MIEJSCA 100 – 76 | 75 – 51 | 50 – 31 | 30- 21 | 20 – 11 | 10 – 1 | SUPLEMENT
20. Persona
(SWE – Ingmar Bergman) 1966
Prawdopodobnie najlepszy dramat psychologiczny, jaki został kiedykolwiek zrealizowany. Już czołówka wgniata w ziemię, a aktorski pojedynek Andersson i Ullman nie daje o sobie zapomnieć przez kilka kolejnych dni. [Mateusz Jasiński]
Za najlepszą scenę erotyczną w historii kina, do której nikt nie musiał się rozbierać. Czysta intelektualna rozkosz.[Adam Marcisz]
Jeden z tych filmów, które mogą zmienić spojrzenie na otaczający świat… i samego siebie. Metafizyczny, bardzo gęsty i niepokojący klimat wraz z uwidacznianiem się prawdziwego przesłania wywołuje u widza narastające ciarki. Piękna, artystyczna metafora jest podkreślana przez perfekcyjnie skomponowane kadry i wspaniałą grę świateł i cieni. Zdjęcia są tak dobre, że praktycznie w co drugiej scenie po zatrzymaniu obrazu byłby idealny materiał na plakat. Wisienką na torcie jest kreacja Liv Ullmann, w moim odczuciu jedna z najlepszych kobiecych ról w historii kina. Opus magnum Bergmana.[Kuba Kowalik]
Ingmar Bergman tworzył piękne kino. Ten film również należy do pięknego kina, w którym główne role odgrywają wspaniałe Bibi Andersson oraz Liv Ullmann. Do tego dochodzą jeszcze przepiękne zdjęcia Svena Nykvista. Obraz, który bez wahania możemy nazwać Dziełem Sztuki. Przez duże D i duże S.[Jakub Szczygieł]
19. Zabić drozda / To Kill A Mockingbird
(USA – Robert Mulligan) 1962
Czy inność jest winą? Czy sądzenie po pozorach może być przestępstwem? W jakim stopniu jesteśmy odpowiedzialni za ludzi wokół nas poza granicami wyznaczanymi przez prawo? Czym jest sprawiedliwość? Jak pozostać wiernym prawdzie? Atticus Finch w interpretacji Gregory’ego Pecka to ostatni sprawiedliwy, wierzący niezłomnie w uczciwość, prawo i integralność. Film niesie ze sobą ważne przesłanie, że sama niewinność nie uchroni dziecka przed złem i deprawacją, jeżeli nie otrzyma silnych fundamentów i przykładu z góry, za co odpowiadają rodzice – czyny zawsze będą znaczyć dużo, dużo więcej niż słowa. Dzieci Atticusa Fincha mogły być z niego dumne. [Karolina Chymkowska]
Kapitalne studium niewiedzy, rasizmu oraz osądzania drugiego człowieka. Czołówka kina sądowniczego. Klasyka z kapitalną rolą Pecka.[Szymon Pajdak]
Opowieść o tolerancji i przemianach w Ameryce widziana oczami dziecka. Niesamowicie oddana za pomocą drobnych szczegółów i kompozycji kadrów, dzięki którym widz myślami wraca do czasów dzieciństwa. Bardzo ładna literacka umowność metafor konfrontuje ze sobą czystą niewinność z czystym złem, próbując odnaleźć jego pochodzenie i źródło. Mimo ostatecznie ciepłego przesłania, wzmocnionego nieskazitelną postawą protagonisty w wybitnej kreacji Gregory’ego Pecka, widzowi nieraz szybciej zabije serce. Wisienką na torcie jest jedna z najbardziej niezwykłych ról, jakie było mi dane widzieć. Robert Duvall zapada mocno w pamięci będąc na ekranie… około pół minuty. Czapki z głów. [Kuba Kowalik]
Atticus Finch to najlepszy ojciec w historii kina. Gregory Peck połączył w swojej roli idealną proporcję ciepła i mądrości. Film robi to samo, bo z jednej strony mamy do czynienia z pozytywną opowieścią o rodzinie, a z drugiej to wartościowy moralitet rozgrywający się w sali sądowej. Piękne kino – mimo tego, że w czasie seansu aż chce się krzyczeć, że świat jest podły i niesprawiedliwy, a ludzie głupi. Albo właśnie dlatego. [Paweł Klimczak]
Historia na zwykły dramat sądowy z wątkiem rasowym, ale pokazana niejako oczami dziecka, zyskuje zupełnie inny wymiar i ciepło. [Łukasz Koperski]
18. Sami swoi
(POL – Sylwester Chęciński) 1967
Pierwsza część chyba już kultowej trylogii Chęcińskiego. Genialni Kowalski i Hańcza, powiedzonka, które na stałe przeniknęły do naszego języka i konflikt, który jednak jest podszyty sympatią. Ten film musiał się znaleźć na tej liście. [Szymon Pajdak]
Miejsce za całą trylogię. Takich filmów już się nie robi, wszystko już o nim napisano, dlatego warto tylko dodać, że jest bardzo autentyczny i każdy Polak może w nim znaleźć cząstkę siebie. [Piotr Plewa]
Prawdę mówiąc nie lubię tego filmu, bo mi się przejadł. W polskim kinie – moim zdaniem – jest tylko kilka filmów kultowych. „Sami swoi” to bez wątpienia jeden z nich. Jeden z najsłynniejszych duetów, mnóstwo „tekstów” i historia miłości jak z Szekspira. [Mateusz Wilk]
Ponadczasowy genialny film – 50 lat na karku, obejrzany ze 20 razy i wciąż bawi. [Monika Orłowska]
17. Ptaki / The Birds
(USA – Alfred Hitchcock) 1963
Chyba tylko Hitchcock potrafi zrobić z każdego tematu, każdej sytuacji i okoliczności kino, które w taki sposób trzyma w napięciu. Ciężko patrzeć w ten sam sposób na ptaki za oknem po seansie.[Jakub Jarosz]
Zachwycająca Tippi Hedren w historii o tym, że natura nie jest bezsilna w starciu z człowiekiem. Hitchcock tak naładował ten film symbolami, że spotkałam niezliczoną ilość interpretacji. Do dzisiaj duże skupiska kruków, które mijam w drodze do pracy, wywołują u mnie dreszcze. [Justyna Wilczek]
16. Nóż w wodzie
(POL – Roman Polański) 1961
Ten film to niespotykane połączenie ekstremalnie kameralnego dramatu psychologicznego z wielką przestrzenią jezior w tle. To chirurgiczna precyzja scenariusza i swobodny oddech głębokiego tła. To pojedynek dwóch porządków z dziką naturą po horyzont, która stymuluje dwóch mężczyzn w ich walce o mazurską Helenę. Wielkie. [Krzysztof Niedźwiedzki]
Jeśli wziąć pod uwagę ograniczone środki, którymi dysponowała ekipa filmowa, Nóż w wodzie jest filmem wybitnym. Świetnie skomponowaną, niejednoznaczną, pełną napięcia opowieścią o trójkącie miłosnym, wyrafinowanych gierkach i rywalizacji między młodością a dojrzałością, między kobietą a mężczyzną. To psychodrama, która rozgrywa się w ciągu jednej doby w odciętym od świata i innych ludzi miejscu między zaledwie trojgiem bohaterów. Opresyjny klimat czuć od pierwszej sceny, kiedy jadący eleganckim autem kłócący się małżonkowie omal nie potrącają autostopowicza… [Karolina Nos-Cybelius, recenzja]
15. Powiększenie / Blowup
(USA/UK – Michelangelo Antonioni) 1966
Najpopularniejsze upamiętnienie swingującego Londynu w kinie. Magiczna pocztówka będą jednocześnie historią kryminalną, opowieścią o roli artysty i znaczeniu prawdy. Ponadto podziwiać możemy tu wdzięki młodej Jane Birkin, co nie pozostaje bez wpływu na ocenę.[Marek Wróblewski]
Film, przy którym trzeba uważać. Nieszablonowy pomysł i pełno ukrytych znaczeń. Antonioni tym razem nie nudzi (a moim zdaniem zdarzało mu się) i tworzy kino dające dużą satysfakcję i frajdę. I młody Jimmy Page jako dodatkowa ciekawostka. [Mariusz Wilk]
Wspaniałe kino o poszukiwaniu prawdy, a właściwie jej pozorów.[Adam Marcisz]
Antonioni o zawodzie fotografa. O trudnym i żmudnym procesie uchwycenia tego co ulotne, o kolejnych sesjach i udawanych uśmiechach. Thomas jest pośrodku tego wszystkiego. Kiedy w trakcie wywoływania zdjęcia odkrywa na nim trupa, zaczyna się zastanawiać, śledzić. Tylko czy jego działania mają sens? Może nie było żadnego trupa? Może nie ma prawdy, są tylko półprawdy? Kiedy Thomas widzi mecze mimów, zbyt późno odkrywa istnienie niewidzialnej piłeczki.[Maks Pełczyński]
14. Dzika banda / The Wild Bunch
(USA – Sam Peckinpah) 1969
Mocny i pesymistyczny western wzbogacony o nihilizm i wyjątkową jak na tamte lata dawkę przemocy. Nie ma tu jednoznacznie pozytywnych bohaterów, wszyscy są zepsuci do szpiku kości. Najlepszy z obsady okazał się odtwórca postaci sadystycznego generała, Emilio Fernandez – to prawdziwy sukinsyn, z którym nikt nie chciałby mieć do czynienia. Co ciekawe, ten meksykański aktor i reżyser siedział w więzieniu za morderstwo.[Mariusz Czernic]
Mógłbym w tym miejscu wiele napisać o jednym z najmocniejszych i najbardziej poruszających westernów w dziejach kina, o gwałtownej sekwencji napadu na początku i epickiej rzezi na końcu filmu, o wybitnych kreacjach Holdena i Borgnine’a… Ale wystarczy przytoczyć najbardziej westernowy dialog wszech czasów. Oto bohaterowie podejmują decyzję, by w imię zasad pójść na niemal pewną śmierć:
„- Idziemy. – Czemu nie.” [Jacek Stopa]
Krwawy Sam na wyżynach. Towarzysząc bandzie Pike’a Bishopa, trudno ich nie lubić, choć przecież wiemy, czym się zajmują. Choć to ludzie z marginesu, to jednak posiadający własny kodeks czy wartości, a zajmują się tym, czym się zajmują, gdyż tylko do tego się nadają. Nawet kiedy ich zasady zostaną wystawione na próbę, nie odwrócą się od dawnego kompana, co skutkuje taką chryją, że klękajcie narody! [Maks Pełczyński]
Western w latach sześćdziesiątych miał się naprawdę dobrze, a Peckinpahowi udała się sztuka. Wszyscy kręcili strzelaniny, a on jako pierwszy nakręcił rozwałkę. I to dwa razy. Pyszne. [Mateusz Wilk]
O mój Boże. Co zrobić, żeby kręcili dzisiaj takie filmy? I co zrobić, żeby wskrzesić Sama Peckinpaha? Istna orgia przemocy, hektolitrów krwi i rozszarpywanych w zwolnionym tempie ciał. Poproszę raz jeszcze.[Dr Strangelove]
13. Za kilka dolarów więcej / Per qualche dollaro in più
(ITA – Sergio Leone) 1965
Najlepszy western w historii kina. Scena finałowego pojedynku to ideał pod względem realizacyjnym. Emocje wylewają się z ekranu, okraszone genialnym motywem muzycznym. Film do wielokrotnego użytku. [Dominik Banach]
Moja ulubiona część dolarowej trylogii zakończona najlepszym westernowym pojedynkiem jaki widziałem. Uwielbiam sposób, w jaki Sergio Leone wprowadza do tego filmu swoich bohaterów. Jak niewielu reżyserów umie w kilku krótkich, acz dosadnych scenach wprowadzić tak dobrze epickich bohaterów i wykreować konflikt pomiędzy nimi. To jeden z niewielu filmów, w którym uwielbiam oglądać każdą pojedynczą scenę, a i tak przez cały film podskórnie czekam na finałowy pojedynek. [Kamil Małek]
12. Hara-kiri
(JAP – Masaki Kobayashi) 1962
Samurajskie kino ostateczne – Kobayashi perfekcyjnie kształtuje atmosferę i gorzko rozprawia się z rycerskim mitem. [Marek Wróblewski]
Kurosawa może rozpowszechnił samurajów, ale to Kobayashi pokazał prawdę o nich.[Mikołaj Augustynowicz]
Arcydzieło Kobayashiego i najlepszy japoński film, jaki kiedykolwiek powstał. [Szymon Ryrych]
Demitologizacja środowiska samurajskiego. Czy honor to tylko nasz wymysł i przykrywka naszej prawdziwej natury? [Kamil Małek]
11. Planeta małp / Planet of the Apes
(USA – Franklin J. Schaffner) 1968
Jeden z niewielu starych filmów sci-fi, które oparły się próbie czasu. Świetna społeczno-polityczna alegoria, w której wszystko zagrało: od scenariusza, przez aktorów, po stronę realizacyjną.[Łukasz Koperski]
Niesamowite, że ten film powstał tak dawno temu. Świetna realizacja oraz niezwykle interesujący temat z końcowym cliffhangerem powodującym opad szczęki. Zazdroszczę wszystkim, którzy jeszcze nie mieli okazji tego oglądać. [Dominik Banach]