NAJGORSZE efekty specjalne w ekranizacjach komiksów MARVELA
Marvelowi również się zdarza, nawet w najlepszych produkcjach. Poza tym musiał zapracować sobie na jakość, więc im wcześniejsza twórczość, tym jest gorzej. To jednak nie oznacza, że należy punktować jakiś efekt specjalny tylko z tego powodu, że jest starszy. Nie tak to działa. On musi źle wyglądać w ramach dzieła, w którym występuje, a nie w linii czasowej rozwoju efektów specjalnych w ogóle. Tego założenia starałem się trzymać, chociaż w kilku przypadkach nie da się ukryć, że jak na współczesne ich tworzeniu czasy dane efekty wizualne przypominają raczej zamierzchłe dzieje rzemiosła filmowego.
Finalne starcie Czarnej Pantery z Erikiem Killmongerem
Podobne wpisy
Sam pomysł na tak rozbudowany transport vibranium przez autonomiczne pociągi jest znakomity. Gorzej z jego realizacją. Zagłębiając się w podziemny świat Wakandy, okazuje się, że nagle my, widzowie, stajemy się częścią wizualizacji, która przypomina grę komputerową, a nie film aktorski. Byłoby to jeszcze do zniesienia, gdyby nie stanowiło tła dla finałowego starcia Czarnej Pantery z Killmongerem. Kiedy tylko spadają oni w otchłań wakandyjskich podziemi, z ich postaciami dzieje się coś złego – tracą realność i stają się kreskówkowe. Potem na chwilę znów wracają z odmętów animacji, by przy szybko przebiegających starciach i skokach znów przemienić się w rozmyte plamy. Na tle szybko poruszających się pociągów Czarna Pantera i Killmonger wyglądają jak kręcone w studio obrazki. Spece od postprodukcji nie postarali się dodać nawet niewielkich cieni i rozbłysków świateł, a przecież ich obecność powinna być oczywista, kiedy kilkanaście centymetrów od twarzy Killmongera przejeżdża mieniący się barwami pociąg.
Plastikowe szpony Wolverine’a
Szkoda, że tak kluczowe dla postaci Logana atrybuty zostały w takim stopniu zepsute. Trudno nawet zaproponować jakieś konkretne ujęcie, gdzie ich jakość wydaje się najgorsza. No, może przeglądanie się Logana w lustrze w X-Men Genezie: Wolverine. Wystające spomiędzy kłykciów ostrza w niczym nie przypominają nawet stali. Nie błyszczą się. Mają teksturę podobną animacji, a nie czemuś, co istnieje realnie. Miejsce łączenia ze skórą wygląda płasko. Są także inne sceny, gdy można mieć zastrzeżenia co do sztywności ostrzy – zbyt drgają, aby mogły stanowić realną broń; wydają się giętkie.
Sztuczna głowa Bruce’a Bannera w Hulkbusterze
Hulkbuster jest najpotężniejszym pancerzem dostępnym w MCU – jeśli nie, to mnie poprawcie. Został skonstruowany przez Tony’ego Starka w celu opanowania czy też uspokojenia Hulka, a może chwilowego przeciwstawienia się jego potędze. Zwykły pancerz Iron Mana zapewne nie dałby rady, a cios z pięści Hulkbustera potrafi zamroczyć. Gdy Hulk jest w szale, chwilowe, acz regularne zamroczenia – mimo że nie robią mu zbytniej krzywdy – potrafią opanować furię Bruce’a Bannera. Przychodzi jednak czas, gdy Banner ma problem z transformacją w Hulka z powodu łupnia, jakiego dostał od Thanosa. Gdy w Wakandzie doszło do wielkiej bitwy z siłami szalonego Tytana, jedynym sposobem, żeby Banner jakoś zrekompensował brak Hulka, było użycie Hulkbustera. Walka robiła całkiem niezłe wrażenie, natomiast gdy Banner wystawił głowę z pancerza, wyglądało to, jakby ktoś ją tam na szybko dokleił w Photoshopie.
Upadek Bucky’ego
Wydarzył się gdzieś w Alpach w Kapitanie Ameryce: Pierwszym starciu. Bucky Barnes był wtedy zarówno przyjacielem Kapitana Ameryki, jak i jego bliskim asystentem na polu walki. Sprawa była dość prosta dla jednostki specjalnej. Mieli porwać z pociągu niejakiego Armina Zolę. Wywiązała się dramatyczna walka, w której wzięli udział Bucky i Ameryka. Ten drugi, czego szerzej nie będziemy tu rozważać, wykazał się zadziwiającą indolencją w porównaniu ze swoimi późniejszymi wyczynami, mimo że dysponował taką samą mocą. Porwanie Zoli się udało, lecz odrzucony falą uderzeniową Bucky spadł w gigantyczną przepaść. Ameryka nie mógł mu pomóc. Mógł tylko patrzeć, jak jego przyjaciel spada, machając rękami i nogami. O ten upadek chodzi. Bucky, wierzgając tak nogami, wygląda, jakby był doklejony do tła w postaci ośnieżonych skał. Generalnie upadki wciąż nie są mocną stroną kina. Jak na całość filmu Kapitan Ameryka: Pierwsze starcie ta scena jest jedną z najgorszych, nie licząc wcześniej pokazanego Kapitana odrzucanego przez falę wybuchu po wysadzeniu jednego z superczołgów Hydry.