Najciekawsze RASY w filmach SCIENCE FICTION
Na potrzeby zaspokojenia ludzkiej fantazji o obcych stworzono w kinie fantastycznym setki (jak nie więcej) ras kosmitów. Większość z nich służyła jedynie zbudowaniu tła dla gatunku dominującego we wszechświecie, którym w tych opowieściach zawsze okazywał się człowiek. Skoro naczelne założenie filmowców było i jest tak antropocentryczne, jedynie kilka gatunków obcych miało szansę rywalizować z ludźmi. Dzięki temu paradoksalnie zapamiętane zostały niekiedy jako bardziej podobne do nas niż do siebie, a przecież w założeniu miały mieć własną tożsamość – tyle że radykalnie odmienną genetycznie. Stało się tak, ponieważ zbyt często wzorujemy wyobrażenia kosmitów na nas samych. Nawet w poniższym zestawieniu najbardziej znaczących obcych większość ras jest humanoidalna. Okazuje się również, że te najbardziej odmienne, a zarazem w kinie sci-fi sławne, są człowiekowi wrogie. Czyżby przyjazne mogły być jedynie te z twarzą, dwoma rękami i nogami?
Nie byłoby tego zestawienia, gdybym nie chciał zaznaczyć pewnych związków lub koincydencji funkcjonujących w ramach ksenobiologii w fantastyce naukowej. Samo bowiem wymienianie większego sensu nie ma. Wypada zauważyć jakieś prawidłowości, a jest ich kilka. Po pierwsze więc obcy musi być humanoidem, żeby zbudował wokół siebie pozytywną historię. Jeśli został poddany antropomorfizacji, a jednocześnie zaczął być ważny jako partner w komunikacji z człowiekiem, ma największe szanse zapisania się w filmie jako bohater pozytywny lub ofiara potrzebująca ludzkiego ratunku. Takimi to jesteśmy galaktycznymi szowinistami.
Jeśli zaś dzieje się inaczej, a więc trafia się gatunek wysoce odmienny od ludzi i jakimś sposobem zaskarbia on sobie sławę w fantastyce (co wcale tak często się nie zdarza), to ma większe szanse stać się wrogiem homo sapiens niż przyjacielem. W najlepszym razie może służyć za coś w rodzaju ideologicznej weryfikacji, że jesteśmy coś warci, bo stawiliśmy mu heroiczny opór. Tak czy inaczej, człowiek panoszy się po wszechświecie niczym nieomylna, żarłoczna szarańcza. Zobaczmy, czy równie żarłoczne są poniższe rasy.
Ksenomorf Davida
Podobne wpisy
Najpierw udawał tajemniczą istotę, której celem jest wyłącznie zabijanie. Był więc bardziej narzędziem niż podmiotem, a od obcych ras – nawet tych najstraszliwszych i najmniej nam przyjaznych – wymagamy jednak chociaż zalążka osobowości. Dzisiaj już wiemy sporo o genezie Ksenomorfa. Najważniejsze dla niego jest to, że został stworzony nie na drodze spontanicznej ewolucji jak wszystkie gatunki we wszechświecie, a przez inny gatunek. Mało tego – syntetycznie wykreowany. David postarał się, żeby Ksenomorf reprezentował doskonałość, niemieszczącą się w kategoriach moralnych. Obcy jest organizmem idealnie zrównoważonym – cechy ofensywne (szybkość, odporność, umiejętność pływania, podwójna szczęka, ogon zakończony rogowym kolcem) są równoważone przez ochronę pasywną (kwas zamiast krwi, odporność na warunki środowiskowe). David zaprojektował go również tak, żeby sam proces rozmnażania wywoływał u potencjalnie zaatakowanej rasy ogromny lęk. U ludzi jest to skojarzenie z gwałtem oralnym. U innych ras, być może mających odmienne lęki erotyczne, może być to coś innego. Niemniej Ksenomorf został pierwotnie stworzony do unicestwiania humanoidów, a one najczęściej mają otwór gębowy. Gdy lepiej poznamy historię Obcego, nie jest on już dla nas nieweryfikowalną tajemnicą, a uzyskuje szansę na podmiotowość oraz kulturotwórczość. Każda istota zasługuje na własny etos. Otrzymując go, nie staje się mniej straszna. Pozyskuje jedynie racjonalne motywy dla swojego postępowania. Zatem dobrze się stało, że wiemy, kim jest Ksenomorf, a nie definiujemy go jedynie jako „mordercze, bezrozumne coś”.
Predatorzy
Zwykliśmy nazywać ich Predatorami, ale byliby bardziej zadowoleni, gdybyśmy określali ich naród jako Hish, względnie Yautja od planety, która jest ich domem. Poznaliśmy ich głównie jako myśliwych, gdyż kochają ten sport; bynajmniej jednak nie jest on ich narodowym zajęciem. Zajmują się nim jednostki nad wyraz agresywne, których nie ma tak dużo w społeczności Hish. Poza tym myśliwi to kastraci, ponieważ z klejnotami między nogami byliby zbyt niebezpieczni w relacjach z ichniejszymi samicami. Resztki swojej agresji poświęcają więc podróżowaniu po galaktyce i zbieraniu okazów z innych ras. Mało tego – większość z nich, jeśli została wykastrowana, to przez żeńską część społeczności. Tak, bo w rzeczy samej gatunkiem Predatorów rządzą kobiety. Są wyższe, silniejsze, lecz panują nad agresją dzięki zdolnościom racjonalnym. Dlatego też zajmują się rozwijaniem nauki oraz polityką. Predator to taka trochę rasa ludzka z dalekiej przyszłości. Rozmnaża się podobnie, pewna grupa czerpie przyjemność z zabijania i hołduje pierwotnym instynktom (zupełnie jak nasi myśliwi), społeczne przekształcenia doprowadziły do przejęcia władzy przez kobiety, modna jest poligamia, a wśród systemów religijnych dominuje politeizm. Może jeśli zaczekamy jeszcze z dwieście lat, dojdziemy do takiego poziomu rozwoju cywilizacji, że wyślemy myśliwych w kosmos? Niech sobie tam polują.
Organizm z filmu Coś
Nie wiadomo, skąd przybył. Pewne jest jedynie to, że było to jakieś 100 tysięcy lat temu. Uśpiony w wiecznej zmarzlinie, przetrwał, żeby atakować, a więc kopiować organiczną formę ofiary i przenosić się na jak najwięcej istot. Tak zachowują się agresywne wirusy. Za ich działaniem nie kryje się żaden głębszy sens – chodzi o masowe infekowanie populacji. Nie ma więc sensu dopatrywać się cienia kulturotwórczej logiki w postępowaniu organizmu z filmu Coś. Został zaprojektowany na kształt doskonałego zabójcy, replikującego komórki ofiary. Gdyby ten agresywny mimetyzm trafił na większe skupisko ludzi, nasz gatunek szybko by wymarł. Na całe szczęście obcego wydobyto na powierzchnię na obszarze wyjątkowo mało zaludnionym, tak więc wydostanie się z krainy wiecznych śniegów również dla przybysza okazało się trudne. Niewątpliwie pośród wszystkich wymienionych tu ras przoduje on w bezrozumnej krwiożerczości.