Najbardziej SATYSFAKCJONUJĄCE momenty w serialu GRA O TRON
Większość z tych „satysfakcjonujących” momentów jest związana ze śmiercią, jak to przystało na krwawy świat zaprezentowany w serialu Gra o Tron. Nie należy ich również mylić z najlepszymi scenami, bo w tym przypadku bardziej treść wraz z zadowoleniem widzów zdecydowała o wyborze, nie kwestie techniczno-formalne. Oczywiście tak się złożyło, że zebrane tutaj „momenty” są dobrymi scenami, ale w ośmiu sezonach tak znakomitego serialu, kto wie, czy nie jednego z lepszych w światowej kinematografii, znaleźć można o wiele lepsze, z tym że niekoniecznie ich odbiór przez widzów był pozytywny. Rozumiem to doskonale, bo sam wielokrotnie odczuwałem zawód, jako ktoś, kto związał się emocjonalnie zarówno z literackim pierwowzorem, jak i historią opowiedzianą na ekranie. Nie dałbym więc do tego zestawienia np. finałowej sceny z ósmego sezonu czy wstrząsającej rzezi w Bliźniakach – tzw. Krwawych Godów. Tak więc wracając do śmierci, „satysfakcjonujące” momenty łączą się z nią, bo opowieść George’a R.R. Martina skonstruowana została tak, że niechęć do niektórych złych postaci tak bardzo z czasem narasta, że odczuwamy niemałą ulgę i radość, kiedy ci antagoniści wreszcie efektownie giną.
Narodziny smoków (sezon 1, odcinek 10)
Wszystko zaczęło się od niefortunnego pojedynku Khala Drogo z jednym ze swoich przybocznych, któremu nie spodobało się, że Daenerys potrafiła wpłynąć na męża w taki sposób, że ten pozwolił na lepsze traktowanie niewolników. Drogo pokonał Mogo, ale został zraniony. Na prośbę Dany jedna z niewolnic porwana z Lhazaru, Mirri Maz Duur, zaopiekowała się Khalem, chociaż nie ukrywała, że jego rana była poważniejsza, niż ktokolwiek mógł sądzić. Kiedy Drogo coraz bardziej słabł, osłabieniu ulegała również pozycja Daenerys. W końcu doszło do tego, że w jej obronie musiał stanąć ser Jorah. Zabił on jednego z jeźdźców Khala, ale Dany uległa wypadkowi, co z kolei spowodowało przedwczesny poród. Dziecko podobno urodziło się zdeformowane, ale Dany jeszcze wtedy nie wiedziała, że była to cena za ocalenie życia Drogo, chociaż i tak pozostał on w stanie wegetatywnym. Mirri Maz Duur zemściła się na Dothrakach za cierpienia własnego plemienia. Uratowała Khala, ale energię do ocalenia jego wegetatywnego życia wzięła z dziecka Dany. Nie widząc innego wyjścia, Daenerys udusiła Khala. Następnie rozkazała zrobić stos pogrzebowy, umieściła w nim smocze jaja, a za karę przywiązała do niego Mirri. Musiała wtedy zaryzykować wszystko. Wierzyła w swoje przeznaczenie, a utrata dziecka jeszcze bardziej skierowała jej świadomość w stronę marzenia, że zostanie matką smoków. Kiedy stos wraz z Khalem płonął, weszła w płomienie. Była noc. Rankiem ser Jorah znalazł ją wśród zgliszczy, nagą, przelęknioną, jakże niewinną, ale z trzema smokami. Wykluły się w ogniu. Dothrakowie, widząc to, uwierzyli, że mają przed sobą nieulękłą władczynię, i uklęknęli. Dany została ich królową. Tak skończył się pierwszy sezon, co zapewne dało fanom Daenerys przeogromny impuls do niecierpliwego czekania na kolejne odcinki. Sama zaś scena zapada w pamięć nie tylko ze względu na nagość Emilii Clarke, ale i potęgującego napięcie montażu. Widz do końca nie wie, co się stanie.
Hold the door (sezon 6, odcinek 5)
Jeden z najbardziej poruszających momentów w serialu. Zaczyna się, kiedy Nocny Król w jednej z wizji Brana dotyka go, a tym samym oznacza, niemal jak drogowskaz do kryjówki Trójokiej Wrony (Brynden Rivers). Mentor Brana doskonale wie, że muszą uciekać. Sam nie może tego zrobić, a Bran nie jest jeszcze gotowy do zastąpienia go w roli medium. Niestety, nie ma innego wyjścia. Kiedy Inni zaczynają atakować kryjówkę, Dzieci Lasu bezskutecznie próbują ich zatrzymać. Bran znów zagłębia się w wizji z przeszłości, a Meera nie jest w stanie wybudzić go z letargu. Tam jednak, gdzie Bran się udał, istnieje ratunek. Bran i Trójoka Wrona wyruszyli do Winterfell sprzed kilkudziesięciu lat. Patrzą na młodego Eddarda Starka, gdy żegna się z rodziną, bo zostaje wysłany na wychowanie Jonowi Arrynowi do Doliny. Tam pozna innego wychowanka lorda Arryna – Roberta Baratheona. W wizji Brana spotykamy także młodego Hodora, który jeszcze nie nosi tego imienia. Zwą go Wylis. Pracuje jako stajenny w zamku. Jest wielkim chłopcem, w książce opisywanym jako ponad dwumetrowy, owłosiony jak zwierzę olbrzym. Wylis jednak normalnie mówi i myśli.
Tymczasem Inni coraz głębiej wdzierają się do kryjówki Dzieci Lasu. Nikt nie jest ich w stanie zatrzymać. Meera desperacko próbuje obudzić Brana. Podpowiada mu wręcz, że powinien wejść w umysł Hodora i im pomóc. Hodor sam z siebie przecież nie zareaguje. Jest jak bezbronne dziecko. W końcu krzyki Meery dochodzą do Brana, który z przeszłości wchodzi w umysł Hodora, patrząc na młodego stajennego, który nie zdaje sobie sprawy, jaką przyszłość Bran mu zaprojektuje. W teraźniejszości zaczyna się desperacja ucieczka. Trójoka Wrona ginie z ręki Nocnego Króla, a Hodor wynosi Brana w kierunku wyjścia. Przeciwników jest jednak zbyt wielu. Hodor w ostatnim momencie wyłamuje drzwi jednego z wyjść. Dosłownie kilka sekund przed ostatecznym natarciem na wrota, zamyka je i dzięki swojej sile skutecznie przytrzymuje, tak żeby Meera i Bran mogli uciec. Dziewczyna odwraca się jeszcze do niego i krzyczy – Trzymaj drzwi! Echo tych słów dociera do przeszłości. Powtarza się w umyśle młodego Wylisa, który upada na ziemię w transie. Bran połączył trzymającego drzwi kryjówki Hodora z młodym stajennym ponadczasowym mostem świadomościowym. Hold the door! Hold the door! – powtarza Wylis. Powtarza je również Hodor, coraz bardziej zmęczony i poraniony przez Innych. W końcu zlewają się one w bełkotliwe „Hodor”. Stajenny z przeszłości staje się Hodorem, właściwie tylko po to, żeby kiedyś mógł ocalić Brana. Zjawisko to nazywa się pętlą czasową. Bran zaprojektował przeszłość, jednak w swojej przyszłości musiał z kolei cofnąć się do przeszłości, żeby Wylis stał się Hodorem. Niezwykle sugestywnie i emocjonalnie nakręcona scena – słowo „Hodor” pojawia się w ustach Wylisa mniej więcej w tym monecie, gdy pazury Innych kaleczą twarz Hodora z przyszłości.
Śmierć Ramsaya Boltona (sezon 6, odcinek 9)
Czekałem na to z niecierpliwością wygłodzonego, bezdomnego psa, który nie jadł normalnego posiłku od wielu miesięcy. Denerwowałem się na twórców serialu, że tak przeciągają moment śmierci Ramsaya (Iwan Rheon). Najlepsze jest to, że Bolton ginie od własnej broni – życia ludzkiego nigdy nie cenił, a kochał swoje psy, i to one dokonały egzekucji. A właściwie Sansa Stark. Ramsay nie karmił swoich ogarów przez 7 dni. Jon Snow mocno uszkodził mu twarz po udanym szturmie na Winterfell. Jak celnie stwierdziła Sansa, ogary było wierne, ale bardzo głodne. Gdy tylko poczuły krew i strach, nic ich nie mogło powstrzymać. Zjadały Boltona po kawałku, a śmierć tak szybko nie nadeszła. Musiał cierpieć za wszystkich, których zabił, a w przypadku dokładnie tej sceny, za cierpienie Sansy. Ta jej osobista vendetta przeciw Ramseyowi odcisnęła na niej piętno. Z lochów wyszła już inna Sansa – gotowa unieść całe to cierpienie wojny w Westeros.
Złota korona dla Viserysa (sezon 1, odcinek 6)
Przypomnijmy tylko, z czego wynikały pretensje do tronu Andalów zadufanego w sobie Viserysa Targaryena. Jego brat, Rhaegar, został zabity przez Roberta Baratheona podczas rebelii. Automatycznie więc Viserys stał się dziedzicem Żelaznego Tronu. Nie mógł go jednak objąć, bo na króla koronował się uzurpator Robert. Pozostawał więc na Smoczej Skale jak w więzieniu. W końcu na władcę koronowała go matka, chociaż nic to nie znaczyło. Niedługo potem zmarła podczas wielkiej burzy, rodząc Daenerys. Rodzeństwo nie mogło zostać w Westeros, bo Robert Baratheon chciał zgładzić wszystkich Targayenów. Nawet jeśli na chwilę odłożył te plany, w końcu by to zrobił albo został do tego zmuszony przez sytuację polityczną. Daenerys i Viserys zostali więc sekretnie wywiezieni do Braavos, gdzie mogli wieść całkiem bezpieczne życie – do czasu.
Tak więc marzenia Viserysa pozostały niespełnione. Narastały w nim jak pełen żółci wrzód. Dlatego nigdy nie przestał planować, jak podbić Westeros, a przy tym był z natury egocentrycznym mitomanem. Wpadł więc na pomysł, że pomoże mu jego siostra. W tym celu zaaranżował małżeństwo z Khalem Drogo. W zamian za nie miał dostać wielką armię i odbić Żelazny Tron. Był jednak zbyt żądny władzy, żeby Drogo uznał jego roszczenia, a co najważniejsze – potraktował władcę Dothraków jak swojego podwładnego, który ma mu jedynie zapłacić za Daenerys. Żądał wręcz od korony ze złota. Uważał się za smoka, którego nikt nie ma prawa dotykać, a swoją siostrę publicznie wyzywał od kurew. Groził jej również przy Khalu, że „wytnie jej z brzucha bachora”. Khal Drogo postanowił więc spełnić jego marzenie. Dał mu złotą koronę w najbardziej dosłowny sposób, w jaki można sobie to wyobrazić.
Co pomyślała Daenerys, kiedy zobaczyła, jak roztopione złoto zabija Viserysa? On nie był smokiem. Ogień nie zabiłby smoka. Tak w jej głowie odblokowała się myśl, że smokiem może być właśnie ona, a paradoksalnie jej zmarły brat poprzez układ z Drogo utorował jej drogę do Żelaznego Tronu. Pozostawało tylko udowodnić, że jest odporna na ogień, i znaleźć gdzieś żywe smoki.
Daenerys tworzy armię Nieskalanych (sezon 3, odcinek 4)
Śmierć nieodłącznie kroczy za satysfakcją. W tej scenie również ktoś umiera. Jest to bardzo przebrzydła postać – Kranzys mo Nakloz, jeden z głównych handlarzy niewolników w Astaporze, jak również przedstawiciel Dobrych Panów rządzących miastem. Widzów z pewnością denerwowała jego postawa wobec Dany. Zadufany w sobie głupek i mizogin sądził, że Daenerys nie zna języka valyriańskiego, więc mógł ją obrażać w najgorszy sposób – głupia dziwka, kurwa z ładną dupą i niczym więcej. Jego kwestie zmuszona była tłumaczyć niewolnica Missandei, zręcznie potrafiąca wybrnąć z nawet najbardziej obraźliwych słów i przełożyć je na ugrzecznioną wypowiedz w języku Westeros. Dany jednak wszystko rozumiała i zaplanowała zdobycie armii Nieskalanych w zupełnie nieprzewidziany dla Dobrych Panów sposób.
Wynegocjowała z Kranzysem, że kupi wszystkich, a nie jak zakładała początkowa umowa, jedynie 100. Missandei również zostanie z nią. W zamian za to Kranzys dostanie smoka Drogona. Kiedy przyszedł dzień przekazania złotego bicza, będącego znakiem władzy nad Nieskalanymi, Dany ku przerażeniu Joraha i Barristana posłusznie oddała Kranzysowi Drogona na grubym łańcuchu. W zamian dostała bicz. Przez cały czas wydawała się pewna swojej decyzji, a wszyscy wokół odczuwali dziwny niepokój. Zaplanowała to po mistrzowsku. Dzierżąc w ręce atrybut władzy, wydała Nieskalanym rozkaz po valyriańsku. Równocześnie Drogon przestał być posłuszny. Kranzys z trudem mógł go utrzymać na łańcuchu. Dany rzeczowo po valyriańsku wyjaśniła mu, że smoki nie są niewolnikami, a potem wydała ostateczny rozkaz Nieskalanym – Zabijcie panów, zabijcie ich straż, zabijcie każdego, kto trzyma bat… Chwilę później widzowie mogli z satysfakcją oglądać, jak Drogon spala gorącym tchnieniem Kranzysa. Astapor został złupiony, a kolejne miasta Zatoki Niewolniczej stały przed Daenerys otworem. Yunkai czekało najbliżej w kolejce.