Najbardziej ROZCZAROWUJĄCE BLOCKBUSTERY XXI wieku
5) Spider-Man 3
Co za dużo, to niezdrowo. Czasem te słowa idealnie opisują daną sytuację i to właśnie jest taki przypadek. Nadmiar wątków, trzech (!!!) antagonistów, przesadne poleganie na CGI (które wyglądało przeciętnie już w momencie premiery) i niezamierzona (?) śmieszność wielu scen – finalna część trylogii Sama Raimiego to jeden wielki bałagan. Stanowczo za dużo czasu zostaje poświęcone umiarkowanie interesującym perypetiom Petera i Mary Jane, a cierpią na tym zaniedbani antagoniści. Szczególnie zmarnowaną (a nawet zbezczeszczoną) postacią jest tu Eddie Brock i jego alter ego w postaci Venoma; tu nawet nie chodzi o mało czasu ekranowego, Venom w tym filmie jest parodią tego powszechnie lubianego antybohatera/złoczyńcy. Z filmu nie był zadowolony sam reżyser, a artystyczna porażka produkcji przekreśliła szansę na planowany sequel i spin-offy (co ciekawe, historia ta powtórzyła się przy okazji Niesamowitego Spider-Mana 2).
6) Terminator: Genisys
Można mówić różne rzeczy o poprzedniej części serii, ale Ocalenie przynajmniej spróbowało czegoś nowego, umieszczając całość akcji w postapokaliptycznej przyszłości. Genisys w leniwy sposób próbuje skopiować wszystko, co dobre z pierwowzoru i jego sequela, a wychodzi mu to nieudolnie. Decyzje obsadowe podjęte przy produkcji tego potworka to nieporozumienie, jedyny interesujący twist fabularny zdradzono w zwiastunach (i na samym plakacie), a sceny akcji nie mają nawet małej iskry z płomienia, który rozgrzewał filmy Jamesa Camerona. Wreszcie: ktokolwiek uznał, że sprowadzenie Skynetu do roli wszechmocnej apki na smartfona jest dobrym pomysłem, zasługuje na wizytę T-1000. Nikogo zapewne nie zaskoczy także fakt, że Genisys miało być początkiem nowej trylogii – na szczęście nie będzie nam dane obejrzeć kolejnych części (w zamian otrzymamy Terminatora: Mroczne przeznaczenie, którego zwiastun nie napawa przesadnym optymizmem).
7) Mumia
Podobne wpisy
Kiedy kręcono Iron Mana dopuszczana była możliwość wyprodukowania kolejnych powiązanych z nim filmów. Warunkiem był jednak sukces opowieści o Tonym Starku, a wszyscy ciężko pracowali na to, by stworzyć dobry film, który broni się jako samodzielne dzieło. Mumia już na starcie została zaplanowana jako początek (po falstarcie, jakim był Dracula: Historia nieznana) hucznie zapowiadanego Dark Universe. W rezultacie otrzymaliśmy przydługą zapowiedź filmowego uniwersum, którą ogląda się jak odcinek serialu. Tom Cruise, w dużej części odpowiedzialny za sukcesy serii Mission: Impossible, tutaj wydaje się kompletnie nie na miejscu, a do tego najzwyczajniej w świecie znudzony. Film został zjechany przez krytyków i zwyczajnych widzów i z trudem zwrócił swój koszt, skutecznie wstrzymując planowany rozwój Dark Universe.
8) Lara Croft: Tomb Raider (a zwłaszcza sequel)
Przełom XX i XXI wieku był okresem ogromnej popularności atrakcyjnej pani archeolog; film żerujący na tym zjawisku był oczywistym następstwem tego fenomenu. Wydawałoby się, że obsadzenie w tytułowej roli laureatki Oscara będzie gwarantem przyzwoitego poziomu produkcji, ale nawet najlepszego aktora można zmarnować kiepskim scenariuszem i pozbawioną wyobraźni reżyserią. Film okazał się artystyczną porażką i zapewne wpłynęło to na wyniki finansowe dzieła, które można określić jako rozczarowujące. Nie powstrzymało to jednak powstania sequela, który okazał się jeszcze gorszym filmem i prawdziwą porażką finansową. Tandetna wariacja na temat Indiany Jonesa to nie materiał na kasowy blockbuster, nawet z utalentowaną aktorką w obsadzie i kultową postacią w tytule.
9) X-Men: Ostatni bastion i X-Men: Mroczna Phoenix
Ta sama historia, 13 lat różnicy i podobny (katastrofalny) rezultat. Oba filmy porzucają interesujące koncepty fabularne swoich poprzedników (zapomnijmy na chwilę o Apokalipsie) na rzecz bezmyślnego i wybuchowego widowiska z pretekstową i niezwykle chaotyczną historią. Ostatni bastion w momencie swojej premiery był jednym z najdroższych filmów wszech czasów, ale służyło to wyłącznie niepotrzebnie efekciarskiej formie. Przeładowanie wątkami i postaciami, nadmiar śmierci bohaterów (po pewnym czasie traciły one jakąkolwiek moc) i zbyt krótki czas filmu poskutkowały prawdziwie bezładnym dziełem. Mroczna Phoenix uznawana jest za jeszcze większą porażkę i film, który jest najzwyczajniej w świecie nudny. Ewidentnie chaotyczna produkcja w połączeniu z brakiem doświadczenia reżysera (to był jego debiut na tym stołku) skutecznie pogrążyły zwieńczenie sagi o mutantach, zostawiając niesmak, który trudno będzie zatrzeć przez lata.