Najbardziej PRZERAŻAJĄCE dokumenty. Mordercy, kulty i socjopaci
Mea maxima culpa: Milczenie Kościoła (2012)
Podobne wpisy
Po raz kolejny na tej liście znalazł się zdobywca Oscara, dokumentalista Alex Gibney. Jego nazwisko wielokrotnie pojawia się kontekście instytucji rządzących współczesnym życiem oraz światem. Jego najważniejszym filmem był Kurs do Krainy Cienia, gdzie reżyser przyjrzał się morderstwu taksówkarza, dokonanego przez amerykańskich żołnierzy.
Mea Maxima Culpa: Milczenie Kościoła ma podobną strukturę jak Kurs…, patrząc na szczególny przypadek niesprawiedliwości i przekształcając ją w krytykę większej władzy instytucjonalnej – w tym przypadku Kościoła Katolickiego. Film koncentruje się na kwestii molestowania seksualnego, którego dopuścił się jeden z amerykańskich duchownych.
Gibney współpracuje przede wszystkim z czterema mężczyznami, którzy uczęszczali do szkoły dla osób niesłyszących w Milwaukee w latach 60. XX wieku, gdzie oni i wielu innych chłopców było wielokrotnie wykorzystywanych przez ojca Lawrence’a Murphy’ego. Poprzez wywiady, zdjęcia i filmy domowe z Murphym opowiada ich historie. Ale Gibney z każdą minutą poszerza zakres filmu. Bada różne warstwy władzy w hierarchii kościelnej – lokalne, narodowe i międzynarodowe – które systematycznie ignorują i odrzucają dowody nadużycia. Historia o zatuszowaniu całej sprawy sięga daleko poza nieszczęsną szkołę w Milwaukee, prowadząc nieuchronnie i najbardziej niepokojąco do najwyższego poziomu, do Watykanu.
W cudzej skórze (2012)
Dokument na pierwszy rzut oka wydaje się hipnotyzująca opowieścią o oszustach i mrożącym krew w żyłach thrillerem kryminalnym. Jest rok 1994. Zaginiony blond chłopiec z klasy robotniczej o imieniu Nicholas Barklay zniknął w Teksasie. Trzy lata później jego rodzina otrzymuje telefon z Hiszpanii. Ich syn znalazł się. Uciekł handlarzom żywym towarem. Jednak na miejscu okazuje się, że to ktoś zupełnie inny. Ciemnowłosy młody mężczyzna z francuskim akcentem twierdzi, że jest „tym” zaginionym chłopcem, choć nic na to nie wskazuje. Rodzina jednak przyjmuje go jako swojego syna.
Francuski „Nick” opowiada przed kamerą swoją historię, mówi o swoich obawach, sposobie, w jaki zidentyfikowano go jako zaginionego chłopca z Teksasu. Śmieje się ze szczęśliwych przypadków, jakie się mu przytrafiły. Opowiada o swojej przebiegłości, nieudolności policji i wątpliwościach, które umiejętnie „podkręcał” na każdym kroku. I za każdym razem podkreśla, że wszelkie wątpliwości może przekuć na swoją korzyść.
W filmie słyszymy niesamowitą historię o handlarzach dziećmi, seksualnym niewolnictwie, urzędnikach wojskowych USA porywających dzieci w Teksasie. W tej opowieści jest chyba wszystko. Jest to albo najbardziej sensacyjna zbrodnia, jaką ujawniono w najnowszej historii, albo fantazja oparta na niewymownie okrutnym kłamstwie.
Sama postawa mężczyzny budzi niesamowitą grozę. Jest bezwzględny, arogancki, egocentryczny, amoralny, a jednocześnie czarujący. I jak nikt potrafi opowiadać historie.
Obóz Jezusa (2006)
Dokument opowiada o działalności pastor Becky Fisher organizującej chrześcijańskie obozy dla dzieci. Za pomocą niekonwencjonalnych i kontrowersyjnych metod wpaja najmłodszym przekonanie, że Bóg powierzył im szczególną misję do spełnienia. Najbardziej podatne na indoktrynację dzieci mają zostać w przyszłości religijnymi liderami Ameryki. W obozie dzieci uczą się mówienia językami, słuchania chrześcijańskiego rapu i w niepokojąco manipulacyjnym momencie poproszą o błogosławieństwo naturalnej wielkości kartonowego George’a W. Busha. W rękach znanego kanadyjskiego dokumentalisty Louisa Therouxa produkcja mogłaby być czarną jak smoła satyrą. Jednak filmowcy Ewing i Grady się nie śmieją. W rzeczywistości ledwo potrafią ukryć swoje przerażenie, dotyczące sposobu, w jaki te dzieci są przygotowywane do prorepublikańskiej „armii Jezusa”. Mając ponad 30 milionów wiernych, ewangeliczna chrześcijańska prawica już ustanawia konserwatywny narodowy program dla Stanów Zjednoczonych dotyczący homoseksualizmu, aborcji i Bliskiego Wschodu. Ten bezwstydnie liberalny dokument próbuje przywrócić równowagę, dając reszcie Ameryki wezwanie do przebudzenia. Przypomina on nam wyraźnie, że nie wszyscy przerażający fundamentaliści są wyposażeni w materiały wybuchowe.
Cicha furia: Stanfordzki eksperyment więzienny (1992)
Studenci psychologii prawdopodobnie dobrze znają eksperyment z więzieniem Stanford z 1971 roku. Przeprowadzony na żądanie marynarki wojennej USA, miał na celu zbadanie przyczyny konfliktu między strażnikami a więźniami w wojskowych zakładach poprawczych. Dr Philip Zimbardo i jego zespół wybrali 24 studentów ze Stanford i podzielili ich na strażników i więźniów. Zamieniając piwnicę jednej z sal studenckich w prowizoryczne więzienie, Zimbardo obserwował, jak „więźniowie” stają się bierni, a „strażnicy” okazują swoją władzę poprzez sadystyczne tortury psychologiczne. Zimbardo zakończył eksperyment po sześciu dnach, mimo iż miał on trwać dwa tygodnie. Głównym powodem był sprzeciw jego narzeczonej. Czuła, że Zimbardo stał się niezdrową częścią własnego eksperymentu.
Całość dokumentu opiera się na tych tragicznych wydarzeniach, odtwarzając je w całości na nowo. Film jest fascynujący, jednak to dopiero fragmenty prawdziwego eksperymentu, pojawiające się w jego trakcie, sprawiają, że widz może poczuć się bardziej niż nieswojo.
Twórcy dokumentu nie starają się przypisać eksperymentu do jakichkolwiek teorii czy szczegółów psychologicznych. Zamiast tego widz uwikłany jest w niekończące się, powtarzające się cały czas sceny wykorzystywania i znęcania się nad więźniami. Najpierw przyjmują oni przemoc obojętnie, potem buntują się raz lub dwa, zanim stają się całkowicie bierni. Zimbardo wpatruje się w telewizor, nic nie robiąc, a jego strażnicy łamią zasady kontraktu, które wszyscy podpisywali na początku. I tak samo widz ogląda okropieństwo, jakiego jeden człowiek dopuszcza się na drugim.
A jakie są wasze ulubione przerażające dokumenty?