Najbardziej OCZEKIWANE filmy 2025 roku

Zanim poznamy wyniki naszych redakcyjnych Złotych Krabów, zapraszamy do zapoznania się z tytułami, na które najbardziej czekamy w 2025 roku. Bierzemy pod uwagę polskie daty premiery.
Filip Pęziński
1. Superman – wielki powrót na wielki ekran największego superbohatera w historii. Wszystko w sprawnych rękach Jamesa Gunna i po doskonałym zwiastunie obiecującym emocjonujące widowisko z sercem do oryginału.
2. The Fantastic Four: First Steps – na drugą nóżkę pierwsza rodzina Marvela. W przyszłym roku Fantastyczna Czwórka w końcu zadebiutuje w MCU i to w ramach ekscytująco zapowiadającego się projektu o retrofuturystycznej Ziemi zaatakowanej przez kosmicznego olbrzyma Galactusa. Nie mogę się doczekać!
3. Wicked: For Good – po wspaniałym rozdziale pierwszym z nadzieją i ekscytacją czekam na zamknięcie historii Elphaby i Glindy. Oby dotrzymało tempa zeszłorocznego hitu.
4. Queer – jeden z najlepszych współczesnych reżyserów w końcu w duecie z jednym z najbardziej charyzmatycznych aktorów naszych czasów? Poproszę już bilet.
5. Nosferatu – każdy film Roberta Eggersa to wydarzenie, a spotkanie tego wyjątkowego twórcy z klasyką grozy wydaje się szczególnie ekscytujące.
Tomasz Raczkowski
1. Nosferatu – w przypadku premiery nowego filmu Roberta Eggersa można powiedzieć „tak blisko, tak daleko”. Właśnie spływają do nas pierwsze recenzje zza granicy, gdzie film miał swoją premierę w końcówce grudnia/początku stycznia, nam między Bałtykiem a Tatrami przyjdzie poczekać jeszcze do lutego. Dotychczasowa filmografia Eggersa, wciąż diabelsko atrakcyjna kanwa opowieści o Drakuli/Orloku i rewelacyjne zwiastuny podkręcają moje wypieki oczekiwania do czerwoności. Poprzeczkę oczekiwań zawieszam wysoko, ale jestem dziwnie spokojny o ich spełnienie.
2. Flow – dużo słyszałem i czytałem o tym filmie, do tego jako miłośnik kotów ochoczo wyczekuję premiery łotewskiej animacji, która już za rogiem. Wygląda jak kolejna rzecz, która wcześnie zarezerwuje sobie miejsce w moich topkach roku 2025.
3. F1 – gdy byłem mały, z zapałem oglądałem wyścig z Sylvestrem Stallone’em. Już wtedy wiedziałem, że z punktu widzenia realizmu przedstawiania sportów motorowych to bzdura, ale mi to nie przeszkadzało. F1 Josepha Kosinskiego zapowiada się praktycznie jako remake tamtego filmu, tyle że w lepszej oprawie i z realistycznymi elementami prawdziwej Formuły 1. Ma to potencjał, choćby ma realizacyjny odjazd na wzór Mavericka. Nie powiem, że nie czekam.
4. Father, Mother, Sister, Brother – Jim Jarmusch to jeden z moich ulubionych reżyserów wszech czasów i choćby dlatego wyglądam premiery jego nowego filmu. Tym bardziej że obsada (m.in. Cate Blanchett, Charlotte Rampling i Tom Waits) już robi wrażenie. Czekam na kolejny (który to już?) powrót mistrza.
5. 28 Years Later – 28 dni później cenię za kameralny klimat postapokalipsy i zadziorną fabułę, która nawet po latach oglądania podobnych scenariuszy jest w stanie zrobić wrażenie. Teraz duet Boyle i Garland wraca do tematu (choć nie wytrzymali, by poczekać faktycznie 28 lat i wracają po 23) – a ponieważ zarówno jednego, jak i drugiego bardzo cenię, nie mogę się doczekać ich pierwszego od lat wspólnego projektu.
Tymoteusz Osoba
1. Queer – mimo że światowa premiera filmu odbyła się już we wrześniu i nowy obraz Luki Guadagnino podróżował już po świecie, nadal nie udało mi się go zobaczyć, przez co niemalże choruję z tęsknoty. Jestem piekielnie zainteresowany tym, co tym razem przygotował dla nas włoski reżyser, bo jego filmy częściej niż rzadziej wywołują we mnie żywe, niemalże dzikie reakcje. Jestem aż głodny tego filmu, co biorąc pod uwagę jego tematykę, wydaje się stanem idealnym. Także byle do marca!
2. Wake Up Dead Man: A Knives Out Mystery – Daniel Craig Supremacy, skoro w 2025 czekam aż na dwie produkcje z tym dobrym brytyjskim aktorem. O trzeciej, a zarazem najdroższej części trylogii* Riana Johnsona wiem niewiele, ale biorąc pod uwagę, że dwie poprzednie wylądowały w moich Topkach Roku, powiedzieć (napisać), że wiążę z tym tytułem ogromne nadzieje, to jak nic nie powiedzieć.
3. Nosferatu – Robert Eggers i mit drugiego najsłynniejszego wampira w historii? Na dodatek opowieść mieszająca mrok i seks, strach i pożądanie, czerń i biel, aby pokazać nam wszystkie odcienie szarości słynnego bohatera?! Count me in i dawajcie mi ten film natychmiast! Szkoda, że u nas dystrybutor nie zdecydował się na świąteczną premierę, bo już byśmy mogli delektować się tym mrokiem!
4. Tron: Ares – jako nadworny fan Tron: Evolution, a przede wszystkim wybitnej ścieżki dźwiękowej tego filmu, z wielkim ożywieniem oczekuję premiery najnowszej części cyklu. Poza muzyką (tym razem od Trenta Reznora, Atticusa Rossa i ich Nine Inch Nails), czekam przede wszystkim na nowe spojrzenie na technologię, którą zaserwują nam twórcy.
5. Avatar: Fire and Ash – no czekam, co będę ukrywać! Obie części sagi Camerona bardzo mi się podobały, zapewniając mi rozrywkę, jak dziecku w parku rozrywki, więc czekam, jakie kolejne zakamarki swojego magicznego świata pokaże nam tym razem. Nawet jeśli fabuła znów będzie łudząco podobna, coś czuję, że reżyser i spece od efektów specjalnych sprawią, że znów łyknę to jak młody pelikan.
+ Projekty Marvela: Captain America: Brave New World,Thunderbolts*,Fantastic Four: First Steps – niby Marvel już nie pierwszej świeżości i niektóre z ostatnich filmów pozostawiły po sobie bardzo wiele do życzenia (looking at you, Antman), to jednak premiera każdej odsłony cyklu to popkulturalne wydarzenie, więc już w sumie przyzwyczaiłem się do oczekiwania kolejnych odcinków.
+ Animowany Dogman, bo jeszcze nic o nim nie wiem, ale już kocham za tagline: „Pół pies, pół człowiek. Bohater po całości”.
Mary Kosiarz
1. Queer – reżyser wizjoner, twórca opowieści studiujących zróżnicowane wymiary miłości i pożądania Luca Guadagnino w odstępie zaledwie kilku miesięcy od znakomitych Challengersów wypuszcza kolejny pełen pasji i namiętności tytuł, który po długim oczekiwaniu nareszcie trafia do Polski. Queer, zapowiadany jako jeden z najbardziej osobistych filmów Guadagnino, mam nadzieję, zachwyci mnie porównywalnie z dotychczasowym dorobkiem włoskiego mistrza.
2. Bugonia – o efekty współpracy Emmy Stone i Yórgosa Lánthimosa zawsze można być spokojnym. Grecki filmowiec i jego muza powracają z kolejnym, na razie okrytym tajemnicą, dziełem – gatunkowo łączącym komedię z science fiction. Nie zapominajmy tu oczywiście o Jessem Plemonsie, który w Rodzajach życzliwości był absolutnie fenomenalny i również stanowi trzon obsady nadchodzącej Bugonii. Ja jestem kupiona i z niecierpliwością czekam na kolejne doniesienia o czwartym filmie duetu Stone–Lánthimos.
3. Wake Up Dead Man: A Knives Out Mystery – Josh O’Connor, Andrew Scott i Cailee Spaeny w jednej z najbardziej wystrzałowych serii filmowych ostatnich lat? Zdecydowanie jestem na tak. Na Rianie Johnsonie nie zawiodłam się jeszcze ani razu, dlatego tym bardziej ekscytuje mnie przedłużenie Na noże na kolejne części.
4. The Fantastic Four: First Steps – Marvel nareszcie ma szansę na pełnoprawne odrodzenie? Na Fantastyczną Czwórkę czekam od pierwszych wieści o znakomitej obsadzie i wprost nie wyobrażam sobie, by ten genialny team miał rozczarować wiernych fanów MCU.
5. Marty Supreme – o jeden film z Timothée Chalametem za dużo? Mimo trwającej od kilku lat manii na młodego ulubieńca Hollywood nadchodzący projekt w reżyserii Josha Safdiego jest prawdopodobnie jednym z najbardziej oczekiwanych przeze mnie tytułów z jego udziałem. Już same zapowiedzi największego budżetu przeznaczonego na film studia A24, jak i przewidywana grudniowa data premiery zdają się perfekcyjnie wycelowane w przyszłoroczne Oscary. Co z tego wyjdzie, zobaczymy pod koniec 2025.