search
REKLAMA
Recenzje

FLOW. O kocie, który żeglował z kapibarą [RECENZJA]

Nieobecność ludzkiej mowy wprowadza do „Flow” element kontemplacyjny, niemalże mistyczny.

Janek Brzozowski

11 grudnia 2024

REKLAMA

Koty to rasowi indywidualiści. Mówi się, że zawsze chadzają swoimi ścieżkami, a towarzystwo nas, ludzi, tolerują wyłącznie z powodu okazjonalnych pieszczot i regularnej dostawy jedzenia (mój kot spogląda na mnie wymownie w momencie, w którym piszę to zdanie). Główny bohater Flow gładko wpisuje się w ten stereotyp – przynajmniej na początku filmu Gintsa Zilbalodisa. Anonimowy czarny kot mieszka i poluje samotnie. Noce spędza na poddaszu opuszczonego domostwa, a dni upływają mu pod znakiem nierównej walki o pożywienie z innymi, często większymi i silniejszymi, zwierzętami. Niełatwy los kociego indywidualisty komplikuje się jeszcze bardziej, kiedy poziom wody na Ziemi – ni stąd, ni zowąd – zaczyna się podnosić. Przetrwanie w pojedynkę okazuje się niemożliwością – aby przeżyć, trzeba nawiązać współpracę i to nie byle jaką, bo międzygatunkową.

O przyczynach apokalipsy nie dowiadujemy się we Flow właściwie nic. Zilbalodis szczędzi nam informacji na temat świata przedstawionego: zmusza do snucia domysłów, a jednocześnie zaprasza do aktywnej obserwacji, która zastępuje bierne/monotonne śledzenie opowiadanej historii. Jego najnowszą animację ogląda się w związku z tym niczym wycinek z alternatywnej rzeczywistości. Takiej, w której rola niepodzielnych władców planety wróciła w łapy i pazury zwierząt. Gdzieniegdzie widać jeszcze ślady naszej nieszczęsnej cywilizacji – przez kadr przewijają się monumentalne budowle i opustoszałe metropolie, niegdyś tętniące życiem, a teraz wymarłe, znajdujące się w połowie pod wodą (finałowe sekwencje A.I. Sztucznej Inteligencji mogły tu posłużyć za wizualną inspirację). Kto wie, być może Ziemia zrobiła wreszcie to, co zrobić już dawno powinna: pozbyła się niewdzięcznych, ludzkich lokatorów, doprowadzających ją stopniowo do coraz gorszego stanu.

Odpowiedzi na to, co stało się z przedstawicielami naszego gatunku, nie dostarczają pojawiające się w filmie zwierzęta. Zilbalodis nagina bowiem prawa rządzące konwencją bajki zwierzęcej i nie udziela swoim bohaterom ludzkich głosów. Co więcej: każda postać mówi tu w swoim własnym „języku”. Prowizoryczna Arka Noego zamienia się w istną Wieżę Babel: kot miauczy, kapibara mruczy, lemur piszczy, labrador szczeka, a ptak ćwierka. Ta kakofonia okazuje się, wbrew pozorom, całkiem orzeźwiająca. Nieobecność ludzkiej mowy wprowadza do Flow element kontemplacyjny, niemalże mistyczny. Brak konwencjonalnie rozumianych dialogów umożliwia całkowite zanurzenie się w warstwie audiowizualnej – szczątkowa fabuła zostaje zepchnięta na drugi plan, ustępując miejsca innym aspektom filmu. Morska odyseja piątki zwierząt staje się w pierwszej kolejności przeżyciem estetycznym, podkręconym dodatkowo przez elegancki, symfoniczny soundtrack, którego tworzenie nadzorował sam reżyser.

Pamiętam, że jedna z pierwszych myśli, jakie pojawiły się w mojej głowie podczas seansu Flow, dotyczyła konotacji filmu Zilbalodisa z poetyką gier wideo. Spora w tym zasługa chałupniczych metod produkcji wykorzystywanych przez Łotysza – animacje, nad którymi pracuje, powstają niemalże w całości w Blenderze, a zatem programie komputerowym sprawdzającym się równie dobrze przy projektowaniu gier. Na tym podobieństwa jednak się nie kończą. Narracja, jaką wykorzystuje Zilbalodis, także więcej ma wspólnego z narracją „grową” niż filmową. Bogaty, tajemniczy świat jest u niego zawsze istotniejszy i ciekawszy od delikatnie zarysowanej fabuły oraz jeszcze delikatniej zarysowanych bohaterów, których zadanie polega na przemierzaniu quasi-baśniowych krain. Schemat ten pasuje jak ulał nie tylko do Flow, ale również poprzedniej pełnometrażowej animacji Łotysza – Odległej krainy, w której śledzimy losy bezimiennego chłopca, uciekającego na motocyklu przed mrocznym gigantem. Specyfika filmów Zilbalodisa polega zatem na kreowaniu (złudnego) wrażenia interakcji ze światem przedstawionym i prowokowaniu chęci jego dalszej eksploracji – cech charakterystycznych dla najlepszych gier wideo.

Z grami łączy Flow jeszcze jedno: rys posthumanistyczny. Namysł nad światem, który nadejdzie, gdy era człowieka dobiegnie końca. Na ekranie komputera zdecydowanie częściej niż na ekranie kinowym doświadczymy historii całkowicie pozbawionych ludzi – takich, w których pierwsze skrzypce odgrywają chociażby zwierzęta, próbujące odnaleźć się w rzeczywistości „po człowieku”. Być może moja perspektywa jest nieco spaczona i wybrakowana (z filmami spędzam zdecydowanie więcej czasu), ale tylko w przeciągu ostatnich kilku miesięcy zdarzyło mi się ukończyć dwie gry, które wykorzystywały bliźniaczy schemat narracyjny: Spirit of the North i Stray. Bohaterem pierwszej z nich był lis wędrujący samotnie po spustoszonej Ziemi. Protagonistą drugiej – kot pomagający niezdarnym androidom, niegdysiejszym sługom ludzkości, w walce z niebezpiecznymi Zurkami. Pomimo wszelkich różnic fabuła obu produkcji osnuta była w zasadzie wokół tego samego pytania: jak poradzi sobie świat bez ludzi? Odpowiedź była za każdym razem identyczna, tożsama z tą, jakiej udziela film Zilbalodisa: całkiem nieźle.

Flow wieńczy subtelna klamra kompozycyjna osnuta wokół motywu przeglądania się we własnym odbiciu. W pierwszym ujęciu filmu w taflę wody spoglądał samotnie kot. W zakończeniu ten sam gest powtarza cała załoga statku. Zobaczenie własnego odbicia to najlepszy, bo prawie namacalny dowód na to, że istniejemy, a jednocześnie idealny punkt wyjścia do refleksji na temat naszej tożsamości, miejsca, w jakim się znajdujemy, oraz zmian, które są nieuchronną częścią każdego życia. W przypadku głównego bohatera Flow między jednym odbiciem a drugim zmieniło się właściwie wszystko. Zamiast kociego indywidualisty widzimy w finale filmu element większej całości – międzygatunkowej wspólnoty, która przetrwała dzięki współpracy ponad podziałami.

Janek Brzozowski

Janek Brzozowski

Absolwent poznańskiego filmoznawstwa, swoją pracę magisterską poświęcił zagadnieniu etyki krytyka filmowego. Permanentnie niewyspany, bo nocami chłonie na zmianę westerny i kino nowej przygody. Poza dziesiątą muzą interesuje go również literatura amerykańska oraz francuska, a także piłka nożna - od 2006 roku jest oddanym kibicem FC Barcelony (ze wszystkich tej decyzji konsekwencjami). Od 2017 roku jest redaktorem portalu film.org.pl, jego teksty znaleźć można również na łamach miesięcznika "Kino" oraz internetowego czasopisma Nowy Napis Co Tydzień. Laureat 13. edycji konkursu Krytyk Pisze. Podobnie jak Woody Allen, żałuje w życiu tylko jednego: że nie jest kimś innym. E-mail kontaktowy: jan.brzozowski@protonmail.com

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA
https://www.perkemi.org/ Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Situs Slot Resmi https://htp.ac.id/ BERMAIN MAHJONG WAYS TANAM POHON BOCORAN MAHJONG TIPS AUTO WD JELAJAHI DUNIA MAHJONG WAYS 2 FITUR STRATEGI LANGIT JINGGA MAHJONG WAYS REZEKI TAK TERDUGA MELATI MEKAR MAHJONG WAYS UNTUNG GANDA MENCETAK SEJARAH BARU STRATEGI JITU MAHJONG WAYS 2 POLA TERBARU MAHJONG WAYS MAXWIN RAHASIA KEBERUNTUNGAN MAHJONG WAYS 2 RAHASIA MAHJONG WAYS 2 CARA MUDAH MENANG DI SLOT MAHJONG WAYS 2 CHEAT MAXWIN SLOT THAILAND BOCOR DUA POLISI DIDEMOSI KARENA PERAS UANG UNTUK MODAL MAIN SLOT ONLINE PELAKU PEMBUNUHAN SANDY PERMANA TERUNGKAP INGIN CURI UANG WD SLOT GACOR RAHASIA COIN STARLIGHT PRINCESS TEKNOLOGI DIGITAL SLOT 777 CARA MENANG TEKNIK TERBARU TIPS DAN TRIK MAXWIN DI GAME STARLIGHT PRINCESS TRIK JACKPOT SLOT OLYMPUS DENGAN POLA UNIK