TAKICH JUŻ NIE ROBIĄ… Wspomnienie Paula Newmana w 10. rocznicę śmierci
Są aktorzy, którzy mają specyficzną aurę. Gdy pojawiają się na ekranie, nie ma znaczenia, co zrobią – i tak będziemy podziwiać każdy ich ruch. Nieważne, czy kroczą majestatycznie, błaznują czy zwalczają zło – swoim ekranowym jestestwem pochłaniają całą przestrzeń wokół siebie. Kimś takim był Paul Newman.
Podobne wpisy
Przez całą swą karierę, która trwała – bagatela! – blisko sześć dekad, emanował klasą, którą chcieli mieć wszyscy mężczyźni. Zarówno jako trzydziestolatek na planie Kotki na gorącym blaszanym dachu (1958) Richarda Brooksa, jak i w wieku 60 lat w nagrodzonej Oscarem kreacji w Kolorze pieniędzy (1986) Martina Scorsesego miał w sobie mieszankę buntowniczej charyzmy i dżentelmeńskiego opanowania. Gdy patrzyło się na Paula Newmana, można było obstawiać w ciemno, że w prywatnej hierarchii wartości tego aktora słowo „honor” zajmuje najważniejsze miejsce. To oczywiście projekcja z jego filmowego wizerunku, bo nawet wtedy, gdy Newman grywał złodziei, to byli to „uczciwi złodzieje”, kierujący się specyficznym kodeksem etycznym. Gdy w Nieugiętym Luke’u grał więźnia, był to więzień o nieuleczalnym wręcz poczuciu godności i potrzebie zwalczania opresyjnego systemu. Paul Newman był symbolem wszystkiego, co poczciwe i godne naśladowania w zwykłym, niedoskonałym człowieku.
Jakby tego było mało, w życiu prywatnym Mr. Newman był człowiekiem dalece bardziej znamienitym niż którykolwiek z jego bohaterów. Filantrop, aktywista, działacz polityczny – ponoć Richard Nixon umieścił Paula na 19. miejscu swojej „listy wrogów” za to, że aktor aktywnie sprzeciwiał się rządowi USA i jego działaniom w Wietnamie. A gdyby i te wszystkie dokonania nie przekonały kogoś o wyjątkowej osobowości Newmana, zapewne zrobi to informacja o jego karierze kierowcy wyścigowego, podczas której m.in. zajął II miejsce w legendarnym wyścigu Le Mans w 1979 roku. Mało? Wspierał chore dzieci, przekazał 250 tys. dolarów na pomoc uchodźcom z Kosowa, przekazywał szczodre donacje dla teatrów i szkół, a w samym tylko 2008 roku przekazał – bagatela! – 20 milionów dolarów na cele charytatywne. Tym bardziej szkoda, że był to ostatni rok jego życia – zapewne Paul Newman pomógłby jeszcze tysiącom innych ludzi i dziesiątkom instytucji…
Jego związek z piękną i świętującą w tym roku 88. urodziny Joanne Woodward był wzorem dla wszystkich małżeństw w Hollywood, ale jego początek stanowi jedyną skazę na wizerunku Newmana. Paul poznał bowiem Joanne, będąc jeszcze w związku małżeńskim z Jackie Witte, z którą doczekał się trójki dzieci. Rozwiódł się z nią dopiero kilka lat po tym, jak poznał Woodward, a już kilka miesięcy później poślubił nową wybrankę. Nie można się było wówczas spodziewać, że Joanne i Paul staną się jedną z najbardziej ikonicznych par Hollywood, symbolem braterstwa dusz i miłości do grobowej deski. Z drugą żoną Newman doczekał się kolejnych trzech córek i wspaniałego, zgodnego życia. To na pytanie o wierność żonie Paul odpowiedział słynnym pytaniem: „Po co iść na hamburgera, skoro w domu czeka na ciebie stek?”. Już po śmierci aktora pojawiły się informacje o rzekomych burgerach, na które skusił się Newman, ale… czy warto rozgrzebywać stare rany?
Gdy w dzieciństwie moi koledzy chcieli być strażakami, komandosami i kosmonautami, ja chciałem być Paulem Newmanem. Oglądałem stare filmy z nim – Żądło, Bilardzistę, Płonący wieżowiec – i zachwycałem się jego niezłomną postawą i bohaterstwem. Gdy odszedł, poczułem – jak miliony fanów kina na całym świecie – dojmującą stratę, a na myśl o tym wielkim aktorze ciśnie mi się na usta wyświechtany, ale jakże prawdziwy frazes o tym, że „takich jak on już nie robią”… W październiku 2017 roku Rolex Daytona należący do Paula Newmana został zlicytowany przez nowojorski dom aukcyjny Phillips Auctioneers za kwotę 17,75 miliona dolarów, stając się najdroższym zegarkiem naręcznym w historii. A i tak największą wartość ma nie sam zegarek, lecz ta odrobina Newmanowskiego magnetyzmu, która doń przeniknęła…