search
REKLAMA
Artykuł

LEKTORZY FILMOWI. Saper myli się raz, lektor – co drugie zdanie

Mariusz Czernic

21 lipca 2018

REKLAMA

Kiedy Jan Suzin przeszedł na emeryturę w 1996, nie było już wśród żywych Marka Gajewskiego (1945-1995), o którym również telewizja już zapomniała. Przyznam, że należał on do moich ulubionych. Ojciec chrzestny, Nieoczekiwana zmiana miejsc, Niekończąca się opowieść, Książę w Nowym Jorku, Szukając sprawiedliwości – to tylko nieliczne przykłady, które z jego podkładem przyciągały uwagę, hipnotyzowały odbiorcę. Do wyrazistych lektorów, też już niestety nieżyjących, należy Jerzy Andrzej Rosołowski (1930-2001), którego pamiętam z takich kultowych tytułów jak: Ostatni pociąg z Gun Hill, Działa Navarony, Omen, Koszmar z ulicy Wiązów. Pewnie gdyby nie jego głos, nie zapamiętałbym peruwiańskiej telenoweli Luz Maria, którą niespełna 20 lat temu oglądałem z całą rodziną. Do grupy czytaczy, których nie ma wśród żywych, należy również Zdzisław Szczotkowski (1945-2011), lektor dobry technicznie, o zrównoważonym, sympatycznym głosie (m.in. serial Crime Story).

Na potrzeby telewizji wciąż tworzy się nowe wersje lektorskie, nie wyciąga się z archiwum starych taśm, których jakość pozostawia wiele do życzenia. Czasem wyciąga się stare tłumaczenia, szczególnie jeśli ich autorem jest Tomasz Beksiński, ale lektor czyta je na nowo. Można przy okazji co nieco poprawić, także dzięki temu, że sprzęt dźwiękowy jest lepszy niż dawniej. Często gdy mowa o lektorach, powraca temat stosowania wulgaryzmów. Jan Suzin był znany z kultury osobistej – widać ją było zarówno wtedy, gdy prowadząc program telewizyjny, zwracał się do widzów, jak i wtedy, gdy czytał film. Przekleństwa w jego wykonaniu można było usłyszeć bardzo rzadko. Ci, którzy uważają, że starsze tłumaczenia są lepsze, bo nieocenzurowane, są w błędzie. Teraz w telewizji można więcej nawet przed godziną 22:00. Dawniej dochodziło do takich absurdów, że przed 22:00 można było pokazywać polski film z wulgaryzmami, ale zagraniczny musiał mieć złagodzone tłumaczenie. Czy translacja pełna bluzgów jest rzeczywiście lepsza? Wydaje mi się, że bardzo trafne są słowa Macieja Gudowskiego, który mówił, że jak w filmie pada mocne „fuck”, to on pozwala mu wybrzmieć w oryginale, zamiast to tłumaczyć.

Maciej Gudowski

Zauważalną tendencją jest brak głosów kobiecych w zawodzie lektora. Wyjątek pod postacią Krystyny Czubówny, która czyta przeważnie filmy dokumentalne, jest potwierdzeniem reguły. Nie oznacza to, że nigdy nie korzystano z kobiet lektorek przy filmach fabularnych. Rzecz w tym, że kobiety też działały w tej branży, ale wniosek był taki, że męski głos sprawdza się jednak lepiej, bo mniej rozprasza widza. Warto przy okazji wspomnieć, że w Związku Radzieckim stosowano translację Gawriłowa, która polega na tym, że lektorów jest co najmniej dwóch (mężczyzna i kobieta, w wyjątkowych sytuacjach zatrudnia się jeszcze chłopca i dziewczynkę). W Polsce zastosowano tę metodę przy serialu Santa Barbara, w którym czytali najpierw Jolanta Niewiadomska i Władysław Frączak, później Danuta Stachyra i Tomasz Knapik. Dziś w Rosji częściej stosuje się szeptankę, czyli połączenie dubbingu z lektorem. Polega to na tym, że pod każdą postać podłożony jest inny głos, ale oryginalną ścieżkę dźwiękową też można usłyszeć.

Nie każdy może być lektorem. Jest to zawód wymagający przede wszystkim dobrej dykcji, głębokiego, męskiego głosu i umiejętności nadania wypowiadanym słowom właściwego rytmu, by nie zanudzić słuchacza. Lektor nie powinien wysuwać się na pierwszy plan, nie powinien odwracać uwagi od akcji filmu, tylko czytać dialogi bezrefleksyjnie, ale bardzo wyraźnie i z odpowiednią modulacją. Ma prawo się pomylić, nawet pomyłki na żywo są mu wybaczane i nie grożą zwolnieniem. Zawód ten wywodzi się z radia i wielu lektorów filmowych zaczynało karierę w polskiej stacji radiowej, np. Tomasz Knapik, Janusz Kozioł, Andrzej Matul, Janusz Szydłowski, Maciej Gudowski, Stanisław Olejniczak.

Janusz Szydłowski

W tym zawodzie nie są wymagane zdolności aktorskie, aczkolwiek wielu aktorów teatralnych zajmowało się czytaniem filmów fabularnych. Są wśród nich: Henryk Pijanowski, Roch Siemianowski, Jacek Brzostyński, Piotr Borowiec, Radosław Popłonikowski, Tomasz Kozłowicz (vel Jan Czernielewski). Osobną grupę stanowią ci, którzy opracowywali tłumaczenie, a potem sami je czytali. Do tej kategorii należy przede wszystkim Jan Wilkans (kto w latach 90. oglądał Fantaghiro, ten z pewnością pamięta ten głos), a także Ryszard Radwański (znany z emitowanych w „dwójce” Kryminalnych zagadek Las Vegas i brytyjskiej serii komediowej Do dzieła…). Tłumaczem i lektorem jest także Tomasz Magier, ale on nie zawsze łączy obie funkcje.

Dawniej lektorzy czytali na żywo, przez co było więcej pomyłek. Teraz praca lektora jest nagrywana, dzięki czemu nie musi on dwa razy czytać tego samego tekstu. Jeśli jeden film lub serial pokazywany jest na różnych kanałach, to zwykle ma różne tłumaczenie, a więc także innego lektora. Na przykład serial Zagubieni miał co najmniej trzech lektorów – w „jedynce” Janusza Szydłowskiego, w AXN Jacka Brzostyńskiego, a na platformie n Pawła Straszewskiego. Z kolei pod Pulp Fiction głos podkładało co najmniej czterech popularnych czytaczy: Tomasz Knapik, Maciej Gudowski, Piotr Borowiec i Janusz Kozioł. Dla Knapika polską wersję językową stworzyła Elżbieta Gałązka-Salamon i jest ona z reguły oceniana najwyżej.

Mariusz Czernic

Mariusz Czernic

Z wykształcenia inżynier po Politechnice Lubelskiej. Założyciel bloga Panorama Kina (panorama-kina.blogspot.com), gdzie stara się popularyzować stare, zapomniane kino. Miłośnik czarnych kryminałów, westernów, dramatów historycznych i samurajskich, gotyckich horrorów oraz włoskiego i francuskiego kina gatunkowego. Od 2016 „poławiacz filmowych pereł” dla film.org.pl. Współpracuje z ekipą TBTS (theblogthatscreamed.pl) i Savage Sinema (savagesinema.pl). Dawniej pisał dla magazynów internetowych Magivanga (magivanga.com) i Kinomisja (pulpzine.pl). Współtworzył fundamenty pod Westernową Bazę Danych (westerny.herokuapp.com). Współautor książek „1000 filmów, które tworzą historię kina” (2020) i „Europejskie kino gatunków 4” (2023).

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA