Które PRODUKCJE NETFLIXA przetrwają próbę CZASU
Proces siódemki z Chicago (2020), reż. Aaron Sorkin
Wszystko zależy od tego, jak się rozwinie w naszym kraju sytuacja z protestami na ulicach. Jeśli rządzący nadal będą podejmować tak karkołomne decyzje, ludzi na ulicach będzie coraz więcej, zatem będzie im potrzebny również dobry przewodnik po sposobach ulicznej walki o swoje prawa. Na dodatek film zapewnia pewien ogląd, co się dzieje z systemem sądownictwa, gdy dostaną się do niego zadufani w sobie, lecz moralnie niezbyt lotni oraz mierni intelektualnie ludzie. Dla nas, Polaków, więc Proces siódemki z Chicago okazuje się coraz bardziej realny. Celnie o filmie napisał Tomasz Raczek – Bardzo ważny i dobrze udokumentowany film. Obowiązkowy dla wszystkich, którzy protestują na ulicach. Gorzko to brzmi, jak porażka ideowa produkcji. Zawsze tak jest, gdy filmowa fikcja staje się nagle rzeczywistością, namacalną dla widzów jak bilet, który kupili na seans w kinie. Chcieli przecież rozrywki, oderwania od realiów życia, a otrzymali niepostrzeżenie historię uczącą, jak walczyć o swoje prawa najpierw na ulicy, a potem w sądzie. Tak na marginesie instruktażowej roli Procesu, zwróćcie uwagę na szczególną dla opowieści rolę Sashy Barona Cohena.
Mank (2020), reż. David Fincher
David Fincher jest jednym z najinteligentniejszych współczesnych reżyserów. Zawsze będę tak uważał, chociaż najnowsza jego produkcja jest dla mnie jako widza zbyt hermetyczna, jeśli chodzi o fabułę. Związana z obcą mi, wewnątrzzawodową, hollywoodzką grą językową, której nigdy zbytnio nie poważałem. Mank mimo wszystko jest kawałkiem świetnie zrealizowanego kina, podążającego za stylem filmowej wypowiedzi, której od kilkudziesięciu lat nie ma na rynku. Złote czasy Hollywood jednak nie odeszły w zapomnienie, czego przykładem jest niewątpliwy sukces Manka. Można więc stwierdzić z pełną odpowiedzialnością, że Mank przejdzie próbę czasu, gdyż odwołał się do ponadczasowego archetypu Obywaleta Kane’a. Mało tego, sądząc po wypowiedział krytyków i widzów, stanie się również KLASYKIEM. Fincher poprzez nawiązanie do otoczonego legendami Orsona Wellesa oraz przetransponowaniu jego stylu na współczesne czasy zapewnił sobie niekończące się umiłowanie zakochanych w starym, amerykańskim kinie widzów.
Irlandczyk (2019), reż. Martin Scorsese
Martin Scorsese jako jak na razie jedyny reżyser pamiętający wszystkie te problemy z lat 50. i 60., które przeszła Ameryka, a wraz z nią Hollywood, miał odwagę otworzyć się ze swoim najnowszym dziełem na zupełnie inny kanał przekazu. Kanał, który w ciągu kilkudziesięciu najbliższych lat zapewne wyprze kino, jeśli chodzi o masową rozrywkę polegającą na oglądaniu filmów. Kino pozostanie oczywiście w sferze pewnego rodzaju intelektualnego luksusu, fanaberii lub mody. Martina Scorsese w tych czasach zapewne już nie będzie. Tym bardziej należy docenić ten ruch czy też gest w przypadku Irlandczyka, filmu emanującego zmęczeniem, wtórnością i reżyserską stagnacją.
Mimo wszystko jednak to właśnie Irlandczyk ma największe szanse z tego zestawienia przetrwać próbę czasu i jednocześnie stać się dziełem kultowym, właśnie dlatego, że Scorsese celnie wytypował rozszerzenie grupy odbiorców, umożliwiając ludziom zupełnie niezaznajomionym z jego twórczością, ale za to obytym z mediami społecznościowymi i streamingiem poszerzyć swoją filmową wiedzę oraz percepcję o specyficzny, mafijny rodzaj kina, tak od lat przecież uwielbianego, realizowanego i promowanego przez reżysera. W oczach nowych odbiorców to Irlandczyk będzie wyznaczał trendy gatunku sensacyjnego, gdyż od niego zaczęli, często nie znając rangi Scorsesego.
KLASYKIEM więc staje się niekiedy film zupełnie nieidealny, a nawet przeciętny, który w świadomości wystarczająco dużej grupy widzów zostanie uznany za stylistyczną nowość. Co ważne, forma prezentacji ma tu kolosalne znaczenie, gdyż wpływa na odbiór. A już głowa w tym trzeźwo myślącego reżysera, żeby zadbać o stały dopływ łatwego do ukształtowania narybku. Co do próby czasu zaś, chyba nikt nie ma wątpliwości, że dzieła Scorsesego są na niego wyjątkowo odporne. Jest tak dlatego, że prezentują niezmiennie funkcjonującą w rzeczywistości kulturową wizję działania mafii, a więc mają umocowanie w doświadczalnym świecie. A poza tym sam Martin Scorsese ma dzisiaj taką renomę, że nie sposób jej podważyć. Jest ona nieco irracjonalna i emocjonalna, a jak wiemy z historii, takie emotywne narracje przeradzają się z czasem w legendy, a te są wyjątkowo odporne na upływ czasu. On ich istnienie wręcz umacnia. Martin Scorsese jest primus inter pares tego zestawienia.