search
REKLAMA
Zestawienie

KONIEC ŻARTÓW. Komedie, które w ogóle NIE SĄ ŚMIESZNE

Szymon Skowroński

17 listopada 2020

REKLAMA

Złoty środek 

Zamiana ciał jest jednym z najpopularniejszych komediowych motywów, a filmów na ten temat były już tuziny – lepszych i gorszych. Do dziś powstają tego typu produkcje, mimo że ostatnia sensowna pojawiła się prawdopodobnie w okolicach początku stulecia (bodaj Zakręcony piątek – przy czym nadal nie jest to arcydzieło). Jeszcze do niedawna polscy twórcy lubili podpatrywać amerykańskie wzorce – często te najgorsze. Owocowało to wysypem żenujących komedii bazujących na popularnych pomysłach. Jednym z takich dzieł był Złoty środek, pod którym podpisał się Olaf Lubaszenko, twórca zupełnie przecież udanych Sztosu czy Chłopaki nie płaczą. Niestety, Lubaszenko im starszy, tym gorszy jako reżyser. Nawet jeśli w Złotym środku było coś zabawnego, to widz mógł to przeoczyć, nie mogąc oderwać wzroku od żenującej charakteryzacji Anny Przybylskiej, która udawała mężczyznę. Serio, wybaczam filmom nawet najgorsze efekty specjalne, najgorsze cięcia montażowe, najgorzej zaaranżowane kadry – gdy tylko mają do powiedzenia coś ciekawego, nietypowego, oryginalnego. Przy całym szacunku do Anny Przybylskiej, aktorką była nijaką, a sztuczna bródka i bujny wąs – paradoksalnie, komiczne – skutecznie pozbawiły ten film jakiejkolwiek wiarygodności. Złoty środek: omijać szerokim łukiem.

Kac Vegas 3

Nie, nie, nie i jeszcze raz nie. Oglądanie tej trylogii na raz jest jak jedzenie dużego popcornu. Najpierw świeżutkie, chrupiutkie kąski, potem coraz więcej twardych ziaren plus uczucie znużenia, a na dnie pudła – same nieotwarte ziarna włażące między zęby. W dodatku pod koniec kończy się cola, usta ma się całe w soli i pozostaje wyjść z kina z uczuciem mdłości. Jak z błyskotliwej, świeżej i zabawnej komedii można w tak spektakularny sposób zrobić nużący, ciężki, drętwy gniot, który nawet nie podpada pod gatunek komedii, ale oddala się w stronę czegoś na skraju sensacji i kina absurdalnego? Zapytajcie Todda Philipsa i jego ekipę – oni wam powiedzą. Kac Vegas 3 dowozi swój tytuł w stu procentach. Jeśli najlepszym żartem w filmie jest pozbawienie głowy żyrafy, to chyba nie mamy o czym rozmawiać. 

Job, czyli ostatnia szara komórka

Wiem, że są fani tego filmu. Znam wielu ludzi, których bardzo cenię, z którymi się przyjaźnię, którzy mają niezły gust filmowy, a którzy lubią ten film. Wiem, że na trwale zapisał się w świadomości dużej części Polaków. Uważam jednak, że jeden „Darek, otwórz” nie jest aż tak wielkim tekstem, by cytować go bez przerwy. W dodatku nawet jeśli było w tej produkcji coś zabawnego, to tylko dlatego, że Konrad Niewolski bezczelnie wykorzystał stare dowcipy i krążące po internecie teksty i wrzucił je do scenariusza bez żadnego związku przyczynowo-skutkowego. Job jest w istocie niczym więcej niż luźną zbieraniną kawałów, które nie śmieszą, jeśli już się je kiedyś słyszało. Ani to zabawne, ani odprężające. Za tak bezczelny chwyt powinno się wykluczać z zawodu.

REKLAMA