search
REKLAMA
Analizy filmowe

KIM JEST HARRY BROWN? Analiza filmu Daniela Barbera (2009)

Bogusz Dawidowicz

1 marca 2018

REKLAMA

W omawianym okresie nawet samo życie dawało publiczności twardych herosów, których mogła podziwiać. Sztandarowym przykładem był Serpico z filmu pod tym samym tytułem. Sidney Lumet nakręcił w 1973 roku właściwie fabularyzowaną biografię policjanta Franka Serpico. Odważny gliniarz wydał walkę pandemii korupcji, jaka trawiła nowojorską policję. Osamotniony, musiał przeciwstawić się własnemu środowisku.

Obraz stał się klasykiem, jednakże nie mógł spełniać tej samej roli, co Życzenie śmierci i Brudny Harry. W filmach Eastwooda i Bronsona podział na dobrych i złych był przejrzysty, obaj panowie charakteryzowali się też niezwykłą skutecznością, zawsze załatwiali sprawy „od a do z”. Świat Serpico siłą rzeczy musiał bardzo przypominać ten, w którym żyjemy. Składał się z różnych odcieni szarości, nikt do końca nie był zły, tak, jak nikt, włącznie z samym Serpico, nie był kryształowy. Wreszcie sam główny bohater w swojej krucjacie odniósł sukces połowiczny i zapłacił za to wysoką cenę. Zniszczyło to jego życie osobiste, a on sam musiał udać się na emigrację.

Serpico

W efekcie finalnym to mutacja Callahana i Kerseya była typem herosa, chętniej powielanego przez innych twórców. Serpico po prostu pokazywał rzeczywistość taką, jaką jest ona naprawdę – zniuansowaną i wieloznaczną. Świat Eastwooda i Bronsona to miejsce, w którym siła magnum jest wystarczającą solucją na większość problemów. Nie trzeba nawet mówić, która wizja dla przeciętnego widza jawiła się jako ta atrakcyjniejsza, bardziej pociągająca, a przede wszystkim miała większy komercyjny potencjał.

Dekada lat osiemdziesiątych była kolejnym okresem ekspansji twardego bohatera „robiącego porządki”. W dalszym ciągu rosnąca przestępczość oraz nowy ogólnodostępny narkotyk – „crack”, będący jeszcze bardziej niebezpieczną wersją zwykłej kokainy, to było aż nadto, by twórcy z miasta aniołów mogli sobie pozwolić na bazowanie na starych lękach. Niestety nasi filmowi twardziele odeszli już całkowicie od realiów rzeczywistości. Spadkobiercy Eastwooda i Bronsona w postaci Schwarzeneggera i Stallone’a prezentowali już zupełnie inny typ herosa. Marion Cobretti z Cobry, szlagieru ze Stallone’em z 1986 roku, czy Schwarzenegger alias Mark Kaminsky w Rekinach podziemia (aka Jak to się robi w Chicago) z tegoż samego roku byli już superbohaterami wyciętymi wprost z kart komiksu.

Cobra

Dirty Harry i Death Wish były po trosze dramatami, dzięki czemu mogły się w pewnym stopniu silić na imitację prawdziwego świata. Odbiorca przy pewnej dozie dobrej woli mógł uwierzyć, że to, co obserwuje na ekranie, mogło się wydarzyć. Przemawiało to do publiczności, gdyż to, co jest atrakcyjne i ma pozory realności, intryguje najbardziej. Callahan i Kersey mogli wydawać się ludźmi z krwi i kości, łatwiej jest utożsamiać się z kimś, kto choć trochę nas przypomina. Panowie na literę S. kreowali natomiast kuloodpornych superherosów, których można jedynie podziwiać. Kogoś, kogo szans na spotkanie w prawdziwym życiu mieć nie możemy.

Czas jednak nie stoi w miejscu. W kolejnych dekadach Ameryka stawała się już zupełnie innym państwem. Ponowny szybki rozwój gospodarczy kraju zauważalnie poprawiał byt przeciętnego obywatela. Nastąpił znaczny spadek przestępczości. Liczba zabójstw w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców spadła z 8.7 w 1989 roku na 5.7 w 1999 roku. Udało się również opanować epidemię narkomanii. Wspomniane czynniki miały niebagatelny wpływ na preferencje widzów. Super Mściciel przestał być już w centrum zainteresowania. Amerykanie przestali się lękać i potrzebować celuloidowego idola, który w bezlitosny sposób powstrzyma falę przemocy. Powstaje więc pytanie, czy „Harry Kersey” bezpowrotnie odszedł do lamusa?

W odpowiedzi na to pytanie musimy się przenieść na kontynent europejski. Brytyjska produkcja Harry Brown z 2009 roku w reżyserii Daniela Barbera. Klimatyczny dramat sensacyjny z Michaelem Caine’em w roli tytułowej. Brown to sympatyczny, dystyngowany pan w podeszłym wieku, emerytowany zawodowy wojskowy. Żyje w jednej z najpodlejszych dzielnic Londynu. Osamotniony po stracie córki, żona w szpitalu na łożu śmierci. Jedynym jego kompanem jest inny staruszek, długoletni partner do gry w szachy. Kiedy tenże przyjaciel zostaje zamordowany przez przestępców z okolicy, Brown nie może pozostać bierny. Rozczarowany indolencją organów ścigania dochodzi do wniosku, że fizyczna eliminacja lokalnych oprychów jest jedynym wyjściem. Główny bohater jest taki, jak w latach 70. Ma swoje słabości, w tym wypadku jest stary i schorowany, żyje w plugawym świecie, ale ma też wielką determinację, która daje nadzwyczajne efekty.

Zaskakujące jest podobieństwo Harry’ego Browna do Życzenia śmierci. W narracji, fabule i wymowie. Jeden i drugi tytuł bez ogródek sugeruje, że „ścierwo” po prostu należy wybić jak karaluchy. W pewnej scenie policjantka wypomina Harry’emu, że przemoc nie jest rozwiązaniem, że nie jest już żołnierzem armii brytyjskiej i nie walczy z separatystami irlandzkimi. Brown odpowiada, że Irlandczycy przynajmniej o coś walczyli, a dla bandytów z jego okolicy brutalne rozboje to tylko rozrywka. Twórcy filmu jasno dają do zrozumienia, że dla szumowin nie powinno być wyrozumiałości, bez względu na ich trudne dzieciństwo czy też biedę. Po „wykonaniu zadania” Brown nie odczuwa wyrzutów sumienia. Przechadzając się po swoim osiedlu, które oczyścił z degeneratów, nie ukrywa satysfakcji, jaką zostawiły na jego twarzy czyny, których się dopuścił.

Dlaczego w wielkiej Brytanii powstał dziś taki film? Okazuje się, że w latach 1987-2007 liczba zabójstw, napadów i przestępstw na tle seksualnym wzrosła o 77%. Sytuuje to Wielką Brytanię wśród najbardziej niebezpiecznych krajów UE. Czyżby historia zatoczyła koło i wyspiarze ożywili amerykańskiego bohatera z lat 70.?

Zapewne w trudnych czasach wszyscy radykalizują swoje poglądy, by znaleźć szybkie i skuteczne rozwiązanie. Harry Brown jest w pewnym sensie gloryfikacją przemocy w słusznym celu. Nie będę dywagować, czy taki pogląd jest słuszny, prawda zazwyczaj leży pośrodku. Można się za to zastanawiać, czy typ twardziela, mściciela z lat siedemdziesiątych, na nowo zagości w głównym nurcie hollywoodzkich filmów rozrywkowych.

Gran Torino

Clint Eastwood po sukcesie Brudnego Harry’ego powtórzył rolę inspektora Callahana jeszcze czterokrotnie. Przez całe lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte pielęgnował swój wizerunek ikony męskości, prawdziwego macho, który bez zbędnych ceregieli i z całą stanowczością załatwi każdą sprawę. W ostatnim dwudziestoleciu wydaje się, że nieco zrewidował swoje poglądy. W 2008 wyreżyserował i zagrał główną rolę w Gran Torino. Jak pisała Manhola Dargis w New York Timesie„Brudny Harry powrócił w tym filmie, co prawda nie jako bohater, ale jako jego duchowy spadkobierca” – w postaci emerytowanego pracownika zakładów montujących samochody. Clint sprawia w tym filmie wrażenie Callahana na emeryturze, zgorzkniałego, nie pogodzonego z całym światem. Jednocześnie robi rozrachunek ze swoim dawnym wizerunkiem i przyznaje, że samą przemocą nie da się rozwiązać problemu. Dochodzi również do wniosku, że czasem wróg tak naprawdę może okazać się naszym przyjacielem, niekiedy wystarczy go poznać i zrozumieć. Zaczął też dostrzegać, że świat nie jest czarno-biały i ma wiele odcieni.

Eastwood dochodził do tego przez wiele lat. Jego poglądy ewoluowały bardzo wolno. Nadzieja, że widzowie już nigdy nie będą emocjonowali się tymi, którzy dają proste i efektowne rozwiązania, jest myśleniem mocno życzeniowym. Wszyscy wolimy dostawać proste odpowiedzi, nie lubimy, jak ktoś mnoży kolejne pytania. Wolimy, jak ktoś myśli za nas. Nie dotyczy to jedynie kina, wystarczy spojrzeć w stronę polityki.

Harry Brown

Jestem przekonany, że heros sprzed kilku dziesięcioleci kiedyś powróci. To bohater na trudne czasy. Filmowcy sięgną po niego, by mógł pokrzepić kolejne pokolenia żyjące w poczuciu zagrożenia i braku bezpieczeństwa. A kim jest Harry Brown? Z pewnością jest Anglosasem, produktem tamtejszej kultury popularnej.

 

Źródła: 

1. Michałek K., Amerykańskie stulecie. Historia Stanów Zjednoczonych Ameryki 1900-2001, Warszawa: Mada, 2004 r.
2. Recenzja filmu Gran Torino
3. Artykuł o kinie lat siedemdziesiątych
4. Artykuł o ważnych wydarzeniach w USA w latach siedemdziesiątych
5. Artykuł na temat współczesnego wskaźnika przestępczości w USA
6. Artykuł na temat przestępczości w USA
7. Artykuł na temat problemu przestępczości w Wielkiej Brytanii
8. Strona imdb 

Tekst z archiwum film.org.pl (15.11.2010).

REKLAMA