search
REKLAMA
Zestawienie

Kiedy CZŁOWIEK jest POTWOREM. Niehorrory, czyli filmy o PRAWDZIWYCH ZBRODNIACH

Katarzyna Kebernik

31 października 2018

REKLAMA

 

Opiekunka do dzieci z piekła rodem – tragedia Sylvii Likens

Amerykańska zbrodnia (reż. T. O’Haver, 2007)

to już jest koniec
Oblicze potwora Gertrude Baniszewski

Kiedy w 1965 r. rodzice 16-letniej Sylvii Likens oddali ją na wychowanie Gertrude Baniszewski, nie przypuszczali nawet, że to, czego ich córka zazna w domu opiekunki, po dziś dzień będzie określane najstraszniejszą zbrodnią, jaką kiedykolwiek popełniono w stanie Indiana.

Sylvia Likens pochodziła z dysfunkcyjnej rodziny. Jej rodzice na przemian schodzili się i rozchodzili, do tego wiedli wędrowny tryb życia, jeżdżąc za cyrkiem ze swoim przenośnym sklepikiem ze słodyczami. Państwa Likens niespecjalnie interesowało wychowywanie piątki swoich dzieci, więc podrzucali je, komu tylko mogli – rodzinie, znajomym, a nawet całkiem obcym osobom. Sylvię przerzucano z miejsca na miejsce jak niepotrzebny przedmiot, często bywała też bita i źle traktowana, np. kiedy jej młodszy brat dla zabawy wybił jej przedni ząb, rodzice pożałowali jej pieniędzy na wstawienie nowego, każąc dziewczynce po prostu się nie uśmiechać. Sylvia była zahukana i zakompleksiona, jednak nikt nigdy nie traktował jej równie źle jak kobieta, do której w lipcu 1965 r. została oddana na wychowanie wraz ze swoją młodszą o rok, okaleczoną przez polio siostrą Jenny.

to już jest koniec
Sylvia Likens

Gertrude Baniszewski – co absolutnie nie usprawiedliwia jej późniejszych występków – również nie miała łatwego życia. Wyniszczona 37-latka z siódemką dzieci była przez lata żoną alkoholika o polskich korzeniach (stąd jej nazwisko), który podobno bił ją i się nad nią znęcał. Swoje frustracje wyładowywała, paląc nałogowo papierosy, a także uciekając w dewocję, hipochondrię i użalanie się nad sobą. Nie radziła sobie z utrzymaniem własnym i dzieci – w jej domu panował brud, brakowało łóżek dla wszystkich domowników, nie było ogrzewania, w kuchni znajdowały się tylko trzy łyżeczki, którymi jedzono na zmianę. Ojciec Jenny i Sylvii, który dogadał się z Gertrude „na gębę” o opiekę nad jego córkami w zamian za 20 dolarów tygodniowo, nie zwrócił uwagi na te kiepskie warunki. Decyzję o pozostawieniu swoich własnych dzieci obcej kobiecie podjął pół godziny po poznaniu jej i krótkiej rozmowie. Następnie wyjechał, nie pozostawiając żadnej informacji o swoim aktualnym miejscu zamieszkania.

Więzienne zdjęcie Paula Baniszewski powstrzymuje się od śmiechu

Nie wiadomo, czemu nienawiść domowników skoncentrowała się na Sylvii, nie na Jenny. Gertrude wraz z szóstką starszych dzieci (najmłodsze było niemowlęciem) od początku znęcała się nad cichą i nieśmiałą dziewczynką, która nie umiała się obronić. Zaczęło się od wyśmiewania z drobnych rzeczy i absurdalnych zarzutów, jakie wymyślał chory umysł Gertrudy. Kobieta oskarżała Sylvię o irracjonalne rzeczy, np. o utrzymywanie się z prostytucji, podczas gdy Sylvia była dziewicą. Ubzdurała sobie też, że Sylvia jest w nieślubnej ciąży (mimo iż w ciąży, do tego z żonatym mężczyzną, była jej najstarsza córka Paula; także najmłodsze dziecko Gertrude było dzieckiem nieślubnym – można więc mówić tutaj o projektowaniu przez starą dewotkę własnych kompleksów na inne osoby). Gertrude starała się doprowadzić do poronienia wyimaginowanego płodu, kopiąc Sylvię w krocze butem o stalowym okuciu: czasem nawet kilka razy dziennie. Pomysły matki szybko podłapały jej dzieci. Przez ten cały czas posiniaczona i pobita Sylvia chodziła do szkoły, do kościoła, do sklepu – nikt nie zainteresował się, czy wszystko z nią w porządku. Sąsiadka, na której oczach 17-letnia Paula Baniszewski rzuciła w Sylvię szklanką z wrzątkiem, nie zadzwoniła nawet na policję.

Wystrojona Baniszewski na procesie sądowym

Kiedy Sylvia zaczęła w niekontrolowany sposób oddawać mocz – ze względu na nieodwracalne uszkodzenia układu moczowego wywołane biciem – przeniesiono ją do piwnicy, jako „nieczłowieka, który nie zasługuje na spanie w łóżku”. Ostatni miesiąc życia dziewczynka spędziła w lodowatej piwnicy, przetrzymywana w charakterze „zabawki do tortur”. Do „zabawy” przyłączyły się także dzieci z sąsiedztwa, z których większość nie ukończyła 15 lat. Bicie i kopanie związanej Sylvii szybko zostało uznane za najlepszą rozrywkę dostępną w okolicy, a kreatywność młodocianych zwyrodnialców i ich dorosłej, psychopatycznej przywódczyni nie znała granic: kąpiele we wrzątku, nacieranie ran solą, wkładanie butelek do pochwy, zmuszanie do jedzenia kału, używanie jako worka treningowego czy wreszcie oszpecenie podbrzusza wykonanym zardzewiałą igłą tatuażem o treści „Jestem prostytutką i jestem z tego dumna”. Ta gehenna ciągnęła się miesiącami – nikt z sąsiedztwa nie zareagował i dziewczynka zmarła. W chwili śmierci Sylvia Likens ważyła ok. 30 kilogramów.

Jej oprawcom w zasadzie uszło to na sucho, w większości przypadków zostali uniewinnieni ze względu na młody wiek. Zdjęcia z sądu pokazują uśmiechnięte, zadowolone z siebie twarze oskarżonych dzieci; jak wyznał jeden z młodocianych przestępców, wszyscy bardzo lubili rozprawy sądowe, bo czuli się ważni i w centrum uwagi. Proces był także pokazem rodzinnej niesolidarności: dzieci zrzucały całą odpowiedzialność na matkę, która miała zmuszać je do torturowania i karania Sylvii, natomiast udająca obłożnie chorą Gertrude zgrywała niewinną i próbowała pogrążyć własne dzieci. Adwokat, który bronił Gertrudy w sądzie, grał kartą złego stanu zdrowia – kobieta miała być na tak silnych psychotropach i antydepresantach, że nie wiedziała, co działo się w jej własnym domu. Skonsternowany sąd poprzyznawał śmiesznie niskie wyroki: była to pierwsza sprawa w stanie Indiana, w którą zamieszanych było tak wielu nieletnich, doszło także do rozproszenia odpowiedzialności – zabili ją wszyscy, a więc zabił ją nikt . Początkowo skazana na dożywocie Gertrude wyszła z więzienia po kilku latach „za dobre sprawowanie”… Co ciekawe, była ponoć wcieleniem dobroci względem młodszych więźniarek, nazywających ją „matką” – którą w odpowiednim czasie i miejscu tak bardzo nie potrafiła być względem Sylvii.

O tej wstrząsającej historii nakręcono dwa filmy. Mocniejsza i bliższa horrorowi Dziewczyna z sąsiedztwa (2007) została już omówiona przez mojego redakcyjnego kolegę w zestawieniu o horrorach, które wydarzyły się naprawdę. Dojrzalsza Amerykańska zbrodnia zostaje w pamięci przede wszystkim ze względu na doskonałe aktorstwo Ellen Page w roli ofiary oraz Catherine Keener w roli kata. Poprzez drobiazgowy portret społeczności reżyserowi udaje się sugestywnie oddać znieczulicę sąsiadów i znajomych, która walnie przyczyniła się do tragedii. Amerykańska zbrodnia to kino bardzo dobre, chociaż pozbawione błysku – rzetelnie odtwarza fakty, punktuje najbardziej dramatyczne momenty i węzły historii, ale brakuje tu refleksji nad tragedią czy autorskiego spojrzenia.

To kino skierowane na szerokiego widza. Bardzo szanuję i popieram decyzję twórców o nieepatowaniu przemocą. Nie udało im się jednak znaleźć dla niej substytutu, czegoś, co oddałoby sprawiedliwość ogromowi piekła, przez jakie przeszła dziewczynka. Jest to obraz zbyt poprawny i ostrożny, by w pełni uzmysłowić grozę sytuacji Sylvii. Na osobach nieznających jej historii film nie wywrze oczekiwanego wrażenia. Najwięcej kontrowersji budzą próby racjonalizacji – a nawet usprawiedliwiania! – zachowań katów poprzez dopisanie im niezgodnych z faktami motywacji i problemów. Główna prowodyrka prześladowań, Paula Baniszewski, została przedstawiona jako najwrażliwsza z całej grupy… Tak, jakby twórcy bali się postawić widzów przed niewygodną prawdą – niektórzy ludzie są po prostu źli. Jeżeli już kręcić filmy o bestialskich zbrodniach, to nie po to, by oglądający czuli się komfortowo. Pamiętać o takich zbrodniach należy z takich samych powodów, z których nie można zapomnieć o Holokauście: jako istoty ludzkie mamy moralny obowiązek nie przechodzić na takimi tragediami do porządku dziennego.

Katarzyna Kebernik

Katarzyna Kebernik

Publikuje w "KINIE", Filmwebie, serwisie Film w Szkole i (oczywiście) na film.org.pl. Edukatorka filmowa w Zespole Edukacji Ferment Kolektiv. Lauretka II nagrody w Konkursie im. Krzysztofa Mętraka dla młodych krytyków filmowych oraz zwyciężczyni konkursu Krytyk Pisze Festiwalu Kamera Akcja.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA